To prawie koniec Uliczników. A my z Dyrekcją oczywiście nawet się nie zorientowaliśmy, że właśnie miesiąc z festiwalem przebywamy. Czas zawsze szybko płynie, dynamika wydarzeń spora, zatem na ten ostatni piątek i sobotę szykujcie się bo będzie odlotowo, ale też metaforycznie.
Był Jaś i Małgosia? Czy dźwiękomat wziął się za inne dzieła braci Grimm?
Byli i nie skończyło się to dobrze… dla czarownicy. Cóż za szalony pomysł pokazywać komuś, jak się wchodzi do pieca? Ale to chyba i tak najgrzeczniej dydaktyczna opowieść z tych, które bracia proponują światu…My, na wszelki wypadek przyjęliśmy, że piec był elektryczny i nie podłączony, więc chyba nic jej się nie stało?
Na widowni było... różnie. Bo trochę strachu, trochę rozdziawionych buź... Sama czułam dreszczyk.
Och, to zdecydowanie pamiętasz więcej, niż ja. Po mojej stronie tornado w głowie nie zostawia wielu wspomnień. Za dużo informacji równocześnie do ogarnięcia, żeby jeszcze prowadzić ich rejestrację (śmiech). Ja ciągle nie wiem, czy trochę szkoda, że nie w Ruinach, czy może dzięki temu nie aż tak mrocznie, jak się tej opowieści przydarza?
A ruch w konfesjonale - przyczepie jaki? Bo to trzeba się jednak przełamać żeby wejść i wyznać, poszeptać. Czy ktoś cię Piotrze zaskoczył?
To tak bardzo młody projekt, że ciągle jestem zaskoczony nim samym… Ale Państwo przychodzili, Państwo szeptali. I były wzruszenia. Tylko, że tu, naprawdę, poza zastawieniem tej pułapki na skrawki dusz - wszystko dzieje się absolutnie poza mną… i tak chyba powinno to działać, zupełnie dobrowolnie, we własnym czasie każdego „zwiedzającego”. Szukając ładnej klamry:to trochę jak, z festiwalem, jak z innymi wygłupami - ja tylko zarzucam wędkę, wiem, co robię, ale kompletnie nie wiem, co się zdarzy.
No i niepostrzeżenie zbliżyliśmy się do ulicznego finału. Będzie coś różowego w przestrzeni miasta...
Będą też chmury na głowach (piątek, w ramach Rynku Kultury – Teatr Delikates), będzie dwóch takich, co oddadzą księżyc (Delikates, w sobotę), będzie cudnie intymny, pierwotny, ekstatyczny taniec (Libertivore) i…tak, zupełnie na koniec, Inwazja różowych kosmitów vis a vis – całkiem dla nas niespodziewanie, całkiem kosmicznie wyglądającego – Ratusza (Kud Ljud) i…po nas.
I powiem ci w tej edycji pogoda była wymarzona. Czyż nie?
Nie wiem, ile razy powinienem się stuknąć w swój niemalowany łeb mówiąc to, ale zmokliśmy tak naprawdę chyba tylko z Muzikantami, wracając z piątkowego kina…więc jeśli moglibyśmy to uznać za tegoroczną deszczową ofiarę, tradycyjnie – biorę na siebie.
Rozmawiali Piotr Chlipalski i Małgorzata Lichecka
Szczegółowy program festiwalu na www.ulicznicy.pl
Komentarze (0) Skomentuj