14 lutego wojewoda śląski Jarosław Wieczorek wydał zarządzenia zastępcze zmieniające dotychczasowe nazwy dziewięciu gliwickich ulic. To reperkusje zapisów ustawy dekomunizacyjnej. Patron jednej z centrum miasta, Tadeusz Gruszczyński, wciąż w opałach, bo urzędnicy zwalają na siebie podjęcie decyzji.
Armii Ludowej zmieni się w Juliana Ordona, Małgorzaty Fornalskiej w Modelarzy, Leona Kruczkowskiego w Jana Karskiego, Władysława Gomułki w Rubinową, Władysława Hibnera w Spadochroniarzy, Jana Krasickiego w Ignacego Krasickiego, Karola Marksa w ks. Jerzego Popiełuszki, Gwardii Ludowej w Emilii Plater i Kniewskiego w Paralotniarzy.

Wojewoda podkreśla, że dokonując takiego wyboru kierował się propozycjami różnych środowisk, m.in. rad dzielnic, rad osiedlowych.   
W Gliwicach do zmiany pozostało jeszcze 25 nazw ulic.  Wieczorek czeka jednak na opinie  Instytutu Pamięci Narodowej. Wystąpił także o dodatkową,  dotyczącą ulicy Gruszczyńskiego.  - Tutaj są wątpliwości w sprawie okoliczności śmieci Tadeusza Gruszczyńskiego - pierwszego powojennego wiceprezydenta Gliwic. Liczę, że dodatkowe informacje od badaczy historii pomogą je wyjaśnić –  stwierdza wojewoda. 

Urzędnicy podkreślają, że zmiana nazw ulic nie ma wpływu na ważność dokumentów.  Natomiast pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dotyczących ujawnienia w księgach wieczystych oraz uwzględnienia w rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych będą wolne od opłat.

Co do Gruszczyńskiego, w grudniu 2017 roku grupa społeczników skierowała na ręce wojewody petycję w obronie patrona ulicy z obszernym uzasadnieniem, podkreślając tragiczny motyw jego śmierci:  w maju 1945 roku Gruszczyński zginął z rąk sowieckiego żołnierza, gdyż stanął w obronie rabowanej i gwałconej kobiety.          

- Wojewoda, po miesiącu, poinformował nas łaskawie o tym, co już wiemy, bo wynika z obowiązującego prawa - stwierdza Małgorzata Tkacz - Janik, reprezentująca stronę społeczną. I dodaje, że skierowanie do ponownego zaopiniowania do IPN wcześniej rekomendowanych właśnie przez IPN 34 ulic w Gliwicach jest taktyką „od Annasza do Kajfasza”. - Naszym zdaniem nie świadczy ani o autonomiczności ani o sprawczości urzędu wojewody.
Skoro jednak wojewoda skierował takie zapytanie w listopadzie 2017 roku, a gmina w międzyczasie nie dokonała zmian ulic, to poniekąd wszyscy czekamy na nowe decyzje IPN. Zaznaczamy, że nadal dzieje się to ponad naszymi głowami - nikt w tym czasie nie pyta mieszkańców o zdanie, nie organizuje historycznych konsultacji,  nie edukuje ani nie proponuje dialogu. Zresztą podobnie zachowuje się wobec nas wojewoda odsyłając gliwicką petycję do rady miasta, jako właściwego organu do rozpatrywania tej sprawy, powołując się na przepisy ustawy o samorządzie i prawie o petycjach, wiedząc jednak cały czas, że to jego urząd ma tu głos decydujący - tłumaczy Tkacz - Janik. 

Społecznicy podkreślają, że gliwiccy radni i radne milczą, co zapewne wynika z konsekwentnego rozumienia prawa. - Nie rozgrzeszamy ich jednak całkowicie z tego milczenia, jest ono bowiem równocześnie uznaniem, biernym zaakceptowaniem lekceważenia z jakim potraktował nas i w jakimś sensie radę miasta wojewoda - podsumowuje Tkacz - Janik.  

Skoro jednak wojewoda się waha, być może działania społeczników okażą się skuteczne a Tadeusz Gruszczyński pozostanie patronem ulicy, przy której zginął.  

Małgorzata Lichecka
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj