Mieszkańcy Świbia pożegnali karnawał w sposób, w jaki zwykle go spędzają – na wesoło, głośno i wśród śmiechu. Okazją do wspólnej zabawy w sobotę, 10 lutego, był kolorowy pochód przebierańców z futrzanym niedźwiedziem na czele.
Tzw. wodzenie niedźwiedzia to obrzęd wywodzący się ze Śląska Opolskiego.
Zwyczaj ten kultywowany jest na terenie naszego powiatu przede
wszystkim we wsiach graniczących z Opolszczyzną, tworzących gminę
Wielowieś. Zapustowe korowody organizowane są również w Łubiu i
Kopienicy, które należą do powiatu tarnogórskiego. Do niedawna odbywały
się też w Proboszczowicach w gminie Toszek.
Zwyczaj w formie przyjętej w Świbiu to typowo męska impreza. Udział w korowodzie zarezerwowany jest tylko dla pełnoletnich kawalerów. Wśród wesołej braci znajdziemy bociana, Cygankę, parę młodą, śmierć, diabła, myśliwego, Czerwonego Kapturka, policjanta, kominiarza, kamelę i Abdula (czyli futrzanego wielbłąda z arabskim jeźdźcem). Tak uformowany pochód ruszył na obchód domostw, płatając po drodze różne figle. Spotkanie z przebierańcami mogło się skończyć usmolą twarzą gospodarza, wylaniem wody z beczki, pozbawieniem drzwi i wyniesieniem ich w pole, zatkaniem komina itd. Uczestnicy zatrzymywali też przechodniów i samochody, wypisując wesołe mandaty, np. za czułe spojrzenie na pannę młodą, inkasując pieniądze „co łaska”. Pochodowi – jak zawsze – towarzyszyła orkiestra dęta Blaskapelle ze Świbia.
- W tym roku w korowodzie uczestniczyło aż 25 chłopaków z naszej wioski. Najważniejszym elementem odwiedzin jest taniec z niedźwiedziem. Każda gospodyni powinna zatańczyć z futrzanym gościem, bo inaczej może się nie darzyć w gospodarstwie i polu. Wiejska społeczność zrzuca też na niedźwiedzia winę za wszystko zło i nieudane wydarzenia w wiosce – tłumaczy treść obrzędu Małgorzata Jendrysik, sołtys Świbia, współautorka strojów przebierańców, które uszyła wraz z paniami z koła gospodyń wiejskich.
Miś, przypominając w tym marzannę, stanowi upostaciowienie złych rzeczy, jak kiedyś niedostatek na przednówku. Ludzie poszturchują go i zrzucają winę za wszelkie nieszczęścia oraz krzywdy, zaznane na przestrzeni minionego roku. Futrzany zwierz próbuje wykupić się wesołą zabawą, a za te drobne „usługi” dostaje jajka, miód, chleb, smalec, słodycze, czasem i wódkę, ostatnio również pieniądze. Z jajek powstała wielka jajecznica z wątróbką, która była gwoździem spotkania przebierańców w domu sołtys Jendrysik.
W tym roku na wodzenie niedźwiedzia do Świbia przybyło wielu gości ciekawych tego obrzędu. Była m.in. delegacja z zaprzyjaźnionego powiatu puckiego, radny Sejmiku Śląskiego Krystian Kiełbasa, starosta gliwicki Waldemar Dombek, wicestarosta Ewa Jurczyga, wójt Wielowsi Ginter Skowronek oraz lokalni radni i działacze.
Wspomnijmy, że delegacja kobiet, reprezentantek powiatu puckiego, przybyła na II Babski Comber Powiatu Gliwickiego, jaki 9 lutego odbył się w Knurowie. Natomiast po wizycie na wodzeniu niedźwiedzia goście znad morza odwiedzili jeszcze klimatyczny katowicki Nikiszowiec oraz nowoczesne Muzeum Śląskie w Katowicach.
Zwyczaj w formie przyjętej w Świbiu to typowo męska impreza. Udział w korowodzie zarezerwowany jest tylko dla pełnoletnich kawalerów. Wśród wesołej braci znajdziemy bociana, Cygankę, parę młodą, śmierć, diabła, myśliwego, Czerwonego Kapturka, policjanta, kominiarza, kamelę i Abdula (czyli futrzanego wielbłąda z arabskim jeźdźcem). Tak uformowany pochód ruszył na obchód domostw, płatając po drodze różne figle. Spotkanie z przebierańcami mogło się skończyć usmolą twarzą gospodarza, wylaniem wody z beczki, pozbawieniem drzwi i wyniesieniem ich w pole, zatkaniem komina itd. Uczestnicy zatrzymywali też przechodniów i samochody, wypisując wesołe mandaty, np. za czułe spojrzenie na pannę młodą, inkasując pieniądze „co łaska”. Pochodowi – jak zawsze – towarzyszyła orkiestra dęta Blaskapelle ze Świbia.
- W tym roku w korowodzie uczestniczyło aż 25 chłopaków z naszej wioski. Najważniejszym elementem odwiedzin jest taniec z niedźwiedziem. Każda gospodyni powinna zatańczyć z futrzanym gościem, bo inaczej może się nie darzyć w gospodarstwie i polu. Wiejska społeczność zrzuca też na niedźwiedzia winę za wszystko zło i nieudane wydarzenia w wiosce – tłumaczy treść obrzędu Małgorzata Jendrysik, sołtys Świbia, współautorka strojów przebierańców, które uszyła wraz z paniami z koła gospodyń wiejskich.
Miś, przypominając w tym marzannę, stanowi upostaciowienie złych rzeczy, jak kiedyś niedostatek na przednówku. Ludzie poszturchują go i zrzucają winę za wszelkie nieszczęścia oraz krzywdy, zaznane na przestrzeni minionego roku. Futrzany zwierz próbuje wykupić się wesołą zabawą, a za te drobne „usługi” dostaje jajka, miód, chleb, smalec, słodycze, czasem i wódkę, ostatnio również pieniądze. Z jajek powstała wielka jajecznica z wątróbką, która była gwoździem spotkania przebierańców w domu sołtys Jendrysik.
W tym roku na wodzenie niedźwiedzia do Świbia przybyło wielu gości ciekawych tego obrzędu. Była m.in. delegacja z zaprzyjaźnionego powiatu puckiego, radny Sejmiku Śląskiego Krystian Kiełbasa, starosta gliwicki Waldemar Dombek, wicestarosta Ewa Jurczyga, wójt Wielowsi Ginter Skowronek oraz lokalni radni i działacze.
Wspomnijmy, że delegacja kobiet, reprezentantek powiatu puckiego, przybyła na II Babski Comber Powiatu Gliwickiego, jaki 9 lutego odbył się w Knurowie. Natomiast po wizycie na wodzeniu niedźwiedzia goście znad morza odwiedzili jeszcze klimatyczny katowicki Nikiszowiec oraz nowoczesne Muzeum Śląskie w Katowicach.
Komentarze (0) Skomentuj