Trzeci mecz u siebie i trzecia porażka. W niezwykle emocjonującym spotkaniu koszykarze GTK Gliwice przegrali po dogrywce z PGE Spójnią Stargard 94:97 (22:23, 20:18, 21:21, 21:22, dogrywka 9:13). Teraz przed zespołem Pawła Turkiewicza seria czterech gier wyjazdowych.
Gliwiccy koszykarze nie mieli czasu, by nacieszyć się ostatnią wygraną z Polpharmą Starogard Gdański. Cztery dni po triumfie zagrali u siebie z PGE Spójnią Stargard. Chcieli odnieść trzecie, a pierwsze na własnym parkiecie zwycięstwo. Co innego goście z Pomorza, którzy rozpoczęli sezon od bilansu 1: 3, a wobec wysokich aspiracji i chęci awansu do play off, zamierzali wygrać po raz drugi, i to za wszelką cenę.
Początek nie był jednak zbyt dobry w ich wykonaniu. Zespół Kamila Piechuckiego miał problemy ze skutecznością i punktował tylko z linii rzutów wolnych. Gospodarzom szło dość dobrze i dzięki temu cały czas utrzymywali się na prowadzeniu. Z dystansu trafiali kolejno Brandon Tabb i Kacper Radwański, a Amerykanin popisał się dodatkowo akcją 2+1.
Przyjezdni szybko odrobili straty, a to za sprawą Piotra Pamuły, który tuż po wejściu na parkiet popisał się dwoma „trójkami”. Dłużny nie pozostał Duke Mondy, także zaliczając dwa trafienia zza łuku. Ostatnie słowo w tej kwarcie należało do Kacpra Młynarskiego i miejscowi mieli o jeden punkt więcej (23:22).
Po wznowieniu gry do kosza trafił Justin Tuoyo, ale potem świetną serię zanotowało GTK. Z dystansu punkty zdobyli Łukasz Diduszko i Tabb, a Dawid Słupiński dołożył dwa „oczka” spod kosza.
PGE Spójnia szybko rzuciła się do odrabiania strat. Najpierw, zza łuku, przymierzył Cowels, potem, akcją 2+1, popisał się Mateusz Kostrzewski. Gliwiczanie złapali drugi oddech za sprawą Mondy'ego, ale goście nie pozostawali w tyle.
Trafienia zza linii 6,75 m w wykonaniu Cowelsa i Jokubasa Gintvainisa pozwoliły objąć im prowadzenie. Po chwili podwyższył je Kostrzewski, jednak podopieczni Turkiewicza mieli na to odpowiedź. Milivoje skończył dwie akcje i GTK ponownie prowadziło. Do przerwy minimalnie lepsi byli mimo to rywale, bo sprytem w końcówce popisał się Tomasz Śnieg (41:42).
Po zmianie stron zdecydowanie lepiej zaczęli miejscowi. Swoją siłę pod koszem zaprezentował Mijović, który dwukrotnie przepchnął rywala, umożliwiając sobie zdobycie łatwych punktów. Kontrę wykończył też Joe Furstinger. Trener gości natychmiast poprosił o czas.
Po powrocie na parkiet uaktywnił się Młynarski – dwa razy trafił z dystansu. Dwa rzuty skutecznie egzekwował Gintvainis i PGE Spójnia wróciła na prowadzenie. Od tego momentu rozpoczęła się rywalizacja kosz za kosz, aż do chwili, gdy, po trafieniu Śniega, kolejną akcję wykończył Kostrzewski.
GTK miało jednak Mondy'ego, który najpierw zdobył punkty zza łuku, a następnie wszedł pod kosz i nie tylko wykończył akcję, ale będąc faulowanym, dorzucił jeden punkt z linii rzutów wolnych (62:63).
Początek czwartej kwarty to popis Cowelsa – gdy tylko dostał piłkę, szybko decydował się na rzuty. Piłka notorycznie dziurawiła więc gliwicki kosz i stargardzianie ponownie odskoczyli.
Pozytywny impuls dał GTK Mateusz Szlachetka. Młody rozgrywający najpierw przymierzył z dystansu, a następnie ograł środkowego rywala i skończył akcję wejściem pod kosz. Po chwili Kacper Radwański wyprowadził nas na prowadzenie, a podwyższył je jeszcze Szlachetka.
Goście szybko odpowiedzieli skutecznymi akcjami Kostrzewskiego i Młynarskiego. Miejscowi mieli ripostę w postaci Paytona Hensona, który, wykorzystując swoje warunki fizyczne, umiejętnie wykończył dwie akcje. Sprawy w swoje ręce ponownie wziął Cowels – on trafił z dystansu, a Młynarski wbił się pod kosz. Sytuacja jeszcze raz odwróciła się, gdy Henson trafił dwa rzuty wolne, a Mondy skończył akcję z pola trzech sekund. Prowadzenie mógł podwyższyć Henson, lecz dwa razy pomylił się. W rewanżu z dystansu przymierzył Młynarski i to PGE Spójnia była bliższa zwycięstwa. Błysnął jeszcze Mondy, popisując się wejściem pod kosz i trafiając z jego drugiej strony – w ten sposób doprowadził do dogrywki (84:84).
W dodatkowym czasie Mondy toczył praktycznie samodzielną walkę. W PGE Spójni dobry fragment zaliczył Peter Olisemeka, który dobił rzut i wsadem zakończył akcję. W kluczowym momencie zmęczony Mondy popełnił dwie straty, a losy meczu rozstrzygnął Cowels, zdobywając punkty po wejściu pod kosz (91:95).
W trzecim domowym spotkaniu GTK zaliczyło trzecią porażkę, drugi raz po dodatkowym czasie gry. Teraz przed zespołem trenera Turkiewicza seria czterech meczów wyjazdowych. Najbliższym rywalem GTK będzie Trefl Sopot.
GTK: Duke Mondy 30 (3x3), Brandon Tabb 11 (2x3), Kacper Radwański 9 (1x3), Milivoje Mijović 12, Joe Furstinger 6 – Payton Henson 11, Łukasz Diduszko 7 (1x3), Mateusz Szlachetka 5 (1x3), Dawid Słupiński 2, Piotr Hałas
Komentarze (0) Skomentuj