Po niemal miesięcznej przerwie na boiska wróciły zespoły Futsal Ekstraklasy. Drużyny z Gliwic – Piast i GSF – solidarnie zwyciężyły 5: 2. Pierwsi w pojedynku derbowym wygrali na wyjeździe z AZS UŚ Katowice, drudzy pokonali u siebie Constract Lubawę.
W starciu z akademikami z Katowic Piast miał jasno określony cel – zwycięstwo. Odważniej w ten mecz weszli jednak katowiczanie, którzy stworzyli sobie kilka okazji na strzelenie bramki. Dobrze między słupkami spisywał się doświadczony Łukasz Groszak, miał też szczęście, gdy piłka trafiła w poprzeczkę.
Gliwiczanie przetrwali ten trudny czas i dość niespodziewanie objęli prowadzenie. Z autu piłkę zagrywał Sebastian Szadurski, podał do Dominika Soleckiego, który zdecydował się na strzał z dystansu i futsalówka, po rykoszecie, wpadła do bramki. Po chwili Mateusz Mrowiec trafił w słupek, a potem wyłożył piłkę Szadurskiemu, który z ostrego kąta wpakował ją do siatki. Kilkadziesiąt sekund później Michał Cygnarowski, piętą, podał do Marka Bugańskiego, który, będąc pięć metrów przed bramką, mocnym strzałem zmienił wynik na 3:0. Utrzymał się on do przerwy.
Po zmianie stron katowiczanie próbowali odmienić wynik meczu. Udało im się w 22. minucie. Daniel Wojtyna mocnym strzałem z 15 metrów pokonał Groszaka. Gospodarze chcieli pójść za ciosem, ale zostali skarceni za zbyt odważną grę. Romero przejął piłkę na własnej połowie, przerzucił ją ponad zawodnikami gospodarzy do Soleckiego, a ten, będąc w sytuacji sam na sam, pokonał Bartłomieja Krzywickiego.
Prowadząc 4:1, gliwiczanie zaczęli grać spokojniej i kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Cztery minuty przed zakończeniem goście mieli już pięć przewinień na koncie. Wtedy trener AZS-u zdecydował się wycofać bramkarza. W 29. minucie gliwiczanie przeprowadzili akcję, po której Solecki wyłożył futsalówkę Germanowi, a ten, strzałem z czterech metrów, podwyższył na 5:1. Zanim zabrzmiała końcowa syrena, Tomasz Szczurek, strzałem z dystansu, zdobył drugiego dla AZS-u gola – była to jednak bramka na otarcie łez.
Derbowa wygrana pozwoliła przesunąć się drużynie Piasta na siódmą lokatę. Teraz znów nastąpi przerwa w rozgrywkach ligowych. Następny mecz gliwiczanie rozegrają 29 lutego. Podejmować będą Gattę Zduńska Wola.
Na właściwe tory wraca GSF Gliwice, które wygrało 5:2 z Constractem Lubawa. Był to ósmy mecz z rzędu bez porażki naszej drużyny (licząc do tego dwa spotkania Pucharu Polski).
Mecz rozegrany w hali Jasna lepiej rozpoczęli goście. Po dwóch minutach Constract prowadził 1: 0 (gol Pedro Silvy) i miał szanse na kolejne gole. Szybko zareagował trener GSF – Błażej Korczyński, który już w ósmej minucie zdecydował się wziąć czas. Rady trenera pomogły, bo Dominik Wilk zdobył wyrównującą bramkę. GSF nie zwalniało tempa i w 12. min prowadziło, za sprawą Roberta Gładczaka, 2: 1.
Constract od razu rzucił się do odrabiania strat. Kilka dogodnych okazji nie wystarczyło jednak, żeby wyrównać. Po 20 minutach prowadziło GSF.
Druga połowa nic nie zmieniła. Lubawianie dążyli do zdobycia wyrównującego gola i udało im się w 22. minucie. Precyzyjnym strzałem popisał się Mateusz Łożyński. Potem czerwoną kartką ukarany został Silva, a grę w przewadze gliwiczanie wykorzystali perfekcyjnie. Gola zdobył Tomasz Czech.
Constract próbował odmienić wynik, lecz pudłował na potęgę. Dobrze też spisywał się bramkarz GSF. Dwie minuty przed końcem swoją drugą bramkę zdobył Wilk.
Dwubramkowa strata na dwie minuty przed końcem była nie lada wyzwaniem dla nieco podłamanej drużyny z Lubawy. Gra z lotnym bramkarzem nie tylko nie zmieniła losów spotkania, ale zakończyła się golem dla GSF-u, które wygrało 5:2.
GSF zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli Futsal Ekstraklasy i za dwa tygodnie jedzie do Białegostoku, by zmierzyć się z tamtejszym Słonecznym Stokiem.
Komentarze (0) Skomentuj