Po drewnie się chodziło, wyrzucano nań śmieci, tam odkładały się warstwy błota, piasku i ziemi. Po latach na stare deski kładziono nowe. W ten sposób, co wykazały badania archeologów, ulica dorobiła się aż czterech takich warstw.
Po drewnie się chodziło, wyrzucano nań śmieci, tam odkładały się warstwy błota, piasku i ziemi. Po latach na stare deski kładziono nowe. W ten sposób, co wykazały badania archeologów, ulica dorobiła się aż czterech takich warstw.
Zaliczana do najstarszych w Gliwicach, usytuowana w zachodniej części starego miasta, jest niewielkim, niespełna 150 metrowym, traktem dla pieszych, samochodów i rowerzystów, z dość dobrze zachowaną XIX- wieczną zabudową. Przez wieki kryła się w cieniu bardziej reprezentacyjnej i znanej Raciborskiej, dlatego warta jest własnej biografii.
Chociażby ze względu na jednego z bardziej znanych budowniczych, który właśnie tę ulicę wybrał i na swoje biuro, i na mieszkanie.
Po prostu droga do plebanii
Biografia to wcale nie krótka, bo zaczyna się już w wieku XII. Ale o tym za chwilę. Plebańska swój początek bierze od Rynku, kończy się na placu Wszystkich Świętych. W pierwszych wzmiankach źródłowych występuje pod nazwą Farna (Pfarre), natomiast używana dziś nazwa wynika ze spolszczenia lokalnego określania. Od czasów średniowiecznych była po prostu drogą do plebanii.
Od XIII wieku do końca XVIII wieku określano ją mianem gasse – zaułek, wytyczoną od Rynku w kierunku plebanii najstarszego w mieście kościoła. Jak zauważa dr Piotr Boroń w swojej monumentalnej publikacji „Dawne Gliwice. Studia z dziejów miasta i jego mieszkańców do końca XIX wieku. Wokół gliwickiego Rynku”, nie pełniła ona roli głównego ciągu komunikacyjnego. „Odkryte w trakcie badań wykopaliskowych ( lata 2010 – 2015) drewniane nawierzchnie, datowane na XIV stulecie, prowadziły tylko do budynku dawnej plebanii (dziś to Plebańska 18) i bramy wiodącej na cmentarz”- pisze Boroń. Zatem w początkowym okresie istnienia ulica była znacznie krótsza niż obecnie.
Niszczyły ją pożary, właścicieli domów dziesiątkowała cholera
Oficjalną nazwę, podobnie jak wszystkie ulice starego miasta, zyskała Plebańska w 1885 roku. Można to prześledzić analizując plany miasta z 1882 i 1884 roku. Wówczas wydłużono ją aż do placu Kościelnego (późniejszego Wszystkich Świętych).
Ale w początkowym okresie były tu przede wszystkim drewniane domy, które podczas wielu pożarów trawiących średniowieczne Gliwice, ulegały całkowitemu zniszczeniu. Tak, jak podczas jednego z największych, w 1711 roku, kiedy to spłonęły prawie wszystkie domy starego miasta.
Na starych fundamentach budowano nowe domy, dlatego w początkach XIX wieku zmienił się charakter ulicy – powstało kilka bogato zdobionych interesujących secesyjnych kamienic z ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi. Wiązało się to z wykupieniem części parcel przez majętnych Żydów, którzy chętnie lokowali swoje domy, przedsiębiorstwa i firmy właśnie w rejonie Rynku, więc i także na Plebańskiej.
Warto wiedzieć:
Skrawki skóry i drewno znalezione na ul. Plebańskiej podczas badań archeologicznych prowadzonych na gliwickiej starówce w 2012 roku zachowały się od średniowiecza w doskonałym stanie dzięki warstwie ochronnej będącej mieszaniną uryny i odpadków. Podobnie jak pozostałości drewnianej nawierzchni z doskonale zachowanymi belkami i deskami, ułożonymi na drewnianych legarach. Bo tak w średniowieczu wyglądała ulica. Po drewnie się chodziło, wyrzucano nań śmieci, tam odkładały się warstwy błota, piasku i ziemi. Po latach na stare deski kładziono nowe. W ten sposób, co wykazały badania archeologów, Plebańska dorobiła się aż czterech takich warstw.
Ja, Salomon Loebel
Plebańska 6. To pod tym adresem w 1742 roku osiedlił się pierwszy gliwicki Żyd – Salomon Loebel, dzierżawca miejskiej gorzelni. Zabudowania wyglądały jednak zupełnie inaczej niż dziś, gdyż gorzelnia ciągnęła się aż do placu Inwalidów Wojennych. Po I wojnie światowej zamieszkali tu niemieccy lokatorzy. Budynek zburzono w 1945 roku, stawiając w jego miejsce nowy, już w zupełnie innej stylistyce.
