Cenne jest to, co mają nam do przekazania poprzednie pokolenia, ale również opowieści, którymi dzielą się wnukowie, wnuczki, prawnukowie i prawnuczki.
Z Karoliną Jakoweńko i Izabellą Kühnel, pomysłodawczyniami projektu „Mozaika pamięci” realizowanego przez fundację Brama Cukermana i Dom Pamięci Żydów Górnośląskich Muzeum w Gliwicach, rozmawia Małgorzata Lichecka.

Prowadzicie dzienniki, diariusze, coś zapisujecie, notujecie? 

Izabella Kühnel: Pisałam w dzieciństwie.

A teraz? Nie zapisujesz sobie niczego?

Izabella Kühnel: Jeżeli gdzieś jestem i są ważne dla mnie wydarzenia, fotografuję. Robię to od lat i mam już wiele uporządkowanych zbiorów. To jest właśnie rodzaj zapisu mojej codzienności. Który prowadzę od 20 lat.

Opisujesz te fotografie w sposób pozwalający na identyfikację tego, kto na nich jest, co to za wydarzenia, dzień, miejsce, miasto? Wydaje mi się, że to, co robisz jest rodzajem fotograficznej notatki. Taka pamięć przez fotografię. 

Izabella Kühnel: Do niektórych mam opisy i to szczegółowe, dokładnie opracowane, a do niektórych nie. W zależności od czasu, jakim dysponowałam. Bo ledwo skończyłam jedną notatkę, a już były następne i następne wydarzenia. Korzystałam też, tworząc już konkretne foldery, z notek, z postów na FB.

A ty, Karolina, prowadzisz jakieś zapiski?

Karolina Jakoweńko: Nie. Nie potrafię tego robić, ale to pewnie wynika z mojej niesystematyczności. No i trochę ufam mojej pamięci, co bywa zgubne. Przekonałam się o tym pisząc książkę „Pamięć pogranicza” będącej właściwe rodzajem pamiętnika. Dotyczyła oczywiście konkretnych tematów, ale okazywało się, że moja pamięć bywała zawodna i warto pewne rzeczy zapisywać. Nie tyle warto, co trzeba. Bo potem się gubią i nie potrafimy ich przywołać. Nawet gdy nam się wydaje, że tak będzie, uciekają od nas. Kiedyś postanowiłam notować krótkie opowiadania związane z różnymi sytuacjami, ale właśnie z braku konsekwencji, przestałam. I żałuję.

Pytam o te zapiski, ponieważ w projekcie „Mozaika pamięci”, prowadzonym przez fundację Brama Cukermana i Dom Pamięci Żydów Górnośląskich, pracujemy właśnie z pamięcią, a ona, przynajmniej dla mnie, wiąże się z jakimś rodzajem rejestracji. Albo pamiętamy w głowie, albo w fotografii, albo zapisując sobie pewne rzeczy, albo po prostu pamiętamy. A dla was czym jest pamięć? 

Karolina Jakoweńko: Muszę się zastanowić … może Iza pierwsza …

Izabella Kühnel: Trudne pytanie i nie bardzo można na nie odpowiedzieć bez namysłu. To bardzo indywidualna kwestia, każdy rozumie ją po swojemu. Mamy pamięć krótkotrwałą, mamy wydarzenia, które w tej pamięci gdzieś nas ukształtowały i nawet możemy o tym nie wiedzieć. Ja pamiętam zdjęciami.

Karolina Jakoweńko: Pamięć ściśle łączy się z naszym doświadczeniem. Ona może ci podpowiedzieć co robić w danej sytuacji, czego uniknąć, albo czy iść dalej. Ja mam pamięć do bibelotów. Także do snów. Strasznych, bo miewam takie. W marcu śnił mi się Alex (Dancyg, porwany 7 października 2023 i zamordowany przez Hamas). Prawdopodobnie wtedy, kiedy zginął. Stał z jakąś kobietą i bardzo chcieliśmy porozmawiać. Wiecie, jak to w śnie: bardzo chcesz, ale nie możesz tego zrobić. I on do mnie cały czas mówił: „Karol ja przyjdę”. Ale nie mógł przyjść, bo ta kobieta cały czas go powstrzymywała. Ja też nie mogłam do niego podejść. Teraz, tak sobie myślę, że to było nasze pożegnanie. Zapisałam nawet datę tego snu... bo wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że Alex nie żyje, jednak wtedy jeszcze oficjalnie Izrael tego nie potwierdził. I nie potrafię znaleźć tych zapisków. Szukałam ich nawet wczoraj...

Z pamięcią jest ten problem, że ona bardzo szybko ulatuje.

Karolina Jakoweńko: Właśnie. Codziennie staram się odtworzyć głos mojej teściowej. Ona już od dawna nie żyje. Kiedy do niej dzwoniłam, zawsze było słychać takie specyficzne „słucham”. Staram się więc nie zapomnieć tego głosu. Do kolekcji „nie zapomnieć” dojdzie teraz Alex. Bardzo bliska mi osoba. I będę starała się pamiętać jego głos, gesty... dobre rzeczy, wspomnienia.

Iza, nie tylko pamiętasz poprzez fotografowanie, ale też nagrywasz, żebyśmy, jak powiedziałaś na warsztatach Mozaikowych, mieli pamiątkę. Czyli wiesz, że pamięć jest kluczem do wszystkiego.

Izabella Kühnel: Wiecie czego mi najbardziej żal? Twardego dysku odchodzącego razem z człowiekiem. Z mojego otoczenia zniknęło już sporo osób i to niekoniecznie wiekowych, a to, co zabrali w głowach, przepadło. Bo nie dopytaliśmy, nie dogadaliśmy tego, w rozmowach sobie przerywaliśmy. A potem pyk, i ten twardy dysk znika, a ty go potrzebujesz do bardzo różnych rzeczy. Poza tym zauważam u siebie pamięć błogosławioną i przeklętą. Złożoną i niekontrolowaną. Także to, że odbijają się w niej nasze nastroje, dzienne i nocne, one ją też kształtują i urabiają.

Przed pamięcią, która jest w tytule projektu, pojawia się ważne słowo mozaika. Kojarzące się z wyborem, zestawem, z takim patchworkiem, gdzie wyciągamy, dobieramy, niekoniecznie sami, coś, co układa się w pewien obraz. Czy motywacją do przygotowania projektu „Mozaika pamięci” była wystawa „Zielony pamiętnik” w Domu Pamięci Żydów Górnośląskich, czy po prostu myślałyście o tym jakoś podświadomie cały czas i teraz to mogło się zmaterializować? 

Karolina Jakoweńko: Dla mnie motywacją było jedno zdanie Izy - o potrzebie spisania pamiętników osób związanych z katowickim TSKŻ (Towarzystwem Społeczno Kulturalnym Żydów). Kiedy mi o tym powiedziała, spytałam czy mogę zostać jej asystentką. Wymyśliłyśmy więc projekt, w którym pracujemy z pamięcią, a wspierają nas pisarki: Patrycja Dołowy, Anna Cieplak i Monika Glosowitz. I tak, motywacją była wystawa „Zielony Pamiętnik”. Od czasu pracy nad nią zaczęłam kupować pamiętniki. Co do „Mozaiki pamięci”, cenne jest to, co mają nam do przekazania poprzednie pokolenia, ale również opowieści, którymi dzielą się wnukowie, wnuczki, prawnukowie i prawnuczki, tak jak ty Małgosiu opowiadasz o historii, o losach, swojego dziadka, czy też osoby piszące o tym co dzisiaj, o teraźniejszości. Z Izą, zawodowo, zajmujemy się przeszłością, pracując z pamiętnikami, relacjami, listami, świadectwami, księgami pamięci (pinkasami), więc chciałyśmy nie tylko relacji stricte historycznej z datami, chciałyśmy żeby uczestniczki i uczestnicy „Mozaiki pamięci” dali upust wspomnieniom. To absolutnie bezcenne, bo za tym kryje się człowiek z krwi i kości.

