Drugie zwycięstwo z rzędu i drugie na wyjeździe świętowali zawodnicy GTK Gliwice. Podopieczni Pawła Turkiewicza byli zespołem wyraźnie lepszym i pokonali Polpharmę Starogard Gdański 89:70 (25:16, 25:17, 15:17, 24:20).
Pozostająca bez wygranej Polpharma chciała w końcu przełamać niekorzystną serię i sięgnąć po komplet punktów. Miało się to stać już bez udziału Darnella Edge'a, z którym rozwiązano kontrakt. Jego następcą został Jonathan Williams, były zawodnik GTK, ale ma przylecieć do Polski dopiero w następnym tygodniu. 

Goście od pierwszych minut bronili mocno i agresywnie. W wielu przypadkach na pograniczu faulu, wymuszając spory wysiłek rywala. I o ile w pierwszym fragmencie meczu starogardzianie toczyli wyrównaną walkę, o tyle z każdą kolejną minutą uwidaczniała się przewaga przyjezdnych. 

Gospodarze postawili przede wszystkim na dogrywanie piłki w strefę podkoszową. Tam dość dobrze radził sobie Brett Prahl. Kiedy zza łuku przymierzył Brandon Tabb, GTK odskoczyło na cztery punkty przewagi. Polpharma szybko odrobiła straty, i to z nawiązką, za sprawą Daniela Gołębiowskiego, który zdobył cztery kolejne „oczka”. Tylko na moment. Tabb raz jeszcze, bez zastanowienia, celnie rzucił zza łuku, a w jego ślady poszli Mateusz Szlachetka oraz Łukasz Diduszko – ten młody rozgrywający stanął na linii rzutów wolnych i przypieczętował wynik pierwszej odsłony (16: 25).

 W kolejnej części dobrze prezentował się Diduszko, który najpierw trafił z półdystansu, a potem popisał się akcją 2+1. Następny szalony rzut zza łuku oddał Tabb i goście zdobyli 16 punktów. Serię przerwał dopiero Kamau Stokes, który wykorzystał dwa rzuty wolne. Amerykanin próbował szarpać i odrabiać straty, jednak gliwiczanie grali mądrze, wykorzystując szanse w ataku. 

Kolejne akcje 2+1 w wykonaniu Tabba i Milivoje Mijovicia oraz skuteczne kontry Furstingera pozwoliły odskoczyć na 17 „oczek”. Jeszcze lepiej było po „trójce” Paytona Hensona, a ostatni fragment połowy należał do Prahla (33: 50). 
Po przerwie tempo wyraźnie spadło. Polpharma nie miała pomysłu na powrót do gry, a gliwiczanie nie byli już tacy szybcy. Wśród miejscowych mocno starał się Gołębiowski, lecz był osamotniony. Po drugiej stronie parkietu sytuację kontrolował Duke Mondy, w kluczowych momentach trafiając z półdystansu. 

Po dwóch skutecznych rzutach wolnych Tabba oba zespoły dzieliła różnica 23 punktów. Wtedy zdenerwowany trener Marcin Lichtański zrezygnował z obcokrajowców i wytypował do gry piątkę złożoną z Polaków. To było dobre posunięcie, bo gospodarze zaczęli wyglądać jak drużyna. Dalej prym wiódł Gołębiowski, pod koszem mocno walczył Jakub Motylewski. Polpharma wygrała końcowy fragment kwarty 11:2 i w sercach jej kibiców pojawił się cień nadziei na korzystny rezultat. Po 30 min gospodarze przegrywali 50: 65.

Jeszcze lepiej było po skutecznej akcji Dzierżaka. Serię miejscowych przerwał Mondy. Po chwili piąte przewinienie popełnił Gołębiowski, ale jego rolę przejął Michał Kołodziej – skrzydłowy Polpharmy trafił dwa razy z dystansu. Gliwiczanie nie pozwolili na więcej i uruchomili Furstingera. Środkowy GTK skutecznie skończył cztery kolejne akcje (62: 80) i zmęczony, zasłużenie usiadł na ławce rezerwowych. Zwycięstwo drużyny Turkiewicza przypieczętował Henson, raz jeszcze trafiając zza łuku. 

Na parkiet zaczęli wychodzić zawodnicy rezerwowi. Swój debiut w tym sezonie miał Piotr Hałas – od razu odnotował pierwsze punkty. Kolejny występ zaliczył Szymon Wąsik – tym razem i on znalazł drogę do kosza, zdobywając historyczne punkty jako pierwszy wychowanek GTK na poziomie Ekstraklasy. Ostatecznie przyjezdni wygrali (70: 89), drugi raz z rzędu.

GTK: Duke Mondy 9, Brandon Tabb 14 (3x3), Kacper Radwański 6, Milivoje Mijović 7, Joe Furstinger 17 – Payton Henson 16 (2x3), Mateusz Szlachetka 9 (2x3), Łukasz Diduszko 6, Piotr Hałas 3 (1x3), Szymon Wąsik 2, Dawid Słupiński

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj