Dziennikarka, rzeczniczka prasowa, logopeda i lektorka... uwielbiająca kino.
Kreatywna profesjonalistka z poczuciem humoru, lubiąca wyzwania. O sobie mówi, że jest gliwiczanką z domieszką kieleckiej krwi, bo jej rodzice pochodzą ze świętokrzyskiego i na Śląsk przyjechali za pracą.
Większość swojego życia spędziła w śródmieściu, przy ul. Kłodnickiej. – Mimo, że mieszkaliśmy w wieżowcu, to wszyscy żyliśmy tam jak rodzina. Do dziś do części sąsiadów zwracam się nie inaczej niż wujku/ciociu – uśmiecha się. - Dzieciństwo miałam bardzo fajne. To były jeszcze czasy, kiedy większość czasu spędzaliśmy na podwórku.
Będąc dzieckiem drugiego rocznika reformy oświaty uczyła się najpierw w podstawówce przy ul. Strzody, a potem w gimnazjum przy Jasnogórskiej. – Byłam dobrą uczennicą, z wyraźnie humanistycznym zacięciem. Wymarzyłam sobie, że będę dziennikarką prasową – opowiada.
Z lubością wraca pamięcią do czasów licealnych, które ją ukształtowały. - Wybrałam LO nr 2 przy ul. Wróblewskiego, by spełnić swój plan zostania żurnalistką. Trafiłam jednak pod skrzydła pani Elżbiety Piotrowicz, która była moją wychowawczynią i jednocześnie edukatorem filmowym. Zabierała nas regularnie do kina, organizowała lekcje filmowe. W ten sposób rozbudziła moje zainteresowanie w tym kierunku. Ale liceum to także muzyka i środowisko w jakim się wtedy obracałam. Ciekawostka: o punk rocku zdawałam część ustną matury!
Po egzaminie dojrzałości wybrała się na politologię z zamysłem, że skończy specjalizację dziennikarską. Życie pisze jednak swoje scenariusze. Już na pierwszym roku trafiła na praktyki do Radia CCM i została w nim na kilka lat, łącząc studia licencjackie z pracą z mikrofonem. - To była prawdziwa szkoła życia, bo na dodatek uczyłam się jeszcze wtedy w studium reklamy – mówi. - Po licencjacie skończyłam organizację produkcji filmowej i telewizyjnej na Uniwersytecie Śląskim. Zostałam panią magister od telewizji pracującą w radiu (śmiech).
W tzw. międzyczasie poznała swojego przyszłego męża Adama, również dziennikarza, i kiedy ten otrzymał propozycję pracy w Krakowie pojechała razem z nim. Zatrudnienie znalazła wtedy w AntyRadiu. – Początki były niełatwe, bo opowiadałam na antenie m.in. o sytuacji na krakowskich ulicach zupełnie nie znając tego miasta. Parę razy było bardzo śmiesznie - wspomina.
Po trzech latach, będąc już małżeństwem, zadecydowali o powrocie na Śląsk. Życie pod Wawelem okazało się nazbyt kosztowne dla młodych dziennikarzy. Zamieszkali w Gliwicach, a ona rozpoczęła pracę w radiu w Katowicach. Na krótko, bo już po roku została rzecznikiem prasowym w Miejskim Zarządzie Usług Komunalnych w Gliwicach, nadając tej jednostce nową, lepszą jakość komunikacji z mediami. Od dwóch lat robi to z powodzeniem w nowym miejscu – Centrum Kultury Victoria, gdzie realizuje m.in. podcasty „Made in Gliwice”, czyli rozmowy z lokalnymi artystami, których można posłuchać w serwisie Spotify.
Poznajcie ulubione miejsca w Gliwicach Marzeny Sosnowskiej, dziennikarki i rzeczniczki prasowej Centrum Kultury Victoria.
Komentarze (0) Skomentuj