Mieszkający w Niemczech gliwiczanin pisał do członka swojej rodziny informacje o treści sugerującej, że znajduje się w stanie depresji i zamierza odebrać sobie życie.
Informacje były wysyłane do mieszkańca Łabęd. Gdy adresat zaniepokoił się ich treścią, zawiadomił policjantów z IV komisariatu. Powiedział, że jego szwagier, który wyjechał do Niemiec w poszukiwaniu pracy, przesłał mu komunikatorem internetowym kilka zdań sugerujących jednoznacznie na zapowiedź samobójstwa.
Sprawa wydawała się pilna, policja natychmiast rozpoczęła działania. Nie było jednak łatwo, bowiem mieszkająca w naszym mieście rodzina desperata nie znała miejsca jego pobytu za granicą.
Gliwiccy stróże prawa skontaktowali się z dyżurnym Biura Międzynarodowej Współpracy Policji Komendy Głównej w Warszawie, za pośrednictwem którego poprosili niemieckich kolegów o bezzwłoczne ustalenie, gdzie Polak przebywa.
Szybko udało się namierzyć sieć, komputer, z którego przesyłano komunikaty, a finalnie i miejsca zamieszkania 32-letniego mężczyzny. Po kilkugodzinnej współpracy i koordynacji działań sprawę rozwiązano.
Sprawca międzynarodowego zamieszania został odnaleziony - cały i zdrowy. Był też zdziwiony. Powiedział, że to wszystko jest jakimś nieporozumieniem. Zapewnił, że wcale nie zamierzał targnąć się na swoje życie.
Śledczy jednak sprawy nie zostawili - ustalają teraz dokładne jej okoliczności. Być może zajdzie potrzeba przebadania gliwiczanina przez lekarzy psychiatrów.
Na razie wszystko wskazuje, że akcja była zupełnie niepotrzebna, a swoimi nierozważnymi wpisami 32-latek naraził służby na koszty, zaś rodzinę na duży stres.
Komentarze (0) Skomentuj