Przestrzegamy właścicieli niemieckich marek, parkujących na ulicach czy osiedlach. Volkswageny i audi są bardzo popularne wśród złodziei samochodów.
Od kilku miesięcy na terenie całego województwa śląskiego szczególnym zainteresowaniem złodziei aut cieszą się marki Audi i Volkswagen. Nie inaczej jest w Gliwicach oraz powiecie. W sierpniu skradziono na naszym terenie osiem samochodów osobowych. Liczba drastycznie wzrosła we wrześniu – to aż 25. Jak wynika z policyjnych statystyk, 75 procent dotyczy audi, 20 procent – volkswagenów. I tylko pięć procent to inne, jak bmw, ford, fiat, citroen czy mitsubishi. Wszystkie znikają z przyblokowych, osiedlowych parkingów lub ulic.
Złodzieje zainteresowani są właśnie audi i volkswagenem, bo to marki, którymi lubią jeździć mieszkańcy Śląska. Oczywiście, nie sprzedaje się całych skradzionych pojazdów. Samochody są rozkręcane, a sprzedawane (po okazyjnych cenach) ich części. Te montuje się właśnie w używanym przez przeciętnego Kowalskiego audi czy volkswagenie.
Skoro jest popyt na części, jest też podaż, mówią policjanci. A interes się kręci, bo fabrycznie samochody są kiepsko zabezpieczone. Właściciele zaś, w zdecydowanej większości, dodatkowych zabezpieczeń nie montują. Z kolei złodzieje mają te fabryczne tak opanowane, że nawet stojący obok świadek nie zorientuje się, iż pojazd właśnie jest kradziony. Sama kradzież zajmuje „specjalistom” kilkadziesiąt sekund. Maksymalnie – 10 minut.
-
Sprawcy działają najczęściej w małych grupach, po dwie, trzy
osoby – mówi nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej
policji. - Autoalarm dezaktywują specjalnym kieszonkowym urządzeniem
dekodującym, a zamek w drzwiach otwierają łamakiem,
przypominającym kluczyk z dźwignią. Potem pozostaje im tylko
nachylić się, wpiąć do odpowiedniego gniazda komputer wielkości
pudełka zapałek, zdekodować i zakodować swój kluczyk.
Policja
radzi więc: warto
zabezpieczyć auto mechaniczną blokadą skrzyni biegów,
profesjonalnym alarmem. Za kwotę poniżej 1500 zł właściciel
samochodu wartego kilkaset tysięcy może mieć autoalarm z
lokalizatorem, powiadomieniem na smartfona o wszystkim, co dzieje się
z jego pojazdem, możliwością zdalnego włączenia zapłonu.
- Dla złodzieja samochód z fabrycznym immobiliserem czy sztampowo montowanym w salonach autoalarmem niewiele rożni się od tego, który pozostawiono z kluczykiem wewnątrz – przestrzega Słomski.
W ubiegłym tygodniu gliwiccy śledczy zatrzymali jednego ze złodziei. To 31-letni gliwiczanin. Został złapany po nocnym pościgu. Wzbudził podejrzenia, kiedy nie zatrzymał się do kontroli przy ul. Tarnogórskiej. Jechał skradzionym audi.
Podejrzany, ścigany przez radiowóz, dojechał w rejon osiedla Kopernika. Tu zatrzymał się przymusowo, gdyż stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierki. Mimo to nie poddawał się – dalej próbował ucieczki na piechotę.
31-latek znajduje się już w areszcie śledczym. Policjanci zebrali przeciwko niemu na tyle mocne dowody, że sąd długo nie zastanawiał się, jaką decyzję podjąć. Gliwiczanin na pewno nie wyjdzie na wolność przez najbliższe trzy miesiące. Czeka na proces karny.
(sława)
Na zdjęciu: skradzione przez 32-latka audi, zabezpieczone na terenie KMP Gliwice.
Komentarze (0) Skomentuj