Gdyby nie refleks kierującego samochodem marki Kia Ceed, doszłoby do zderzenia bocznego. I gdyby nie ostrożność innego kierowcy, jadącego za kią, doszłoby do kolizji.
Niebezpieczna sytuacja wydarzyła się w czwartek, 1 czerwca ok. godz. 15.30 na skrzyżowaniu zjazdu z DTŚ z ul. Jana Śliwki.
Dla samochodów oczekujących na zjeździe ze średnicówki zapaliło się zielone światło. Pojazdy ruszyły. Pięć z nich przejechało, a przed szóstym, zza muru podpory wiaduktu, wyjechało nagle czarne bmw. Kierowca kii gwałtownie zahamował i zatrzymał się tuż przed nim. Za kią jechało inne auto, na szczęście jego prowadzący zachował bezpieczną odległość.
Samochodem marki BMW podróżowała kobieta. Nie zatrzymała się, ale pojechała dalej, w stronę ulicy Toszeckiej. Za nią w pościg ruszyła kia. Kiedy bmw wreszcie wyhamowało, z kii wysiadło... trzech policjantów. Zdziwienie kobiety musiało być spore (pojazd mundurowych nie był oznakowany, więc prowadząca nie wiedziała, komu zajechała drogę).
30-latka została ukarana 500-złotowym mandatem oraz 10 punktami.
- Uczulamy kierujących i prosimy o ostrożność, szczególnie w tym miejscu. Osoby, które nie koncentrują się na uważnym śledzeniu trzech ustawionych kolejno sygnalizatorów świetlnych, przez nieuwagę mogą popełnić błąd i wjechać w cyklu światła czerwonego - ostrzega nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji.
PS Zdjęcie pochodzi z monitoringu, stąd jego kiepska jakość.
Komentarze (0) Skomentuj