W projekcie bierze udział prawie dwadzieścia osób z różnych miast, środowisk, z różnymi historiami. Dotyczącymi bliskich, najczęściej babć lub dziadków. 

Karolina Jakoweńko: Pracujemy z ludźmi, którzy chcą się tymi rodzinnymi historiami podzielić. Bardzo często po raz pierwszy. Tak jak ty. Czy tak jak ja. Przy projektach zawsze boję się momentu rekrutacji, tego czy będą chętni, bo trzeba się otworzyć, a to jest często bardzo trudne. Trzeba też zmierzyć się z emocjami, z traumą. I kiedy na pierwszym Mozaikowym spotkaniu siedliśmy wszyscy i wszystkie w kole i każdy, chyba po raz pierwszy, dzielił się krótką opowieścią o swoim bohaterze/ bohaterce, o osobach, które chce wywołać, pomyślałam, że to się uda, że dzięki temu słyszymy swoje historie, one nas ośmielają, także tych nieprzekonanych, nie gotowych, wycofanych, tych, którzy „tylko słuchają”. To pionierski projekt otwierający ważną ścieżkę w naszej pracy nad i z pamięcią, zachęcający kolejne osoby do dzielenia się opowieściami, relacjami, wspomnieniami.

Izabella Kühnel: Są historie ludzi ważnych dla kształtowania naszego życia, mających do przekazania jakąś ideę, misję do spełnienia. Którzy czasami odchodzą niezauważeni. Dla mnie to było motorem działania. Takich ludzi wyłuskuję i zapisuję na swoim twardym dysku. Tym w głowie i tym w komputerze.

Spotkania, warsztaty pisarskie, warsztaty artystyczne... Taka prawdziwa mozaika. 

Karolina Jakoweńko: Podzieliliśmy uczestników na trzy grupy, mniej więcej po pięć osób. Każdą opiekuje się pisarka, pracująca inną metodą, więc jestem bardzo ciekawa efektów, bo na przykład u Ani Cieplak będzie love story. Do końca września czekamy na materiały każdej z grup. Powstaną z nich dwie publikacje. Pierwsza, mozaikowa, artystyczna, będąca podsumowaniem projektu, wyłuskaniem z niego być może najważniejszych rzeczy dla uczestników. Druga to książka, na razie w formie online. W grudniu - wystawa o tym, co na warsztatach, o historiach uczestników i uczestniczek. Znajdą się też na niej ważne artefakty, zdjęcia archiwalne i współczesne, nagrane wywiady z uczestnikami i uczestniczkami projektu. Ważne są także warsztaty plastyczne dla dzieci i dla dorosłych. Te prace także zobaczymy na grudniowej wystawie. Co do warsztatów, grupa dziecięca była bardzo zróżnicowana wiekowo (dzieci od 5 do 12 lat). Również jej praca bazowała na pamięci, a uczestnicy mieli przynieść przedmioty z nią związane. Na przykład takie jak 5 centów zachowane z wycieczki. Monetę, która kompletnie nie miała związku z naszą rodziną, przyniosła moja córka. Mało tego Helenka nawet o takie przedmioty nas nie pytała. Od razu przyjęła, że weźmie coś ważnego dla niej. I na warsztatach opowiedziała historię pięciocentówki. Jedna z dziewczynek przyniosła kawałek skały. A gdy zapytaliśmy co to za kamień, powiedziała „kawałek skały z groty w świętokrzyskim gdzie ukrywał się przez całą wojnę mój dziadek z rodziną”. Pojechali tam kiedyś na wyprawę i wzięli z groty na pamiątkę. Ta historia bardzo nas wzruszyła, a Emilka potrafiła ją bardzo pięknie opowiedzieć. Pracowaliśmy też w przestrzeni wystawienniczej Domu Pamięci Żydów Górnośląskich z przyniesionymi przez dziećmi przedmiotami. Alicja Ososińska, autorka warsztatów dla najmłodszych, tłumaczyła dlaczego przedmioty wiążące się z opowiedzianą przez nie historią są wyjątkowe i ważne. Fakt, że je wybrały i podzieliły się z innymi swoją historią może sprawić, że w przyszłości i one mogą stać się obiektem muzealnym, ważnym nie tylko w gronie najbliższej rodziny. „Mozaika pamięci” jest więc projektem wielopoziomowym, generacyjnym. Mamy jeden temat, a wiele różnych obrazów i podejść.

Iza, czego oczekujesz od tego projektu jako osoba, która za nim stoi i jednocześnie w nim uczestniczy? 

Izabella Kühnel: Czekam na efekty i bardzo mnie ciekawią. Mniejsza mozaikowa forma będzie bardzo symboliczna i jednoznacznie określi właściwie cały program. Byłam na warsztatach i słuchałam indywidualnych opowieści uczestników i uczestniczek. Wszyscy pracują w podobny sposób, ale w innych stylach, inaczej patrzą na losy swoich rodzin. Co ważne, nie robią tego dla siebie, bardziej dla przyszłych pokoleń, tak jak Agnieszka, która tę swoją rodzinną historię przygotowuje dla wnuków, wykonując przedmioty, które będą z nią kojarzone, ale też nawiązujące do tych z przeszłości – u niej to zielona skrzynia po babci.

Może będą pisać dalej? Może będą tworzyć pamiętniki, może projekt będzie inspiracją do dalszych ćwiczeń z pamięcią? Iskrą, bardzo ważną i budującą naszą tożsamość. 

Izabella Kühnel: Pracując razem zobaczyliśmy tę mozaikę w każdym obszarze naszego życia i to chyba jest klucz zarówno do przeszłości jak i przyszłości. Uczestnicy wychodzili z warsztatów z chaosem myśli i później, w następnych dniach, musieli te emocje w sobie uporządkować. „Mozaika pamięci” jest więc takim porządkowaniem tego, co mieliśmy w sobie, ale gdzieś się głęboko ukryło straciło, ale to myśmy zrobili wszystko żeby tak właśnie było. Jesteśmy tylko grupą ludzi, która pokazuje innym, co robić z pamięcią. Mieliśmy szczęście, bo mogliśmy się otworzyć, choć ten proces jest najtrudniejszy. Ale nam pomogło to, że byliśmy w gronie niezwykle życzliwych ludzi.

Karolina Jakoweńko: Dzięki zapiskom, pamiętnikom, opowiadaniom, na końcu gdzieś zawsze będzie zastanowienie się co tak naprawdę się liczy? Obcując z przeszłością, z historiami dziadków, babć, coś w sobie odkrywamy. Iwona, uczestniczka grupy Moniki Glosowitz, odkryła swoją prababcię, o której nie wiedziała kompletnie nic. Odkryła to kim była, jak ważną rolę pełniła w społeczności lokalnej, ale również jak ciężkie miała życie i jakich trudnych wyborów musiała dokonać dla Sprawy. Kolejna uczestniczka projektu, Agnieszka, przez przypadek znalazła dzienniki swojej babci w profesjonalnym archiwum. Dzięki takim „odkryciom” rośniesz w swoich oczach, motywuje cię to w pozytywnym sensie. Wreszcie decydujesz się podać to dalej, spisać, ujawnić, podzielić się z innymi. I stwierdzasz, że wielu też tak ma. Wasze warsztatowe relacje, już w formie publikacji, zostawią ślad dla przyszłych pokoleń, dla dzieci, wnuków. Patetycznie to może brzmi, ale dobrze określa nasz projekt.
 

