Z Małgorzatą Lichecką, nominowaną w kategorii wywiad w ogólnopolskim konkursie Stowarzyszenia Gazet Lokalnych SGL Local Press2024, rozmawia Adriana Urgacz-Kuźniak.
To nie jest pierwsza Twoja nominacja w tym konkursie. Masz na koncie także nagrody.
Tegoroczną nominację jury przyznało za „Miłość i inne przypadki”, rozmowę ze Zbyszkiem Rokitą i Barbarą Lubos o… miłości w bardzo różnych wymiarach. Było o tej do teatru, sztuki, o miłości do miejsca, do rodziny i Śląska. Co do pozostałych nominacji czy nagród, w konkursie, ogólnopolskim, biorę udział praktycznie od początku jego istnienia, czyli od 2008 roku. Dla mnie to rodzaj sprawdzianu na ile to, o czym piszę lokalnie, interesuje osoby spoza tej lokalności, bo w jury zasiadają dziennikarze i dziennikarki gazet ogólnopolskich. Wyróżniono moje teksty w bardzo różnych kategoriach od reportażu, poprzez dziennikarstwo śledcze i interwencyjne, akcje społeczne, a ostatnio specjalizuję się w wywiadach, czy może raczej w rozmowach. Za które dwukrotnie otrzymałam nagrodę główną - w 2022 roku za „Niech się wszyscy stają Ślązakami”, ważna rozmowa ze Zbyszkiem Rokitą, który wyraźnie przynosi mi w tym konkursie szczęście. Po raz drugi statuetka, czyli właśnie główna nagroda w każdej z kategorii konkursowej, przypadła mi za „Nie wstydzę się architektki”, czyli rozmowę z prof. Agatą Twardoch. W tegorocznej edycji SGL Local Press nominowano 63 teksty w kilku kategoriach, a do konkursu zgłoszono ponad 600 prac. W mojej kategorii wygrał redaktor naczelny „Tygodnika Tucholskiego” za znakomity wywiad z księdzem, który opowiedział o swojej depresji. Gala miała miejsce 12 marca w Muzeum Polin w Warszawie.
Czy brałaś udział w innych konkursach?
Kancelaria Prezydenta RP organizowała przez trzy lata konkurs „Filary Demokracji Lokalnej”, ostatni w 2013 roku i wtedy otrzymałam Grand Prix. Zgłosiłam cykl tekstów historycznych dotyczących dawnego domu przedpogrzebowego, dziś Domu Pamięci Żydów Górnośląskich. To był akurat czas intensywnego, społecznego działania na rzecz ratowania tego bezcennego obiektu. Chciałam pokazać kontekst historyczny, zaangażowanie dużej grupy ludzi, akcje społeczne… i to, jak może wyglądać przyszłość takiego miejsca. O nagrodzie dowiedziałam się już w pałacu prezydenckim, tuż przed wręczeniem, bo wcześniej nie odebrałam telefonu od organizatorów.
Co decyduje o wyborze bohatera, bohaterki rozmowy i tematu?
Można to nazwać „odruchem serca”. Muszę intuicyjnie czuć, że rozmowa jest istotna. Tak było np. ze Zbyszkiem Rokitą, kiedy rozmawialiśmy o Śląsku, Gliwicach, rodzinnych historiach, czy z profesor Agatą Twardoch, kiedy dyskutowałyśmy o obecności kobiet w architekturze.
Jak przygotowujesz się do rozmowy?
Jej przeprowadzenie i redakcja to tylko pozornie proste zadanie. Wywiady wydają się łatwe, są dość popularną formą, w rzeczywistości to trudna dziennikarska robota. Najważniejsza zasada: trzeba się solidnie przygotować, dlatego kluczowe jest korzystanie z rzetelnych informacji. Jeżeli znamy się z bohaterem/bohaterką wywiadu, bywa i łatwiej i trudniej. Większa zażyłość ułatwia otwarcie się, ale jednocześnie zbyt koleżeńska atmosfera utrudnia na przykład zadawanie niewygodnych pytań.
Jak sprawiasz, że rozmówca na nie odpowiada, zamiast zbyć je milczeniem lub wyciąć na etapie autoryzacji?
Czasami nie odpowiada… Jeżeli pytam o sprawy, które mogą być dla kogoś trudne, staram się, by rozmówca czuł, że chcę z nim rozmawiać szczerze. Czasem wystarczy jedna wypowiedź, oddająca sedno sprawy i pozwalająca pokazać odwagę rozmówcy. Oczywiście zdarzają się porażki – trafiamy na osobę, która woli udzielać krótkich, zdawkowych odpowiedzi. Bywa też, że rozmowa w ogóle nie dochodzi do skutku, bo ktoś bardzo chroni swoją prywatność. Przykładem jest profesor Adam Maciejewski – to znany onkolog i chirurg, rozmawialiśmy wielokrotnie o medycynie, ale w kwestiach prywatnych postawił granicę.
To i ja postawię pytanie z gatunku trudnych. Jak oceniasz dziennikarstwo w Gliwicach?
A to nie jest trudne pytanie. Cenię pracę mojej macierzystej redakcji i redakcji 24Gliwice, bo to dziennikarstwo, które nie zajmuje się rankingami pizzy i majonezu. Pozostałe portale i profile społecznościowe oferują po prostu inforozrywkę, rzadko podejmując trudne, kontrowersyjne tematy, często z powodów ekonomicznych. To problem ogólnopolski, a nawet ogólnoświatowy, bo presja odbiorców oraz kwestie finansowe sprawiają, że trudno utrzymać niezależność. Mimo to uważam, że trzeba próbować.
Nad czym pracujesz obecnie?
Zawsze tworzę listę osób, z którymi chciałabym porozmawiać. Teraz są na niej: Maciej Piasny – aktor i reżyser związany z Teatrem Miejskim w Gliwicach. Ostatnio przygotował ciekawy spektakl dotyczący sztucznej inteligencji. Kamil Iwanicki – autor książek o Górnym Śląsku (m.in. „Górny Śląsk, którego nie ma”), Bogdan Kułakowski – chciałabym przypomnieć jego sylwetkę i porozmawiać o tym, jak zmieniła się fotografia, Dominika Chabin, założycielka i prezeska fundacji NieOdkładalni, a rozmawiałybyśmy o akcji społecznej „Póki My Żyjemy”, zajmującej się problemami opiekunów i opiekunek osób z niepełnosprawnościami.
Komentarze (1) Skomentuj
Szanowna Pani. Wypadałoby ubrać się jakoś a nie paradować w bluzie jak nastolatka. Ubiór to też wyraz szacunku do innych, zatem proponuję następnym razem wyciągnąć z szafy coś "oficjalnego" w takim stroju to może Pani pieska wyprowadzać a nie stawać przed jakimkolwiek jury.