Szkoła, której nie ma, ale..
Chodzi o szkołę miejską usytuowaną na rogu Plebańskiej i Kościelnej. Pisze o niej w „Kronice miasta Gliwice” Benno Nietsche. Znajdziemy ją również na planie miasta z 1861 roku. Była to tzw. szkoła symultaniczna (wielowyznaniowa) o numerze jeden. Składała się z dwudziestu sześciu klas - trzynastu chłopięcych i trzynastu dziewczęcych. Część szkolnych zabudowań zachowała się do lat 20. XX wieku. Szkoła spłonęła w styczniu 1945 roku. Prawdopodobnie to jej pozostałości odkopano podczas badań archeologicznych w 2012 roku.
Bermann ma smykałkę
Kamienicy nie sposób przeoczyć, wyróżnia się bowiem przepięknymi architektonicznymi detalami, wykończeniami okien, gzymsami oraz płaskorzeźbami. Wyróżnia się też nieodnawianą przez lata elewacją, teraz zupełnie czarną. Może to i dobrze, bo dzięki temu zachowała swój dawny wygląd, a my bez trudu możemy sobie wyobrazić, jak to było wtedy, gdy przez drzwi wchodził właściciel kamienicy - Bernhard Bermann.
Zdecydował się na własny biznes bez rozterek i z brawurą inwestując pieniądze w hurtownię i skład piwa. Ten ostatni mieścił się na parterze, zaś państwo Bermannowie mieszkali na piętrze. Bardzo szybko okazało się, że gliwiczanie niezwykle cenią sobie tę hurtownię, a raczej pomysł jej właściciela, by do Gliwic sprowadzać możliwie jak najwięcej gatunków piw. Zawsze był u niego duży wybór, a skład sprowadzał i oferował różne gatunki piwa warzonego, produkowanego przez najsłynniejsze i najnowocześniejsze niemieckie browary.
Bermann pozostał właścicielem składu do 1889. W tym samym roku, w lipcu, piwny biznes przejął znany gliwicki restaurator i gastronom Eugen Kohn, prywatnie zięć Bermanna. Rozbudował firmę i poszerzył ofertę o nowe gatunki. Przełomową datą w historii firmy okazał się październik 1891 roku: Kohn stał się wówczas jedynym w Gliwicach przedstawicielem pilzneńskiego Browaru Akcyjnego. Podpisanie umowy z najsłynniejszą fabryką piwa dowodzi uznania dla firmy i zaufania, jakim obdarzył ją zarząd czeskiego browaru, zaś posiadanie w ofercie króla piw, czyli pilzneńskiego leżaka, sytuowało Kohna w branżowej czołówce .
W 1893 roku przy Plebańskiej 10 otwarto nowy skład z piwem, natomiast pod starym adresem (Plebańska 8) znajdowała się restauracja Zum Bierpalast. Król piwa poczuł się na tyle pewnie, że w Szobiszowicach otworzył własny browar. Ten ruch okazał się początkiem końca kariery Kohna i jego hurtowni. Kontrahenci uznali jego działania za konflikt interesów: Kohn miast dbać o sprzedaż ich piw, promował własne.
Syn Bernharda Bermanna, Solo, nie poszedł w ślady ojca, skończył medycynę i został cenionym gliwickim lekarzem. Hurtownikiem nie został także wnuk, Gottfried Bermann (1897 – 1995), który zarządzał jedną z najważniejszych niemieckich oficyn literackich – S. Fischer Verlag, wydającą m. in. Thomasa Manna czy Franza Kafkę. W latach 50. XX wieku jako jedyna wykupiła ona prawa do wydania „Doktora Żywago” Borisa Pasternaka. Gottfried Bermann wycofał swoje udziały z wydawnictwa w latach 60. i poświecił się temu, co najbardziej kochał : malarstwu, rzeźbie i pisaniu.
Po 1945 roku przy Plebańskiej 10 mieściły się sklepy. W latach 2000 - 2010 działał najbardziej rozpoznawalny i największy w mieście sklep muzyczny Elvis. Po jego zamknięciu, do 2013 roku, lokal stał pusty. W 2013 otworzył się pod tym adresem prywatny antykwariat i księgarnia Kawka – miejsce interesujących debat, spotkań i koncertów. Niestety, zbyt wygórowane czynsze spowodowały, że musiała zmienić lokalizację. Od 2018 roku jest w tym miejscu pub oferujący piwa kraftowe.
