Kto nie zna ich przygód, niech żałuje. Marta Radziewicz-Winnicka, dwunastolatka z Gliwic, wydała zbiór opowiadań dla dzieci. O Bezie i Pyzie.
Marta bardzo lubi rysować, przychodziła więc do pracowni rodziców, brała cztery białe kartki i siadała do swojego stolika. Potem postanowiła napisać krótki tekst o wymyślonych przez siebie postaciach. I tak Beza z Pyzą zaczęły swoje życie. Beza kształtem przypomina ciastko, Pyza – popularne śląskie danie, obie wzięły się z wyobraźni. Pierwsze opowiadanie z cyklu to historia Bezy, która chce zostać obcokrajowcem. I już po nim widać, jak uważną obserwatorką jest Marta.
Zaczęła pisać, gdy miała osiem lat, a kiedy uzbierało się dużo narysowanych i spisanych historii, zapragnęła ułożyć je w książkę. Sama zrobiła plan wydawniczy, ułożyła teksty i przygotowała ilustracje. W krótkich opowiadaniach opisała zwyczajne życie nastoletniej dziewczynki. Pisze o sobie i jest w tym przekazie szczera. Bohaterki, podobnie jak ona, jeżdżą na nartach i deskorolce, spędzają wakacje na wsi czy pomagają zwierzętom.
- Opowiadań jest około 20, a rysunków 137 - mówi Marta. - Pracowałam nad nimi prawie trzy lata. Lubię pisać, ale jeszcze bardziej rysować. Kiedy siadam do pracy, w zasadzie mam już ułożony tekst, ale bywa i tak, że wszystko powstaje spontanicznie.
- Wspólnie myśleliśmy nad niekomercyjnym i niesztampowym wydawnictwem, żeby nie zaprzepaścić tego, co Marta stworzyła z pasji do pisania i rysowania - dodaje Dorota Radziewicz-Winnicka, mama Marty.
Marta uczy się w SP nr 9 w Gliwicach, gra na pianinie, ale to raczej nie pasja, tylko obowiązek. Dużo czyta, głównie literatury dziecięcej, najchętniej sięga po „Zosię z ulicy Kociej”. Lubi zwierzęta, musi jednak popracować nad mamą, bo na razie jedynym domowym pupilem jest chomik, a Marcie marzy się pies.
Młoda autorka jeszcze nie wie, czy będzie kontynuować serię o Bezie i Pyzie, ale już zabrała się za przygotowanie drugiej, kompletnie innej, książeczki. Co więcej, poważnie myśli o pisaniu, które, ma taką nadzieję, będzie jej pasją już w dorosłym życiu.
- Pisarz to fajny zawód, chciałabym wydać dużo książek i zarobić mnóstwo pieniędzy, ale wiem, że wymaga to wiele pracy i wyrzeczeń - dodaje.
Książkę „Przygody Bezy i Pyzy” można kupić w księgarni Kawka przy ul. Wieczorka. Marta prowadzi bloga i profil na FB, miała też spotkania autorskie, m.in. w swojej szkole i miejskiej bibliotece. A Beza i Pyza są nie tylko postaciami z książki - powstały ręcznie wykonane maskotki oraz przypinki, które towarzyszą Marcie w różnych sytuacjach.
A poniżej próbka twórczości 12-latki.
Małgorzata Lichecka
„Beza chce poznać świat, czyli jak być obcokrajowcem”
Marta Radziewicz -Winnicka
Dzisiaj w szkole pani nauczycielka opowiadała o włoskich zabytkach. Później wszyscy mieli narysować jeden z nich. Beza rozmarzyła się i pomyślała: chciałabym być Włoszką!
Wieczorem Pyza zrobiła wyśmienitą włoską pizzę z karczochami i oliwą. Beza powiedziała, że ona będzie jadła pizzę tylko prosto z Włoch i zamówi kurierem, choćby miała czekać bardzo długo.
Następnego dnia Beza oglądała w telewizji hiszpański taniec flamenco i pomyślała: chcę być Hiszpanką i tak pięknie tańczyć! Nagle weszła Pyza i zawołała:
-Bezo, Bezo! Włoska przesyłka przyjechała!
- Ale ja chcę być Hiszpanką!
Po południu Beza przeglądała książkę „Kuchnia francuska”. Ojej! Puree a`la carte! Chcę być Francuzką i mieszkać w Paryżu. Będę jeść żabie udka i bagietki.
- Czy jest tu tancerka flamenco Beza? Zamówiłam ci nauczyciela tańca!
- Puree a`la carte, jestem Francuzką.
- Bezo, Bezo, francuski piekarz upiekł ci bagietki.
- Ale ja jestem teraz Japonką i zaraz będę ćwiczyć karate.
- To przyniosę Ci sushi.
- Ale ja chcę sushi prosto z Japonii i zamówię je kurierem.
- Bezo, przyszło susi!
- Ale, ale... ja jestem Indianką. Pyzo, zrobisz mi namiot i zapalimy fajkę pokoju? Usiądź, będziemy robić znaki dymne.
Gdy Beza była w pokoju, wbiegła Pyza i zawołała:
- Bezo, zaprosiłam Indianina.
- Ale ja jestem Egipcjanką. Pyzo, przyniesiesz mi figurkę faraona (stoi na stoliku) i namalujesz mi obrazek Kleopatry?
W nocy Beza rozmyślała, że warto być sobą, a nie: Włoszką, Hiszpanką, Francuzką, Japonką, Indianką czy Egipcjanką. Potem Bezie było głupio, że tak wykorzystała Pyzę do swoich zachcianek.
Rano Beza przeprosiła za to Pyzę i była bardzo dumna ze swojego kraju, że nie mamy w Polsce takich dziwnych tradycji.
Komentarze (0) Skomentuj