Betonowa konstrukcja całkowicie zmienia charakter budynku gliwickiego urzędu miejskiego. Dobrą architekturę zmieniono w karykaturę.
Stało się. Liść się zmaterializował. Betonowe wykończenie wejścia do budynku nie tylko nie pasuje do całości, pomyślanej jako nieudolny malarski majak, ale niszczy zamysł przed- i powojennych architektów. Haus Oberschlesien niknie w oczach i niestety, nie da się tej sytuacji odwrócić.
Pewnie się już nie dowiemy, jaki zamysł towarzyszył projektantowi tego
niecodziennego, pod każdym względem, dzieła. Czy chodziło o nawiązanie
do natury, czyli koron okolicznych drzew porastających nabrzeża
Kłodnicy, czy może to metafora podkreślająca stabilność samorządu i
lokalnej władzy. Zwalisty klocek przyklejony do historycznej elewacji,
która zniknęła pod warstwą styropianu i plastiku, zyskał wśród
mieszkańców, żywo komentujących architektoniczne dzieło urzędników,
miano ścianki wspinaczkowej, sera szwajcarskiego, a nawet gołębnika.
Może byłoby to nawet śmieszne, ale w sytuacji, kiedy ktoś, świadomie, niszczy zabytek, zbiera nam się tylko na płacz. Urzędnicy zasłaniają się stosownymi pozwoleniami, w tym akceptacją wojewódzkiego konserwatora zabytków, ale do dziś tej korespondencji publicznie nie ujawniono, choć „Nowiny” o to zabiegały. Jeśli rzeczywiście biuro wojewódzkiego konserwatora zaakceptowało kolorystykę i betonowy zwał, możemy ubolewać nad słabością tych służb. Jeśli jednak wykorzystano jakieś proceduralne tricki, wówczas zarzut niszczenia staje się jak najbardziej zasadny.
Koncepcja architektoniczna wraz z dokumentacją projektową kosztowała 95 tys. zł. Autorem opracowania jest gliwicka pracownia Bud Serwis RDK. A koszt „inwestycji" to prawie 7 mln. Wydano więc niemałe pieniądze na wątpliwej jakości produkt.
Małgorzata Lichecka
Tak wygląd elewacji komentują internauci na naszym profilu na FB:
Marcin: To w sumie nie liść. Raczej przekrój rafy koralowej czy dziurawego sera... Zagadką jest dla mnie, co poeta miał na myśli i jak to się ma do symboli kojarzonych z Gliwicami.
Jacek: Całkiem ładnie odnowili elewację, super, że usunęli to szklano-stalowe coś z frontu… Byłoby pięknie, ale że musi być oryginalnie, to popsuli wszystko tym betonem. Po co?
Mirek: Jak można było na to pozwolić?! Zatracono historyczne walory tego obiektu, jakaś toporna konstrukcja plus ohydny kolor elewacji, najlepiej postawcie jeszcze przed wejściem, dla kontrastu, budkę z hot dogami i piwem!
Marcin: Wygląda jak uszkodzona Wielka Płyta (taka, z jakiej budowano bloki). Upadła, pokruszyła się i tak niby stoi. Ale ktoś ją stamtąd zabierze, prawda?
Henryk: Nie wiadomo, co gorsze. Czy te obrzydliwe rury wcześniej, czy ten ser szwajcarski dzisiaj?
Michał: Toż to ścianka wspinaczkowa do politycznej kariery.
Marcin: To w sumie nie liść. Raczej przekrój rafy koralowej czy dziurawego sera... Zagadką jest dla mnie, co poeta miał na myśli i jak to się ma do symboli kojarzonych z Gliwicami.
Jacek: Całkiem ładnie odnowili elewację, super, że usunęli to szklano-stalowe coś z frontu… Byłoby pięknie, ale że musi być oryginalnie, to popsuli wszystko tym betonem. Po co?
Mirek: Jak można było na to pozwolić?! Zatracono historyczne walory tego obiektu, jakaś toporna konstrukcja plus ohydny kolor elewacji, najlepiej postawcie jeszcze przed wejściem, dla kontrastu, budkę z hot dogami i piwem!
Marcin: Wygląda jak uszkodzona Wielka Płyta (taka, z jakiej budowano bloki). Upadła, pokruszyła się i tak niby stoi. Ale ktoś ją stamtąd zabierze, prawda?
Henryk: Nie wiadomo, co gorsze. Czy te obrzydliwe rury wcześniej, czy ten ser szwajcarski dzisiaj?
Michał: Toż to ścianka wspinaczkowa do politycznej kariery.
Komentarze (0) Skomentuj