Na zdjęciach Katarzyny Mirczak z cykli „Znaki specjalne” i „Narzędzia
zbrodni” dominuje pojedynczy przedmiot, puste tło, biel papieru
ukrytego za szybą, na nim preparat wydłubany z kontekstu i jakby
zawieszony w bezczasie. Wernisaż - 21 września o godz. 18.00 w Czytelni Sztuki.
Przedmioty są tu same dla siebie, same dla patrzącego, jak pojedyncze osobniki w entomologicznym zbiorze, dopiero kiedy na całość spojrzeć, na wszystkie ramy czy gabloty, widać, na co się składają: na wycinkowy, ale jednolity obraz pewnego świata. Zdjęcia Mirczak można by nawet wziąć za fotografie produktów, wykonane dla celów reklamowych, packshoty, najniższą formę istnienia w fotograficznym świecie, przedstawiające szynki za zadziwiająco niską cenę, koszyki owoców kiwi z nieodmiennie jednym owocem przekrojonym, złociste opakowania masła.
Wszystkie te rzeczy przedstawione na zdjęciach mają się wydawać do życia niezbędne, połączone z ludzkim życiem nierozerwalną nicią. Na białym tle zyskują rys oczywistości i wielką moc przekonywania. Poprzez fotografie stają się, nareszcie, doskonale oczywiste, wyniesione na ołtarz uwagi. Podobnie przedmioty na zdjęciach Mirczak: nagie i połyskliwe, najoczywistsze i nieprzeniknione jednocześnie.
Trzeba je dopowiedzieć: zużyta skakanka - obiekt po kantorowsku biedny, o rączkach drewnianych, pomalowanych niegdyś białą farbą gruntową i ciemnozielonym lakierem, zwinięta jakby była nowa i nadal wabiła dziecięcy wzrok na sklepowej wystawie - jest jednym z nieprawdopodobnych, lecz zwyczajnych narzędzi zbrodni (z cyklu „Narzędzia zbrodni”): przedmiotów aż nazbyt zwykłych i niezauważalnych, by mogły posłużyć śmierci, gwałtowi, samobójstwu. Ona i pozostałe przedmioty wywołują to samo pytanie: do czego mogły się przyczynić łożyska kulkowe albo pięć plastikowych kulek w naiwnie ostrych kolorach, trzy całe i dwie pęknięte, nanizane na cienki sznureczek? Łatwiej wyobrazić sobie krzywdę wyrządzoną czekanem, nawet tak idiotycznie strojnym, jak go ukazuje Mirczak na jednej z fotografii, z pękiem różnokolorowych wstążek. „Znaki specjalne” to królestwo biednego rysunku, gryzmołu i dopiero kiedy doczytać się, że jego nośnikiem jest ludzka skóra wycięta i zanurzona w formalinie, budzi się myśl jak ostrzeżenie: trzeba być ostrożniejszym wobec świata.
„Znaki specjalne” i „Narzędzia zbrodni” łączy nie tylko sposób obrazowania, oszczędność przedstawienia. Najistotniejsze jest ukryte głębiej i dlatego tak silnie działa: to porzucenie centralnego punktu, człowieka i jego śmierci, dla fragmentu, dla skóry zanurzonej w słoju i delikatnie podbitej tłuszczem, dla błahych przyległości ludzkiego istnienia, kawałka szmaty, przedmiotu błahego, który uważnemu obserwatorowi okazuje się w swojej złowieszczej pełni. Mirczak skutecznie zachęca do uważnej lektury świata, odnajdowania dramatu, skażenia wszędzie, bo gdzie jest człowiek, jest i skażenie.
Wojciech Nowicki
Katarzyna Mirczak (1980), absolwentka Instytutu Archeologii UJ. W swojej pracy artystycznej wykorzystuje obiekty odnalezione w archiwach instytucji naukowych i medycznych, eksplorując zagadnienia związane z przemocą i śmiercią, wprowadzając elementy obcego języka wizualnego w pole sztuki współczesnej. Jej prace są często wystawiane w najistotniejszych dla sztuki i fotografii miejscach, jak choćby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kunsthalle w Bratysławie, podczas festiwalu Rencontres d’Arles, Paris Photo i AIPAD Photography Show w Nowym Jorku. Reprezentowana przez Eric Franck Fine Art, Londyn.
22 września (piątek), godz. 17.00 - „Zwykłe rzeczy, dobre rzeczy?”, dyskusja o emancypacji działań artystycznych względem oceny etycznej. Czytelnia Sztuki zaprasza do rozmowy, którą otwiera tekst Ewy Chudyby „Na ratunek skakance”. W dyskusji wezmą udział dr hab. Beata Pituła, pedagog, dr hab. Mariusz Wojewoda etyk, dr Anna Waligóra-Huk, pedagog, Karolina Staszak, redaktor naczelna „Magazynu o sztuce Areton”, Ewa Chudyba – filozof. Rozmowę poprowadzi Grzegorz Krawczyk, szef Czytelni Sztuki.
Debata odbędzie się pod patronatem „Magazynu o sztuce Areton”.
Wszystkie te rzeczy przedstawione na zdjęciach mają się wydawać do życia niezbędne, połączone z ludzkim życiem nierozerwalną nicią. Na białym tle zyskują rys oczywistości i wielką moc przekonywania. Poprzez fotografie stają się, nareszcie, doskonale oczywiste, wyniesione na ołtarz uwagi. Podobnie przedmioty na zdjęciach Mirczak: nagie i połyskliwe, najoczywistsze i nieprzeniknione jednocześnie.
Trzeba je dopowiedzieć: zużyta skakanka - obiekt po kantorowsku biedny, o rączkach drewnianych, pomalowanych niegdyś białą farbą gruntową i ciemnozielonym lakierem, zwinięta jakby była nowa i nadal wabiła dziecięcy wzrok na sklepowej wystawie - jest jednym z nieprawdopodobnych, lecz zwyczajnych narzędzi zbrodni (z cyklu „Narzędzia zbrodni”): przedmiotów aż nazbyt zwykłych i niezauważalnych, by mogły posłużyć śmierci, gwałtowi, samobójstwu. Ona i pozostałe przedmioty wywołują to samo pytanie: do czego mogły się przyczynić łożyska kulkowe albo pięć plastikowych kulek w naiwnie ostrych kolorach, trzy całe i dwie pęknięte, nanizane na cienki sznureczek? Łatwiej wyobrazić sobie krzywdę wyrządzoną czekanem, nawet tak idiotycznie strojnym, jak go ukazuje Mirczak na jednej z fotografii, z pękiem różnokolorowych wstążek. „Znaki specjalne” to królestwo biednego rysunku, gryzmołu i dopiero kiedy doczytać się, że jego nośnikiem jest ludzka skóra wycięta i zanurzona w formalinie, budzi się myśl jak ostrzeżenie: trzeba być ostrożniejszym wobec świata.
„Znaki specjalne” i „Narzędzia zbrodni” łączy nie tylko sposób obrazowania, oszczędność przedstawienia. Najistotniejsze jest ukryte głębiej i dlatego tak silnie działa: to porzucenie centralnego punktu, człowieka i jego śmierci, dla fragmentu, dla skóry zanurzonej w słoju i delikatnie podbitej tłuszczem, dla błahych przyległości ludzkiego istnienia, kawałka szmaty, przedmiotu błahego, który uważnemu obserwatorowi okazuje się w swojej złowieszczej pełni. Mirczak skutecznie zachęca do uważnej lektury świata, odnajdowania dramatu, skażenia wszędzie, bo gdzie jest człowiek, jest i skażenie.
Wojciech Nowicki
Katarzyna Mirczak (1980), absolwentka Instytutu Archeologii UJ. W swojej pracy artystycznej wykorzystuje obiekty odnalezione w archiwach instytucji naukowych i medycznych, eksplorując zagadnienia związane z przemocą i śmiercią, wprowadzając elementy obcego języka wizualnego w pole sztuki współczesnej. Jej prace są często wystawiane w najistotniejszych dla sztuki i fotografii miejscach, jak choćby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kunsthalle w Bratysławie, podczas festiwalu Rencontres d’Arles, Paris Photo i AIPAD Photography Show w Nowym Jorku. Reprezentowana przez Eric Franck Fine Art, Londyn.
22 września (piątek), godz. 17.00 - „Zwykłe rzeczy, dobre rzeczy?”, dyskusja o emancypacji działań artystycznych względem oceny etycznej. Czytelnia Sztuki zaprasza do rozmowy, którą otwiera tekst Ewy Chudyby „Na ratunek skakance”. W dyskusji wezmą udział dr hab. Beata Pituła, pedagog, dr hab. Mariusz Wojewoda etyk, dr Anna Waligóra-Huk, pedagog, Karolina Staszak, redaktor naczelna „Magazynu o sztuce Areton”, Ewa Chudyba – filozof. Rozmowę poprowadzi Grzegorz Krawczyk, szef Czytelni Sztuki.
Debata odbędzie się pod patronatem „Magazynu o sztuce Areton”.
Komentarze (0) Skomentuj