W siatkarskiej drużynie AZS Gliwice znowu rewolucja. Mimo że dziewczyny osiągnęły w poprzednim sezonie historyczny sukces, plasując się na 5. miejscu w I lidze, klub postawił na zmiany. Z poprzedniego składu pozostały jedynie Ekaterina Shapoval, Anna Grzechnik i nominalne rezerwowe – Patrycja Drożdzińska oraz Nicole Rybakiewicz. Z pozostałymi zawodniczkami klub nie przedłużył kontraktów.   
 
Ostatnie tygodnie to intensywne poszukiwania i penetrowanie rynku. Dziś wiadomo, że nowa drużyna AZS jest już praktycznie skompletowana. Na tak gruntowne zmiany zdecydowano się m.in. dlatego, że poprzednia ekipa nie do końca spełniła oczekiwania władz klubu i trenerów.

– Biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie tworzyliśmy zespół od podstaw, to nie wiedzieliśmy, na co nas stać. Na początku nasza gra wyglądała różnie. Dobre mecze przeplataliśmy słabszymi. Trudny moment przyszedł, gdy Paulina Stojek nabawiła się kontuzji. To miała być kluczowa zawodniczka na przyjęciu, a wróciła dopiero na koniec sezonu. Najbardziej denerwujące jednak były porażki ze słabszymi zespołami. Gdyby nie to, moglibyśmy skończyć rozgrywki nawet na drugim miejscu. Piąte nas zadowala, ale, choć to historyczny wynik, uważam, że mogło być lepiej – zaznacza Krzysztof Czapla, prezes AZS i drugi trener drużyny.

Umiejętności czy intensywny trening nie zawsze wystarczą, aby osiągnąć zaplanowany wynik. Nowa drużyna ma się różnić od poprzedniej przede wszystkim pod względem mentalnym.

– Chciałbym mieć w zespole zawodniczki, które będą utożsamiać się klubem, z Gliwicami, w każdym meczu zagrają dla kibiców, sponsorów, po prostu dadzą z siebie wszystko. Myślę, że tego poprzedniej drużynie brakowało – ocenia sternik klubu.

Proces budowania nowego zespołu to zawsze duże wyzwanie. – Na rynku jest większy popyt niż podaż. Siatkarek, które od razu mogą wejść do gry o wyższe cele, nie ma dużo. Ten deficyt widać nawet po reprezentacji Polski – selekcjoner sięga po zawodniczki z niższych lig – wyjaśnia Czapla.

Brak polskich zawodniczek w AZS uzupełniony został przez siatkarki zagraniczne. W przyszłym sezonie w gliwickim zespole wystąpią: znana już z AZS środkowa Ekaterina Shapoval, Białorusinka, przyjmująca Anastazja Trach z Ukrainy (ostatnio grała w drużynie wicemistrza Słowacji 1. BVK Bratysława) oraz reprezentantka Gruzji, skrzydłowa Gvanca Ulumbelaszwili.

Nowa drużyna to nie tylko nowe nazwiska, ale też inna struktura wiekowa i liczbowa.
– Chcemy większej stabilizacji. Ta ekipa została stworzona z nadzieją, że pogra, bez większych zmian w składzie, przez kilka sezonów. Zespół będzie też mniej liczny – czternaście dziewcząt, a nie, jak to miało miejsce w poprzednim sezonie, dziewiętnaście. Stawiamy na młode, zdolne i ambitne dziewczyny, ale na kluczowe pozycje ściągnęliśmy ograne, doświadczone siatkarki, bo samą młodzieżą nie da się skutecznie rywalizować z innymi ekipami. Na ten moment mamy już praktycznie zamknięty skład – dodaje Czapla.

AZS wznowił treningi 24 lipca. Zespół będzie przygotowywał się na własnych obiektach, ale wyjedzie też na kilkudniowe zgrupowanie do Szczyrku. W  środę rozegrały grę kontrolną z przebywającą w Polsce reprezentacją Gruzji.

Nowe zawodniczki w kadrze  AZS to: rozgrywające - Karolina Szczygieł (młodzieżowa reprezentantka Polski, grająca w poprzednim sezonie w Orlen Lidze w zespole KS DevelopRes Rzeszów) i Patrycja Tomczyk (ŁKS Łódź), przyjmująca Dominika Kęsik oraz atakująca Kamila Dyduła (obie Sparta Warszawa), atakująca Barbara Sokolińska (NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki), środkowe - Anna Myjak (AZS Opole) i Paulina Brzoska (PSvBG Salzburg) oraz libero - Michalina Jagodzińska (VK Bratysława) i Iga Piątek (MKS Dąbrowa Górnicza).

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj