Niedawno media obiegła sensacyjna informacja. Polska drużyna ampfutbolistek wywalczyła brąz na Mistrzostwach Świata. Radość jest tym większa, że to pierwszy występ kobiecej drużyny na tych zawodach. Wśród zawodniczek jest knurowianka, Marta Rumińska. Jej historia to opowieść o wielkiej sile ducha, która jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności.

Początki w ampfutbolu 

Marta trenuje ampfutbol od zaledwie dwóch lat, choć wydaje się, jakby była związana z tą dyscypliną od zawsze. Jak sama przyznaje, do drużyny trafiła przez przypadek. 
- Koordynator kadry zauważył mnie w mediach społecznościowych i zapytał o numer telefonu. Namawiał mnie, żebym spróbowała gry w piłkę nożną. Na początku odmawiałam, bo wydawało mi się to niemożliwe. Moja młodsza córka miała wtedy zaledwie dwa latka, więc nie wyobrażałam sobie dołączenia do kadry i poświęcenia czasu na treningi – wspomina Marta. 
Jednak po kolejnych rozmowach postanowiła dać sobie szansę. „Dlaczego nie spróbować? Pojadę, zobaczę. Najwyżej to będzie mój pierwszy i ostatni raz” – powiedziała sobie. Okazało się, że całkiem dobrze sobie radziła. - Spodobało mi się i postanowiłam zostać – opowiada. 

Wsparcie w rodzinie 

Decyzja o dołączeniu do reprezentacji wymagała wsparcia bliskich.  
- Rozmawiałam z rodzicami, z teściami. Mąż pracuje w systemie czterobrygadowym, więc co drugi weekend ma zajęty. Musieliśmy zorganizować opiekę nad dziećmi, kiedy oboje byliśmy zajęci. Na szczęście wszyscy nas wspierali i jakoś udało się to wszystko poukładać – mówi Marta. 
Zapytana o reakcję starszej córki na jej sportową karierę, Marta uśmiecha się: - Myślę, że cieszy się i jest dumna z mamy. Fajnie, że może pochwalić się mną w szkole. Widzę, że sprawia jej to dużo frajdy – wyjaśnia ze śmiechem. 

Życie po amputacji 

Marta Rumińska jest piękną, pogodną kobietą. A jednak jej życie nie było usłane różami. W wieku 13 lat zachorowała na złośliwy nowotwór kości – osteosarcomę. 
- Był 2002 rok. Przeszłam chemioterapię, lekarze próbowali wszczepić endoprotezę w nogę, ale wdał się gronkowiec i trzeba było wszystko wyciągać. Po 13 miesiącach podjęto kolejną próbę, ale okazało się, że w tkankach miękkich jest wznowa. Nie było już mowy o ratowaniu nogi. Musieli amputować ją dosyć drastycznie i niespodziewanie, bo nie byłam na to przygotowana – wspomina. 
Marta była wtedy nastolatką, budującą poczucie własnej wartości i szukającą swojego miejsca w grupie rówieśniczej. Mimo młodego wieku i trudności, jakie niesie ze sobą amputacja, Marta szybko wróciła do normalności. - Dzięki rodzinie i przyjaciołom, którzy mnie cały czas wspierali, szybko sobie z tym poradziłam. Bałam się społecznego odrzucenia, ale okazało się, że rówieśnicy zaakceptowali sytuację – mówi z uśmiechem. 

Powrót do aktywności 

Przed chorobą Marta była bardzo aktywnym dzieckiem. Jeździła na rolkach i rowerze, trenowała  taekwondo i koszykówkę. - Robiłam właściwie wszystko. Podziwiam moich rodziców, że na to wszystko pozwalali – śmieje się dzisiaj. 
Po latach wróciła do sportu, tym razem w nieco innej formule. - Odnalazłam się w tym i bardzo mi się podoba. Staram się próbować nowych rzeczy, testuję sama siebie. Sprawdzam możliwości, jakie mają osoby po amputacji, co dla nich jest możliwe, a co nie – tłumaczy. 
Na jednym ze zdjęć na jej instagramowym profilu widzę ją z deską snowboardową. 
- Snowboard jest bardzo ciężki przy amputacji powyżej kolana. Powinnam korzystać ze specjalistycznej protezy, której nie mam. Ale myślę, że jeszcze parę razy pojadę w góry i na swojej też to ogarnę. Marzyłam o tym jeszcze przed chorobą – mówi z determinacją. 

Silna kobieta wśród Kuloodpornych 

Marta trenuje nie tylko z drużyną kobiet, ale także z mężczyznami. - Gram z chłopakami z Podbeskidzia – Kuloodporni Bielsko-Biała. Jestem jedyną dziewczyną w drużynie. Trenuję z nimi, uczę się od nich. Chłopcy trenują kilkanaście lat, ich poziom jest dużo wyższy. Na początku może dawali mi fory, ale teraz już oczekują, że coś potrafię. To pomaga się szybko podciągnąć – opowiada. 
Dzięki intensywnym treningom, polska reprezentacja kobiet w ampfutbolu zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Świata. - Od powstania drużyny minęły zaledwie dwa lata. Wyjazd na zawody o takiej randze i zdobycie brązowego medalu to duża rzecz. Myślę, że sukces zawdzięczamy między innymi temu, że chłopcy pozwolili nam z nimi trenować. Pozwalają nam grać mecze, co pozwoliło nam szybko osiągnąć progres w piłce nożnej – mówi z wdzięcznością. 

Social media 

Marta prowadzi na Instagramie swój profil marta_ruminska, gdzie dzieli się swoimi doświadczeniami. - Ten profil powstał, bo jestem ambasadorką jednego z producentów sprzętu ortopedycznego. Zaczęłam się udzielać w mediach i zostało to zauważone – wyjaśnia. 
Marta podkreśla, że w drużynie jest miejsce dla każdej kobiety spełniającej warunki fizyczne. - Zawodniczka z pola musi być po amputacji nogi lub mieć dysfunkcję wrodzoną. Gramy na kulach, więc ta jedna noga jest wyłączona. Bramkarka natomiast nie ma ręki lub ma wadę wrodzoną. Dołączyć może każdy, bez względu na wiek. Najmłodsza z zawodniczek ma 16 lat, najstarsza 50 – mówi. 

Plany na przyszłość 

Zapytana o plany na przyszłość, Marta mówi o dalszych treningach. - Słyszy się, że kolejne mistrzostwa świata mogą odbyć się w ciągu dwóch lat. Żeby trenować, trzeba mieć cel, bo bez niego motywacja spada. Mam nadzieję, że się uda. Siły są, zdrowie pozwala, więc będę trenować dalej – deklaruje. 
Rumińska ma również nadzieję, że sukces reprezentacji przyciągnie do ampfutbolu więcej kobiet. - To by był najwspanialszy rezultat – aktywować osoby z niepełnosprawnością, żeby się nie bały wyjść, pokazać – mówi. 
Po chwili dodaje z pewnością w głosie, właściwą zwycięzcom: - Wie Pani, to jest społecznie naprawdę bardzo ważne! 

Adriana Urgacz-Kuźniak

Zdjęcia: Paula Duda / Amp Futbol Polska. 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj