Leśnik, pasjonat historii, podróżnik, pisarz, kolekcjoner. O każdej ze swoich licznych pasji może rozmawiać godzinami. Piotr Kulczyna (53 lat), leśnik ze Smolnicy w gminie Sośnicowice, to człowiek niezwykle barwny. Kilka lat temu konno postanowił przemierzyć sporą część naszego kraju. Pod Piłę – niemal 500 km - przejechał w siodle.
Wybrał się ze swoim synem Pawłem na podbój Syberii i Mongolii, zahaczając po drodze o Kaukaz. W sześć tygodni, wysłużoną 40-letnią terenową toyotą, przejechali tajgę, step i pustynię, w sumie ponad 21 tysięcy kilometrów! Zapiski z obu eskapad zaowocowały wydaniem dwóch książek: „Konno przez Polskę” i „Droga na wschód”.
Dorastał w rodzinie z bogatymi tradycjami patriotycznymi. Przodkowie byli w powstaniu warszawskim, a dziadek był żołnierzem legionowym, walczącym u boku marszałka Piłsudskiego. Rodzice, gliwiccy nauczyciele, dbali o historyczną edukację dzieci. – W naszym domu półki uginały się od książek – wspomina. - Dość powiedzieć, że nie pamiętam w swoim życiu chociaż jednego dnia, w którym nie miałbym jej w ręku.
Po podstawówce wybrał Technikum Leśne w Brynku. Wydaje się, że nie bez kozery, bo miłość do przyrody ma w genach. Jego pradziadek był leśnikiem u hrabiego Czyńskiego.
Od ponad 30 lat Kulczyna jest leśniczym w Smolnicy. - Jestem tak zakręcony na tym punkcie, że nie mam innych ubrań jak zielone – śmieje się.
Otwarty na ludzi, lubi pokazywać, na czym polega jego praca. Smolnicką leśniczówkę rocznie odwiedza 7 tysięcy dzieci.- Uwielbiam te spotkania, przyjmują różny charakter - opowiada. - Pokazuję młodym ludziom las, obok leśniczówki mam ścieżkę edukacyjną. Dzieciaki lubią te spotkania, bo towarzyszą im konkursy. Od ponad 20 lat prowadzę u siebie leśne podchody dla zespołów złożonych z uczniów gliwickich podstawówek.
Kulczyna jest zakochany w koniach. Przez lata organizował u siebie „hubertusy”. – Przyjeżdżało 300 osób, 50 koni – wspomina. - Fajna impreza, obcowaliśmy z naturą, ale czegoś mi w niej brakowało. Jako miłośnik historii i patriota postanowiłem ją wzbogacić. Zacząłem wybierać wydarzenia z naszej militarnej przeszłości i wkomponowywałem je w spotkania. Zawody konne to jedno, a pogadanki i testy historyczne przy okazji rywalizacji - drugie. Co roku przyjeżdżają do mnie kawalerzyści, grupy rekonstrukcyjne.
- Wymyśliłem też odznakę, tzw. kawaleryjkę, którą otrzymuje każdy uczestnik zawodów konnych. Główną nagrodą jest kordelas nadleśniczego, funduje go mój szef. Co roku w maju na te imprezy przyjeżdża około 400 gości. Nie muszę chyba mówić, jak wielkie to wyzwanie organizacyjne.
Leśniczówka Kulczyny pełna jest historycznych eksponatów. Pan Piotr z dumą prezentuje mundury leśników (od roku 1919 aż do czasów współczesnych). Na ścianach jego leśniczówki sporo białej broni, na szafie wojskowe hełmy. Obok siodła. Jedno z nich pamięta I wojnę światową! Leśnik ze Smolnicy zgromadził też wszystkie odznaki kawaleryjskie z II Rzeczypospolitej. Kolekcję uzupełniają ordery jego przodków. Ma też rzeczy, które pamiętają jego młodzieńcze czasy. Sporą ilość modeli samolotów, a nawet kilkadziesiąt figurek żołnierzyków z różnych okresów historii Europy.
Komentarze (0) Skomentuj