Poznajcie ulubione miejsca animatora kultury, muzyka, jednego z najbardziej znanych gliwickich księgarzy.
- Wszystko w życiu zawdzięczam przypadkowi, ale szczęśliwie mogę powiedzieć, że na stare lata robię to, co chcę: gram, piszę książkę, zajmuję się pracą z tekstem i słowem – uśmiecha się.
Gliwiczanin od urodzenia. Dzieciństwo i młodość spędził w urokliwej części naszego miasta, w sąsiedztwie parku Grunwaldzkiego. – Miałem strasznie nudne dzieciństwo - wspomina. - Takie marzenie rodziców: grzeczny, ułożony okularnik, zafascynowany książkami. Stracony czas nadrobiłem dopiero w liceum (śmiech).
Podstawówka przeleciała mu niczym błyskawica i wybór padł na renomowane Liceum Ogólnokształcące nr 5 przy ul. Górnych Wałów. – Wtedy między drugą, a trzecią klasą pojawił się w moim życiu punk rock - opowiada. - Zacząłem się nie tylko identyfikować z tą subkulturą, ale grać też na gitarze w bardzo punkowych zespołach – najpierw był Rottweiler, potem Whitman, a od kilku lat nieco mniej punkowy skład Venta Quemada, w którym jestem zresztą do dzisiaj.
Przez liceum prześlizgnął się z łatką „zdolny, ale leniwy” i po maturze zamierzał studiować socjologię na Uniwersytecie Śląskim. – Byłem tam krótko, bo wtedy dla mnie ważniejszy był punk rock. Studiowanie odłożyłem na później – śmieje się.
W połowie lat 90. związał się z gliwickim Empikiem i przez wiele lat wierny był salonowi na Rynku. – Wiele osób do dziś kojarzy mnie z tym miejscem – mówi z dumą. – Zaczynałem jako sprzedawca, potem, już w Zabrzu, byłem kierownikiem, a na końcu wylądowałem jako szef „empikopodobnego” salonu Kolportera w Forum Gliwice. Księgarstwo to jednak trudny biznes i w pewnym momencie zaproponowano mi robotę w RIFF, salonie muzycznym w Katowicach. Sprzedawałem tam instrumenty muzyczne, więc nie mogłem narzekać, bo pasowało to do moich pasji. Kiedy wydawało mi się, że w końcu znalazłem pracę życia, pojawiła się w 2015 r. propozycja poprowadzenia księgarni Mercurius w Gliwicach przy ul. Wyszyńskiego. Jako mól książkowy uważam, że była to moja najlepsza zawodowa decyzja! Dzięki wsparciu wydawnictwa Helion zaczęliśmy tam – m. in. z Justyną Wydrą, Agnieszką Batóg i wieloma innymi, aktywnymi i życzliwymi osobami robić różne fajne rzeczy, ożywiając to miejsce kulturalnie, organizując spotkania, warsztaty, a nawet koncerty. Wtedy postawiłem też na samorozwój. Skończyłem podyplomowe studia księgarskie w Polskiej Akademii Księgarstwa.
Przygoda z Mercuriusem nie potrwała jednak zbyt długo, bo w 2018 r., po ponad 40 latach istnienia, księgarnia zakończyła swoją działalność stacjonarną i przeszła w przestrzeń wirtualną. – Przeszedłem wtedy do wydawnictwa Helion i stałem się tzw. redaktorem prowadzącym – wraca pamięcią. - To była fantastyczna odmiana, zacząłem bliższą współpracę z autorami książek. Redaktorem prowadzącym już nie jestem, zajmuję się teraz pisaniem i redagowaniem różnych rzeczy na zlecenie, czasem poprowadzę jakieś spotkanie, coś opowiem w Radiu Gliwice, no i w przypływie szaleństwa zacząłem pisać książkę o gliwickiej alternatywnej scenie muzycznej lat 80. Od kilku dni w moim życiu zaszła kolejna zmiana. Pracuję w bibliotece w Paniówkach.
Wolne chwile poświęca muzyce. - To moja wielka pasja, wciąż gram z kolegami w Venta Quemada. Od czasu do czasu koncertujemy, wydaliśmy dwie płyty - wylicza.
Poznajcie ulubione miejsca Szymona Szwajgera, gliwickiego księgarza, gitarzysty i tekściarza, opiniotwórcy internetowego.
Komentarze (0) Skomentuj