Po wygranej z BK IMMOunited Dukes (70:66) na wyjeździe, GTK Gliwice znów odniosło zwycięstwo (tym razem u siebie i tym razem imponujące). Nasi ograli bowiem finalistę poprzedniej edycji rozgrywek Alpe Adria Cup, KK Adria Oil Skrljevo, aż 107:69 i przewodzą teraz w ligowej tabeli grupy A.
Dla podopiecznych Pawła Turkiewicza mecz ten był drugim w obecnej edycji Alpe Adria Cup, a Chorwaci na arenie międzynarodowej w nowym sezonie jeszcze nie występowali (dwa razy przegrali za to w rodzimej lidze).
Początek nie był ciekawy. Widać było nerwy. I nic dziwnego, skoro Chorwaci zapewniali, że do Polski przyjechali po zwycięstwo, a gliwiczanie plany mieli takie same…
Jako pierwsi emocje opanowali gospodarze, więc szybko mieli przewagę. W początkowej fazie zdobywali punkty głównie z linii rzutów wolnych, ale gdy na parkiecie pojawił się Łukasz Diduszko, gra w ataku nabrała rozmachu. Po trzech akcjach Łukasza było 20:5.
Gdy już wydawało się, że Adria złapała rytm i goni rywala, „trójka” Diduszki oraz Mateusza Szlachetki (ten drugi był jeszcze faulowany i zdobył dodatkowy punkt z linii rzutów wolnych) dała GTK ogromną zaliczkę już po pierwszych 10 minutach gry.
Kolejne trafienia zza łuku zaliczali: Piotr Hałas, Brandon Tabb, ponownie Hałas i Payton Henson.
Przy wyniku 53:18 trenerowi gości puściły nerwy. Damir Rajković został nawet ukarany przewinieniem dyskwalifikującym i musiał opuścić ławkę rezerwowych. Wówczas nakazał zejść z parkietu także swoim zawodnikom.
Przyjezdni zdecydowali się wrócić po 20 minutach przerwy. Byli jednak wyraźnie rozbici i nawet nie próbowali walczyć. W tej sytuacji wynik ustalił Henson – przed przerwą było 62:27. Po niej Chorwaci dobrze zaczęli.
Z dystansu trafili Jordan Riewer i Josip Barnjak, ostatni popisał się także skutecznym wejściem pod kosz, a kolejną „trójkę” przymierzył Ivan Batur (66:38). GTK nie zamierzało pozwolić na więcej.
Sprawy w swoje ręce wziął Brandon Tabb. Najpierw zakończył akcję dynamicznym wsadem, a kontynuował kolejnymi udanymi zagraniami. Po drugiej stronie parkietu walczyć próbował Barnjak, lecz był osamotniony.
Gdy na parkiecie ponownie zameldował się nasz Diduszko i rozpoczął swój koncert, jego pięć kolejnych punktów ustaliło wynik po 30 minutach gry.
Początek czwartej kwarty był już naprawdę imponujący w wykonaniu GTK. Z dystansu trafił Diduszko i dwa razy Henson. Cztery minuty wystarczyły, by gliwiczanie osiągnęli trzycyfrową zdobycz.
Ostatecznie koszykarze z Gliwic wygrali 107:69 i pewnie uplasowali się na pierwszym miejscu w grupie A.
Kolejny mecz w ramach rozgrywek AAC zagrają 5 listopada, również u siebie, a ich rywalem będzie BK Jip Pardubice.
(źródło GTK)
Komentarze (0) Skomentuj