Tu zawsze była piekarnia
Historia kamienicy z Plebańskiej 3 sięga końca XIX wieku. W 1893 roku Reinhold Matricke odkupił narożną kamienicę u zbiegu ulic Plebańskiej i Średniej od Rosalie Hahn i urządził tam znaną w mieście piekarnię, która przetrwała ponad 100 lat. W 1900 roku, kolejnym jej właścicielem został Oscar Kynast, handlujący pieczywem aż do II wojny światowej. Po 1945 roku swoją działalność piekarniczą rozpoczęła w tej kamienicy gliwicka „Społem”. W latach 50-tych piekarnię nr 2 przekształcono w cukiernię i do 2012 roku wypiekano ciasta, pączki i drożdżówki. Po przeniesieniu przez spółdzielnię produkcji w inne miejsce obiekt przy ul. Plebańskiej 3 stał pusty, ulegając stopniowej degradacji. Pod koniec 2014 roku budynek kupiła gliwicka firma Wall Invest. Przeprowadziła gruntowną renowację z zachowaniem i odtworzeniem detali architektonicznych. To dziś bardzo charakterystyczny, ze względu na kolor elewacji (oryginalny) budynek na tej ulicy.
Handlarz sukna, dzwonnik i budowniczy, czyli jak to z Plebańską 12 było
Nim w 1809 roku kamienicę kupił znany w mieście handlarz sukna Gottlieb Reich kwaterowało w niej wojsko. Reich cieszył się prestiżowym lokum ponad 30 lat, ale kiedy interesy zaczęły iść gorzej sprzedał kamienicę dzwonnikowi. Do lat 20. XX wieku pozostawała ona w rękach jego rodziny. I wtedy na scenę wkroczył Richard Koban. Uzyskawszy tytuł baumeistra przybysz z Saksonii otworzył w Gliwicach spółkę budowlaną. Wspólnikiem był znany w mieście budowniczy Johann Rygol. Koban rozstał się z tym ostatnim w 1916 roku, kiedy powołano go do wojska. Do współpracy w Rygolem już nie wrócił, otworzył własną firmę. Początkowo działała pod adresem Plebańska 1, ale ostatecznie zdecydował się na kamienicę przy Plebańskiej 12. To tutaj przeniosła się firma, tutaj było także mieszkanie Kobana. Przebudował ją do stanu, jaki dziś znamy, wykonał też nową elewację. Mieszkał w niej i prowadził interesy do 1939 roku. Do najbardziej znanych, także w świecie, realizacji Richarda Kobana należy Dom Tekstylny Weichmanna przy ul. Zwycięstwa, zaprojektowany przez Ericha Mendelsohna. Prestiżowymi realizacjami były także kościoły: św. Antoniego na Wójtowej Wsi (powstał w latach 1925-27), w Sośnicy (1928-29) czy Chrystusa Króla (ukończony w 1935 roku).
Ulica żywa, ulica dostępna
Plebańska w ostatniej dekadzie przeszła gruntowną metamorfozę. Pierwszą podczas generalnego remontu starówki (2015 rok), kiedy to dawne XVIII wieczne bruki i XX wieczny asfalt zastąpiono nową kostką. Drugą w 2016 roku, gdy stała się (podobnie jak całe stare miasto) ulicą do mieszkania. Zrezygnowano z krawężników, poszerzono nieco chodniki, niestety nie wprowadzono kontraruchu dla rowerów. Obowiązuje na niej ograniczenie prędkości i bezwzględne pierwszeństwo dla pieszych. Do 2010 roku, a więc do momentu rozpoczęcia prac na starym mieście, była martwą ulicą, niechętnie odwiedzaną, wręcz omijaną przez mieszkańców. Ożywienie nastąpiło w 2013 roku: zaczęły powstawać kawiarnie, restauracje, puby, sklepy z ekskluzywną odzieżą, a społecznicy z gliwickiego Warsztatu Miejskiego zorganizowali koncert, który pokazał, że zamknięcie ulicy dla ruchu byłoby bardzo dobrym rozwiązaniem. Co też ostatecznie stało się w 2021 r.
Małgorzata Lichecka
Komentarze (4) Skomentuj
bardzo ciekawe informacje, ale szkoda, ze p. Lichecka pominęła fakt funkcjonowania na Plebańskiej 10 restauracji tzw. Kasyna milicyjnego. Pracowały tam mamy moich koleżanek szkolnych, a z usług mogła tez korzystać służba więzienna dosyć powszechnie zamieszkująca w okolicy tj. na Młyńskiej, Wieczorka i Plebańskiej.
Gdzie ta szkoła była dokładnie ?
Ciekawe informacje. Wydaje mi się, że w narożu Plebańskiej i placu Wszystkich Świętych jeszcze w XXI wieku działał zakład pogrzebowy (który nadal jest obok, na Raciborskiej).
...aż się miło czyta takie historyczne informacje...tak ul.Plebańska w/g mnie to najbardziej klimatyczna ,spokojna i nastrojowa ulica Gliwic ....powinna zostać wizytówką naszego pięknego miasta i głównym punktem wszystkich wycieczek ...pierwszy, wprowadzającym wycieczki w klimat miasta...