Czy Kościół Katolicki ma pomysł na to, jak przyciągnąć młodych ludzi? Czy może im zaoferować coś, czego nie znajdą nigdzie indziej? Jaką rolę, według KK, ma do wypełnienia kobieta? Czy stand-up może być katolicki i czy Chrystus korzystałby z mediów społecznościowych – na trudne pytania Adrianie Urgacz-Kuźniak odpowiada ks. Adrian Chojnicki, na TikToku znany jako Padre Adriano.

Zastanawiałam się, czy gdyby Chrystus żył w dzisiejszych czasach, to wykorzystywałby narzędzia, których używa ksiądz, takie jak TikTok i inne media społecznościowe?
Myślę, że forma jest sprawą drugorzędną, a najważniejsze jest spotkanie z człowiekiem. Chrystus pokazuje, że jest Bogiem spotkania. W dobie internetu myślę, że Jezus miałby konta na Facebooku, Instagramie i TikToku. Wykorzystywałby te narzędzia z harmonią, zdając sobie sprawę, że nic nie zastąpi spotkania w realnym świecie. Spotkanie twarzą w twarz to najgłębsze doświadczenie bliskości serca, którego internet nie może zastąpić. Jednak internet może być pośrednikiem, który prowadzi do takich spotkań w rzeczywistości. Nawet podczas pandemii, gdy modlitwy i inne działania przeniosły się do sieci, zauważyliśmy, że internet może być przydatnym narzędziem.
Dlatego uważam, że Chrystus, dostosowując się do współczesnych czasów, mógłby używać mediów społecznościowych, aby nawiązywać relacje i być blisko ludzi.

Słuchając księdza mam wrażenie, że posługuje się podobnym językiem, jak psychologowie działający w Internecie. W ich przekazach dużo jest właśnie m.in. o nawiązywaniu relacji. Czy ksiądz zgadza się ze śmiałą tezą, że w pewien sposób przejmują oni rolę Kościoła?
Podejrzewam, że istnieje silny trend w kierunku mentoringu i coachingu, co jest korzystne z punktu widzenia dbałości o siebie. Jednakże jest to podejście niepełne. Kiedy patrzymy na Jezusa, który pragnie relacji i bliskości z nami, widzimy, że Jego postawa opiera się na dawaniu, a nie tylko na otrzymywaniu. Nie chodzi o to, abyśmy tylko czuli się dobrze, ale o to, by pokazać, co jest istotą miłości. Miłość to nie zmienne uczucie, ale postawa oddania się drugiemu człowiekowi, poświęcenie dla innych. Istotą miłości jest krzyż, gdzie miłość rezonuje z ofiarności Chrystusa, który gotów był poświęcić swoje życie za innych. Miłość ta jest wyrażona przez konkretny czyn, ofiarę życia, co jest naszą największą wartością.
Owszem, współczesna psychologizacja może przynosić pozytywy w postaci lepszego zrozumienia siebie i korzystania z narzędzi poznawczych, ale to samo w sobie nie daje pełni szczęścia. Często jest to niewystarczające, jeśli pomija się aspekt duchowego bycia i głębokiej, ofiarnej miłości, którą prezentuje Chrystus.

Ksiądz rapem, sposobem bycia, wyciąga rękę w stronę młodych ludzi, ale w Kościele Katolickim wciąż przeważają dość skostniałe formuły. Dodatkowo religia jako przedmiot szkolny, oceniany i obowiązkowy, również odsuwa młodzież od Kościoła. Co ksiądz o tym sądzi?
To jest wyzwanie, aby przyciągnąć i dotrzeć do młodych ludzi. Kościół oferuje pewną głębię, a doświadczenie relacji z Bogiem może sprawić, że nawet te mniej atrakcyjne formy stają się wartościowe. Jednak młodzież może tego nie dostrzegać na pierwszy rzut oka. Musimy znaleźć balans i pokazać im, jak atrakcyjny może być Kościół oraz to, co oferuje. Jeśli nie zachwycimy ich relacją z Bogiem i naszym życiem, możemy nie trafić do nich.
Młodzi ludzie potrzebują świadków, a nie tylko nauczycieli. Chrześcijaństwo rozwijało się dzięki świadkom, którzy pokazywali Boga w swoim życiu. Mówienie pięknie o Bogu to jedno, ale pokazanie, jak działa w naszym życiu, to coś innego. Młodzi muszą widzieć, że to, co mówimy, jest autentyczne.
Pamiętam, kiedy byłem młody, ludzie pytali mnie, skąd mam tyle radości. Oni widzieli, że to, co mówię, jest prawdziwe. Chodziłem na różne imprezy i mówiłem o Bogu, bo ludzie byli ciekawi, skąd mam taką radość. Kiedy patrzę na katechezę, nawet najpiękniejsze słowa nie zastąpią kontaktu z młodymi. Relacja jest kluczowa. Młodzi mają większą otwartość, gdy czują, że są w relacji. Podstawą wiary jest chęć. Jeśli ktoś jest tam tylko dlatego, że musi, nie wyciągnie wiele. Wiedza to jedno, ale doświadczenie bożej miłości to coś innego.

Ksiądz kończył seminarium 8 lat temu. Czy uczyli w nim, jak dotrzeć do młodych ludzi? Czy pokazywali współczesne narzędzia?
Seminarium jest ciekawe, ponieważ nie jest zamkniętą przestrzenią. To miejsce formacji intelektualnej, ludzkiej i duchowej. Studiujemy na Wydziale Teologicznym, ale mamy również kontakt ze światem zewnętrznym. Angażujemy się w różne grupy, pomagamy biednym i bezdomnym, poznajemy różne środowiska. W seminarium stosuje się zasadę „learning by doing” – uczymy się poprzez praktykę, co jest najlepszą szkołą życia. Seminarium daje narzędzia i możliwości, ale to tylko połowa sukcesu. Druga połowa zależy od zaangażowania samego człowieka. To samo dotyczy duchowego rozwoju – bez własnej woli i zaangażowania cudów nie dokonamy. Seminarium daje możliwości, ale człowiek musi je wykorzystać.

Z dziennikarskiej ciekawości, brałam udział w obrzędach pogańskich, które zyskują coraz większą liczbę zwolenników. Od roku obserwuję tę organizację, która niedawno zarejestrowała się jako ruch religijny. Uderzyła mnie ogromna radość pogańskich obrzędów – tam nie ma miejsca na smutek, no, może z wyjątkiem Dziadów. Wszyscy uczestnicy są blisko natury, odwołują się do namacalnych elementów przyrody. Myślę, że to jest bardzo atrakcyjne dla młodych ludzi, którzy poszukują. Jak Kościół może zaspokoić tę potrzebę radości i bliskości z naturą?
To świetne pytanie. Radość jest fundamentalnym elementem wiary. Słowo Boże mówi, że „radość w Panu jest naszą ostoją” i „radujcie się zawsze w Panu.” Nawet Jezus w Kanie Galilejskiej przemienił wodę w wino, co jest symbolem radości i obfitości. Wino, które Jezus przemienił, wynosiło aż od 432 do 648 litrów, co pokazuje wielką radość i hojność. Jezus był Żydem, a oni często tańczyli podczas szabatu, co również pokazuje, że radość była integralną częścią ich życia.
W moich wspólnotach młodzieżowych mamy mnóstwo radości. Nasze spotkania i modlitwy są bardzo żywe, z dużym zaangażowaniem młodzieży. Tańczymy podczas modlitw, używamy flag i sztandarów, mamy zespół muzyczny z gitarą, pianinem i perkusją. Kiedy poznałem Kościół jako osiemnastolatek, zachwyciła mnie jego żywotność. Ludzie uśmiechali się do mnie, nawet jeśli mnie nie znali, co sprawiało, że czułem się mile widziany i radosny.
Kościół może zaspokoić potrzebę radości i bliskości z naturą poprzez autentyczne, żywe wspólnoty, które angażują młodzież w radosne i dynamiczne praktyki religijne. Dla młodych ludzi ważne jest, aby widzieli, że wiara może być pełna życia, radości i autentycznych doświadczeń.
Organizujemy wiele różnych wydarzeń, takich jak bale Wszystkich Świętych czy Sylwester, który zawsze rozpoczynamy mszą świętą. Po mszy następuje uwielbienie, które jest pełne radości i tańca. Mamy zabawy, wyjazdy i spędzamy wspólnie czas. Proszę sobie wyobrazić, że teraz organizuję pierwszy katolicki stand-up. Znalazłem człowieka, który jest niesamowicie zabawny, i zachęciłem go do występów w stand-upie. Zgodził się, i tak powstał pomysł na katolicki stand-up.

Czuję się zaproszona.
Bardzo serdecznie zapraszam! Jest wiele takich wydarzeń, o których może nie wszyscy wiedzą. Organizujemy na przykład kursy ALFA w restauracjach. To cykl dziesięciu spotkań, podczas których rozmawiamy o najważniejszych kwestiach wiary. Każdy jest mile widziany – niewierzący, średniowierzący, bardzo wierzący, buddyści, katolicy, protestanci. Rozmawiamy na tematy takie jak: „Co byś zrobił, gdybyś miał 24 godziny życia?”, „Czy Jezus był realnym człowiekiem?”, „Czy warto czytać Biblię?”. Te spotkania zawsze mają klimat radości.
Gdy patrzę na swoją przestrzeń, widzę, że mamy wiele do zaoferowania. Staramy się, aby to było atrakcyjne i na wysokim poziomie. To nie jest byle co, tylko coś wartościowego, co można określić jednym słowem – fajne.

Ksiądz często używa języka, który nie pasuje do tradycyjnego wizerunku Kościoła Katolickiego, jaki znamy. Zwróciłam uwagę na księdza koszulki z napisami, jak „Najwyższy kapłan” czy „No Jesus no life”. Czy to nie przysparza księdzu problemów w środowisku innych kapłanów?
Jestem świadomy, że nie wszyscy będą moimi zwolennikami. Niektórych może to przyciągać, a innych odpychać. Staram się być autentyczny. Jeśli taniec z młodzieżą i nagrywanie filmików nie sprawia mi problemu, robię to. Niektórzy powiedzą, że to super, że ksiądz ma sposób na dotarcie do młodzieży. Inni uznają to za zniewagę dla Kościoła katolickiego. Są różne opinie, ale gdybym chciał się podobać wszystkim, nie mógłbym wychodzić z domu. Moim celem jest podobać się Bogu i być prawdziwym. Nagrywanie filmików to dla mnie lekkość i przyjemność, a jako ksiądz chcę pokazywać radosne oblicze Kościoła. Luz nie zmniejsza głębi, którą Kościół oferuje. W codziennej posłudze staram się łączyć głębię z lekkością. I tak na przykład, kończąc mszę świętą, mówię: „Miejcie dobry dzień i smacznej kawusi życzę”. To naturalne, sprawia, że ludzie się uśmiechają. Chodzi o to, żeby nie zmniejszać uwagi i głębi, ale łączyć je z lekkością. Jezus nie był zawsze poważny. W serialu „The Chosen” pokazane jest Jego człowieczeństwo - śmiał się i żartował. Proszę zauważyć, że w towarzystwie 12 mężczyzn na pewno musiało być wesoło. Jezus miał też temperament – pamięta Pani, jak zareagował, kiedy oczyszczał świątynię, pokazując wagę miejsca świętego? Nie był tylko słodkim obrazkiem, miał różne emocje i sytuacje, które mocno przeżywał.

To bardzo inspirujące podejście.
Mylny jest obraz, w którym katolik jest ugrzeczniony, bez prawa do złości, bo to nie wypada. Chcę pokazywać piękno życia z Bogiem i normalność, bo to przyciąga ludzi. Katecheza może zaczynać się od czegoś bliskiego człowiekowi, jak papieros, od człowieczeństwa, bo Jezus stał się człowiekiem, żeby pokazać bliskość. Przebywał z ludźmi, jedząc i pijąc, co było postrzegane jako coś złego, ale on pokazywał przez to bliskość i kontakt z człowiekiem. Kontakt nie powstanie przez narzucanie reguł, ale przez spotkanie z drugim człowiekiem, zrozumienie jego przekonań, bez potępiania i oceniania.

Kościołowi zarzucana jest jeszcze jedna rzecz. W religiach, które zastąpiła wiara katolicka, kobiety miały swoją reprezentację, czyli boginie. Tu mamy Matkę Bożą, ale ona nie jest boginią i jej rola jest raczej służebna. Kobiety czują, że straciły swoją przedstawicielkę. Jak ksiądz by się do tego odniósł?
W czasach Jezusa kobiety nie miały praw wyborczych ani głosu. Jezus wyniósł kobiety do równości, przebywał z nimi i pokazał, że są tak samo ważne jak mężczyźni, choć pełnią różne role. W Kościele Maria jest największą ze świętych, a Bóg nie ma płci – nie jest ani mężczyzną, ani kobietą.

Ale zazwyczaj jest przedstawiany jako mężczyzna.
Tak, bo Jezus przyszedł w konkretnym czasie i kulturze, gdzie rola kobiet była nieznacząca. Gdyby był kobietą, nie mógłby nauczać publicznie. Jednak jasno pokazał równość. Biblia mówi, że mężczyzna i kobieta są stworzeni z tej samej materii i są równi.

Kobieta jest stworzona z żebra Adama, więc jesteśmy tylko częścią mężczyzny, czyż nie?
To symboliczne. Kobieta jest stworzona z tej samej materii co mężczyzna. Mężczyzna zachwycił się, widząc kobietę, co pokazuje równość. To bardziej metaforyczny opis. Pierwszy opis stworzenia mówi o równych mężczyźnie i kobiecie. Mają różne role, ale chrześcijaństwo pokazuje siłę kobiet, które nieformalnie pełnią znaczące role.

Skoro już o kobietach mowa, zaproponował ksiądz w książce, żeby nauki przedmałżeńskie organizować w formie randek, spotkań w restauracji. Czy Kościół jest gotowy na takie rewolucje?
Kościół nie może być pasywny, czekać aż wierni przyjdą do niego. Musi wychodzić do ludzi, jak mówi papież Franciszek. Jezus był wędrownym kaznodzieją, nie siedział w jednym miejscu. Kościół powinien być obecny w społeczeństwie, organizować wydarzenia poza świątynią, jak kursy w restauracjach czy wyjazdy na Mazury. Jezus nie chciał biernych wyznawców, tylko naśladowców. Nasza wiara musi być żywa i dynamiczna, jak rwąca rzeka, która porywa innych i jest czysta.

Ks. Adrian Chojnicki
duchowny pochodzący z Knurowa, kibic Górnika Zabrze. Obecnie pełni posługę w kościele w Rybniku. Nie stroni od nowoczesnych form kontaktu z wiernymi. Rapuje, nosi zabawne koszulki nawiązujące do religii katolickiej i ewangelizuje za pośrednictwem TikToka. Niedawno w serii „TikTokerzy w sutannie” ukazała się książka „Boski Viral”, opowiadająca o jego pasji życia i modlitwy. 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj