W Sopocie lepszy od GTK okazał się Trefl, który pokonał podopiecznych Pawła Turkiewicza 99:94.
Przy braku AZS-u Koszalin w rozgrywkach ligowych to właśnie z Treflem Sopot GTK Gliwice miało najlepszy bilans gier bezpośrednich. Czy to, w połączeniu z doskonałą formą wyjazdową podopiecznych Turkiewicza, mogło pozwolić na walkę o pełną pulę z dobrze prezentującym się Treflem? 

Zespół Marcina Stefańskiego z pięciu rozegranych spotkań wygrał cztery i z drużyny dramatycznie walczącej o utrzymanie w poprzednich rozgrywkach teraz dołączył do ligowej czołówki. Mało tego, przed tygodniem ograł na wyjeździe mistrza Polski, Anwil Włocławek, po fenomenalnej serii 23: 2 w ostatnich pięciu minutach meczu. Zbudowani poprzednim występem gospodarze dobrze rozpoczęli starcie z GTK. Choć pierwsze punkty zdobył Joe Furstinger, z łatwością ogrywając Nanę Foullanda, miejscowi pokazali swój potencjał w ataku. Zza łuku kolejno trafiali Paweł Leończyk i Michał Kolenda, a ten ostatni następne dwa „oczka” dołożył z linii rzutów wolnych (8: 2). Goście szybko poprawili swoją dyspozycję, a inteligentnie prowadzona gra w ataku przez Duke'a Mondy'ego pozwoliła zniwelować straty do jednego punktu po „trójce” Kacpra Radwańskiego (10: 9). 

Niestety, pierwszy rozgrywający zespołu Turkiewicza szybko popełnił drugie przewinienie i musiał usiąść na ławce rezerwowych. Jego zmiennik, Mateusz Szlachetka, w ataku radził sobie przyzwoicie, lecz w obronie był bezlitośnie ogrywany przez Carlosa Meddlocka. „Jedynka” Trefla najpierw sama dwukrotnie znalazła się pod koszem, i zupełnie bez asysty rywala mogła skończyć akcję, a następnie skutecznie dogrywała do kolegów. Efekt? Aż sześć asyst doświadczonego zawodnika w pierwszej połowie. 

Najczęściej z podań Meddlocka korzystał Witalij Kowalenko. Po trafieniu Foullanda było już 26: 15, ale końcówka pierwszej odsłony należała do przyjezdnych. Wspomniany Szlachetka trafił z półdystansu, następnie doskonale obsłużył Dawida Słupińskiego (26: 21). Aktywny Słupiński, po wznowieniu gry, przymierzył zza łuku, ale riposta sopocian byłą natychmiastowa. Tym samym odpowiedzieli Cameron Ayers, Kowalenko i Jeff Roberson (35: 26). Trener Turkiewicz szybko zdecydował się na powrót do gry z Mondym. Ten odwdzięczył się trafieniem zza łuku. Pod koszem aktywnie walczył Milivoje Mijović, ale po drugiej stronie parkietu gliwiczanie nie mieli sposobu na Meddlocka (44: 33). Dobrą zmianę w GTK dał także Payton Henson. Amerykański skrzydłowy wymuszał sporo przewinień, w końcu zaczął zdobywać punkty. Po jego trafieniu zza linii 6,75 m straty zostały zniwelowane do trzech „oczek” (47: 44). Jeszcze przed przerwą odpowiedział „trójką” Michał Kolenda, a Mondy wykorzystał dwa rzuty wolne (50: 46). Po wznowieniu gry skutecznym wejściem pod kosz popisał się Meddlock, potem nastąpiła seria gości. Z dystansu trafił Mijović, kontrę wykończył Radwański, a akcją 2+1 popisał się Furstinger (52: 54). To tylko podrażniło Trefla, który za sprawą niewidocznego w pierwszej połowie Pawła Leończyka odzyskał prowadzenie. Kiedy efektownym wsadem popisał się Foulland, a kolejny raz pod kosz wbił się Meddlock, było już 65: 58. 

Pod koszem próbował walczyć Słupiński, ale po drugiej stronie parkietu nadal nie było odpowiedzi na Leończyka (71: 64). W GTK w końcu uaktywnił się Brandon Tabb, lecz ostatnia akcja w tej kwarcie należała do Jeffa Robersona, który dynamicznym wsadem podwyższył prowadzenie swojego zespołu (73: 68).  Trefl jeszcze na początku ostatniej odsłony kontrolował sytuację. Po kolejnym trafieniu z dystansu Kowalenki było 76: 70. Potem nastąpiła seria nieprzemyślanych zagrań w ataku, a po drugiej stronie parkietu GTK konsekwentnie gromadziło punkty. Prym wiódł Szlachetka, który najpierw popisał się akcją 2+1, a następnie przymierzył „trójkę” (76: 78). Kiedy młody rozgrywający trafił jeden rzut wolny, było 76: 80 i w tym momencie ponownie przypomnieli o sobie Kowalenko oraz Meddlock. 

Szybkie dwa trafienia zza łuku wyprowadziły miejscowych na ponowne prowadzenie. Dodatkowo kontrę wykończył Roberson i było 84: 80. Trener Turkiewicz, po serii 8: 0 dla gospodarzy, poprosił o przerwę na żądanie i ta przyniosła piorunujący efekt. Teraz role się odwróciły i to gliwiczanie zdobyli osiem kolejnych punktów (84: 88). Dodatkowo wybijali piłkę spod własnego kosza, ale koszmarny błąd popełnił Furstinger, który podał do przeciwnika. Faulowany Roberson wykorzystał oba rzuty wolne. Po drugiej stronie parkietu tylko jeden rzut wolny trafił Tabb, co było, niestety, odzwierciedleniem wykonania rzutów wolnych przez cały zespół, który łącznie zaliczył aż 10 pudeł z linii. 
Kiedy Foulland efektowną dobitką zdobył kolejne dwa „oczka”, a Ayers popisał się akcją 2+1 po bezmyślnym faulu Tabba, Trefl odzyskał prowadzenie (91: 89). Straty próbował odrabiać Mondy, ale gospodarze mieli Meddlocka, który w kluczowych momentach znajdował drogę do kosza i zapewnił swojej drużynie piąte zwycięstwo w sezonie. GTK przegrywa po raz czwarty w tym sezonie i kolejny raz po dramatycznej końcówce. W kolejnym wyjazdowym meczu gliwiczanie zagrają we Włocławku z Anwilem. 

Trefl Sopot – GTK Gliwice 99:94 (26:21, 24:25, 23:22, 26:26)

GTK: Duke Mondy 15 (1x3), Brandon Tabb 14 (3x3), Kacper Radwański 8 (1x3), Milivoje Mijović 10 (1x3), Joe Furstinger 13 – Payton Henson 12 (1x3), Dawid Słupiński 11 (1x3), Mateusz Szlachetka 11 (1x3), Łukasz Diduszko; trener Paweł Turkiewicz 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj