Mając zajęte ręce, klient marketu położył telefon tylko na chwilę na masce auta. Ta chwila wystarczyła złodziejom.
40-latek zrobił zakupy w markecie przy ul. Dobois, a gdy ładował towar do bagażnika samochodu, jego smartfon leżał na masce. Sytuację tę zaobserwowała pewna para. Młodzi ludzie szybko podjechali swoim autem, niezauważenie zabrali aparat i odjechali. Kiedy poszkodowany zorientował się, co zaszło, zgłosił sprawę policji.
Policjanci wytypowali pojazd, którym mogli poruszać się sprawcy, a dzięki zapisom z monitoringu ustalili jego numer rejestracyjny. Dalej wszystko potoczyło się szybko: ustalono właściciela samochodu, miejsce jego zameldowania, złożono w mieszkaniu wizytę, przeszukano je (telefon został odnaleziony) i przesłuchano lokatora. Był nim właśnie kierowca, gliwiczanin w wieku 25 lat. Podczas kradzieży oraz w mieszkaniu towarzyszyła mu jego 21-letnia znajoma.
Odzyskany smartfon wrócił już do prawowitego właściciela, zaś podejrzani mężczyzna i kobieta usłyszą zarzut popełnienia wspólnie i w porozumieniu przestępstwa kradzieży, za co grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Komentarze (0) Skomentuj