Izabella Kühnel: Pokazujemy również złożoną historię regionu, demograficzny i narodowy przekrój społeczeństwa, to jak wielu ludzi napłynęło i musiało się z tym terenem zidentyfikować i jakie niosło to ze sobą problemy. Tak jak u Iwony, która, moim zdaniem, dokonała jednego z większych historycznych odkryć. Po pierwsze, odnajdując przeznaczony do likwidacji grób prababci, którego nagrobek jest rodzajem monumentalnego pomnika ufundowanego najprawdopodobniej przez społeczność lokalną, po drugie, odnajdując zbiorowe zdjęcie znajdujące się w zbiorach Muzeum Historii Miasta Chorzowa. A jednocześnie, pytając o swoją prababcię, dowiedziała się, że rodzina celowo i świadomie o niej „zapomniała”.

Karolina Jakoweńko: Ewa w grupie Ani Cieplak odnalazła archiwum po prababci w teatrze we Wrocławiu, gdzie pracowała, a informacje o niej wciąż są przechowywane w archiwum tej instytucji! A Kasia z grupy Patrycji Dołowy od mikro świata, strzępków historii o rodzinnym sklepiku dziadków i trzech fotografii, odkryła historię całej wsi, która kiedyś stanowiła centrum świata dla jej rodziny. To dowodzi, że trzeba kopać w przeszłości chociażby po to, aby pokochać swoich bliskich, których nigdy nie poznaliśmy.

Nasz stosunek do pamięci rodzinnej jest bardzo ważny. Też nie chciałam sięgać do losów mojej rodziny, ani mojego taty, ani mojej mamy, bo wydawało mi się to po prostu nieważne. Ja wiem, że to może w moich ustach zabrzmi obrazoburczo, bo też zawodowo zajmuję się pamięcią, a własną rodzinę wrzuciłam w niepamięć, ale tak było. 

Karolina Jakoweńko: Też nie zajmuję się swoją rodziną, bo myślę, że tam nie ma nic ciekawego, a pewnie jest. W tych żydowskich historiach też nie ma przecież samych petard, są to czasami bardzo zwykłe, banalne historie zwykłego, dobrego bądź niedobrego życia. Ale czuję i wiem, że to jest ważne, bo o nich już nikt nie napisze, nie ma dzieci, potomków. A my mamy trochę lepszą sytuację, bo możemy jakoś wzniecać pokłady zainteresowania sobą, nami, naszymi rodzinami, mamy po prostu kontynuację.

 

Fundacja Brama Cukermana wspólnie z Domem Pamięci Żydów Górnośląskich Muzeum w Gliwicach realizują projekt „Mozaika pamięci”. Jest to cykl interdyscyplinarnych warsztatów i spotkań z pogranicza literatury i sztuki, angażujących lokalną społeczność w różnym wieku. Projekt ma na celu zgromadzenie oraz spisanie wspomnień od uczestników, a końcowym efektem mają być różne formy pamiętnikarskie.
Uczestnicy podzielą się historiami osobistymi, doświadczeniami, biografiami, które zaprezentowane zostaną podczas wystawy oraz w publikacji pod koniec 2024 r. w Domu Pamięci Żydów Górnośląskich, Bramie Cukermana i innych miejscach.
Warsztaty prowadzone będą przez pisarki, edukatorki i aktywistki społeczne, posługujące się różnymi mediami, formami przekazów oraz tekstem literackim: Patrycję Dołowy, Annę Cieplak, Monikę Glosowitz, Julię Krzyśków, Alicję Ososińska. Nad całością przedsięwzięcia czuwają Izabella Kühnel oraz Karolina Jakoweńko – pomysłodawczynie projektu.
Projekt powstał we współpracy z Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym Żydów – oddział Katowice, Stowarzyszeniem im. Maxa Kopfsteina oraz Pracowni Animacji Kulturowej Miszung.
Całość zadania dofinansowana została przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego oraz ze środków Samorządu Województwa Śląskiego.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj