Mają od osiemdziesięciu do stu lat. I choć dziś nikt ich nie nosi, są niezwykle ważnym świadkiem historii.
Nie tylko dlatego, że pokazują część śląskiego dziedzictwa. Dziesięć zdobnych gorsetów – sześć cieszyńskich żywotków oraz cztery rozbarskie wierzchnie ze zbiorów gliwickiego muzeum wiosną trafiło do pracowni Makkon Konserwacja z Milanówka. Bogato zdobione i wykonane często z delikatnych tkanin, są przedmiotami unikatowymi, prezentującymi zanikający kunszt rzemieślniczy.
Szukał ich po wsiach
Czas robi swoje, światło swoje, stroje więc znikają, bez konserwacji nie mają szans na przetrwanie kolejnych stu lat. Gorsety pochodzą z przełomu XIX i XX wieku i są jednymi z pierwszych obiektów, jakie po drugiej wojnie światowej trafiły do muzealnego zbioru etnograficznego. Pozyskiwał je, jeżdżąc po wsiach, Mieczysław Gładysz, pierwszy powojenny dyrektor gliwickiego muzeum. Ten wybitny badacz szukał uparcie, wypytywał kobiety o stroje, zaglądał na strychy. I był bardzo skuteczny. Gładysz stworzył kolekcję strojów tradycyjnych, ludowych, a zbiór ten liczy dziś między innymi ponad 50 gorsetów.
Najstarsze i zniszczone
Marta Paszko, etnografka i antropolożka z Działu Etnografii i Antropologii Miasta Muzeum w Gliwicach, wylicza powody, dla których zdecydowano się na konserwację i pozyskanie ministerialnej dotacji. - Chodzi przede wszystkim o pogarszający się stan zachowania obiektów, związany z wrażliwością wykorzystanych do ich stworzenia materiałów (m.in. jedwabiu), po drugie, ich wiek - wybrano jedne z najstarszych z kolekcji (w większości - XIX w. lub przełom XIX i XX w.), ważne są też rodzaje uszkodzeń (np. osłabienie ramion, sprute nici w haftach, osłabienie struktury na skutek działania światła), także to, że dotąd nie mogły być prezentowane na wystawach, są wyjątkowo atrakcyjne z perspektywy skomplikowania wzorów, haftów, techniki, wreszcie prezentują różne odmiany stroju tradycyjnego, noszonego w obrębie regionu.
Jak poznać żywotki, a jak wierzchnie? Czyli czym się różnią gorsety
Wierzchnie rozbarskie są … kamizelką. Mamy czerwone, niebieskie lub czarne, czarne lub niebieskie nosiły kobiety zamężne, czerwone panny. Charakterystycznym elementem wierzchni, niezwykle ozdobnym i najdelikatniejszym, jest kołnierz wykonany ze wstęgi. Bywało, że szyto ją nawet z jedwabiu. Ta delikatność powodowała, iż był on najbardziej narażony na przetarcia i przedarcia występujące w miejscach składania wstęgi. Z przodu ubioru znajdują się ozdobne guziki z dekoracyjnymi frędzlami, tzw. chwostami, zaś kamizelki ubierano na kabotki (to rodzaj bluzy).
35 100 Taką dotację otrzymało Muzeum w Gliwicach Muzeum na zadanie „Konserwacja obiektów zabytkowych - elementów stroju tradycyjnego” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego.
Żywotki przyszywano do spódnic i w ten sposób stawały się częścią ozdobnej sukni. Są dużo krótsze, na cieńszych niż wierzchnie ramiączkach, bogato haftowane w kwiatowe wzory - przy użyciu złotych i srebrnych nici, cekinów i innych dekoracyjnych elementów, raczej w ciemnych kolorach, wśród których dominowały brązy czy bordo. Wzór haftu był niezwykle skomplikowany, dlatego wykonywały go pracownie rzemieślnicze. - To były drogie stroje, widać to szczególnie w żywotkach: im więcej koralików, cekinów, zdobień, tym bardziej prawdopodobne , że osoba ją zamawiająca była zamożniejsza. Uboższe wersje robiono z gotowych, wszywanych, srebrnych czy złotawych list ozdobnych. Dlatego kobiety miały zazwyczaj jeden taki strój i bardzo go szanowały. Po naszych obiektach widać ten szacunek – a świadczą o tym ślady wielu przeróbek. Chcemy w procesie konserwacji zachować te zmiany, bo doskonale pokazują nie tylko sposób użytkowania obiektu, ale jego historię – tłumaczy Paszko.
Trzeba wymyślić sposób prania
Ten rodzaj konserwacji obiektów zabytkowych można określić dwoma słowami: żmudny i długotrwały. O tkaninach, materiałach, rodzajach nici, kolorach, sposobach szycia, a przede wszystkim czyszczenia, trzeba wiedzieć wszystko. Dlatego do dyplomowanych konserwatorów tkanin, których w Polsce jest niewielu, ustawiają się długie kolejki. To po pierwsze, po drugie, koszt takiej operacji jest dość znaczny. Muzeum w Gliwicach, dzięki pozyskanej dotacji może sobie na takie działania pozwolić.
Muzealny projekt zakłada, oprócz konserwacji, również wykonanie fotografii obiektów po konserwacji i publikację tychże zdjęć, w wersji tradycyjnej oraz w wersji online ( pełna digitalizacja zbiorów). Aktualnie wizerunki obiektów uwzględnione w dotychczasowym procesie digitalizacji mają charakter poglądowo-roboczy i nie oddają w sposób adekwatny ważnych cech obiektów (fason, detale haftów, barwy). Publikacja poprojektowa będzie dystrybuowana nieodpłatnie. Wersja online publikacji, jak również same wykonane w ramach dotacji fotografie, będą udostępniane bezpłatnie.
Na czym polega konserwacja? Materiały, z których wykonano gorsety to aksamit lub sukno. A cekiny wykorzystywane do wyszywania żywotków wykonano z żelatyny. Taką technikę stosowano w początkach XX wieku, dziś praktycznie niemożliwą do odtworzenia. - Konserwator musi założyć w procesie konserwacji czyszczenie tkanin. Dla nas oczywiste jest, że gorsety będą prane. Lecz wtedy cekiny się rozpuszczą, więc pani konserwator tak naprawdę musi wymyślić sposób na czyszczenie bez użycia wody - mówi Paszko.
Projekt ma na celu przede wszystkim przygotowanie obiektów do celów wystawienniczych. Dziś nie są udostępniane publiczności i przechowywane są w magazynie, ze względu na ich niestabilny stan zachowania i zagrożenie postępującą degradacją, a równocześnie olbrzymią wartość historyczną i kulturową.
Przy konserwacji ozdobnych kołnierzy gorsetów rozbraskich trzeba wstęgę zdjąć, rozpruć, rozprostować , wzmocnić i znowu złożyć. I to bardzo uważnie. Hafty z żywotków niekiedy trzeba spruć i wyszyć na nowo w taki sam sposób, używając jednak już współczesnych, znacznie mocniejszych, nici. - Na szczęście nie mamy wielu takich przypadków – żywtoki są w miarę dobrym stanie - dodaje etnolożka.
Mamy mapę. I to jaką
Podczas prac konserwatorskich natrafiono na niesamowite znalezisko. Jeden z cieszyńskich żywotków usztywniony został z pomocą ... mapy, niemieckojęzycznej pochodzącej prawdopodobnie nie później niż z końca XIX / początku XX w. (bo tak datowany jest sam żywotek) - Taki tradycyjny „recycling” nie wynikał on oczywiście ze świadomości ekologicznej, a raczej sytuacji materialnej oryginalnych twórców/właścicieli obiektu i niedostępności pewnych materiałów. Mapa, odpowiednio zabezpieczona, trafi do muzealnych zbiorów jako osobny obiekt wraz z zakończeniem trwającego projektu konserwatorskiego - wyjaśnia Paszko.
Na jesieni wrócą
Obiekty wrócą do muzeum pod koniec września. Po zakończonej konserwacji, będą mogły zostać włączone szerzej niż do tej pory do bieżącej działalności muzeum - po opracowaniu i sfotografowaniu pojawią się w publikacji oraz na wystawie, którą zaplanowano na koniec 2022 roku.
Małgorzata Lichecka
Komentarze (0) Skomentuj