Już od dwóch miesięcy kierowcy powinni jeździć odcinkiem ul. Jagiellońskiej od Zabrskiej do ks. Hlubka (dawna Mitręgi). Nie jeżdżą, bo przeciąga się rozpoczęty w ubiegłym roku remont.
Na przeszkodzie stoją leżące pod ziemią ponad stuletnie (sic!) kable energetyczny. Ich właściciel - Tauron uważa, że są w dobrym stanie, a jeśli miasto jest innego zdania, może je wymienić na własny koszt. Niewykluczone, że samorządowcy zgodzą się na to, ale potem będą dochodzili odszkodowania na drodze sądowej.
Od wielu miesięcy trwa korespondencja pomiędzy działającym w imieniu miasta Zarządem Dróg Miejskich w Gliwicach a energetykami i póki co nic z tego nie wynika. Obie strony twardo stoją przy swoich racjach i nie zamierzają ustępować. Według naszych informacji, w pewnym momencie pojawiło się światełko w tunelu. Doszło nawet do wstępnego podpisania porozumienia. Niestety, centrala Tauronu je zakwestionowała i sprawa wróciła do punktu wyjścia.
- W ulicy Jagiellońskiej biegną kable należące do firmy Tauron Dystrybucja - potwierdza Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Tauronu. - Ich ekspertyza techniczna wykazała, że nie wymagają wymiany lub rozbudowy i są w dobrym stanie. Jedyną zmianą, jaką uważamy za konieczną, jest rezygnacja z użytkowania jednego z kabli. W takiej sytuacji nie planujemy wymiany lub modernizacji. Zgodnie z polskim prawem, stroną, która ponosi pełny koszt ich przełożenia, jest podmiot chcący tego dokonać, czyli Urząd Miejski w Gliwicach. W listopadzie ubiegłego roku sformułowaliśmy zresztą nasze stanowisko, kierując pismo do prezydenta Gliwic.
Tauron Dystrybucja po raz kolejny wyszedł z inicjatywą spotkania z Zygmuntem Frankiewiczem, by wyjaśnić wszelkie wątpliwości i niejasności narosłe wokół przebudowy ul. Jagiellońskiej. - Owszem, doszło do takiego spotkania, ale reprezentujący Taurona dyrektorzy byli kompletnie nieprzygotowani do rozmowy – relacjonuje, pragnąca zachować anonimowość, jedna z osób z kręgu bliskiego prezentowi Frankiewiczowi. - Prezydent zwyczajowo jest człowiekiem spokojnym, ale w czasie tych rozmów wyraźnie został przez swoich adwersarzy wyprowadzony z równowagi.
Przypomnijmy, że prace przy dziurawej niczym ser szwajcarski ulicy Jagiellońskiej rozpoczęły się 30 sierpnia 2018 r. Drogowcy najpierw zajęli się remontem skrzyżowania ulic Jagiellońskiej, Zabrskiej i Konarskiego. Potem przesunęli się nieco dalej i rozpoczęli przebudowę Jagiellońskiej na odcinku od ul. Szarej do ks. Hlubka. Zakres prowadzonych prac obejmował usunięcie torowiska, wymianę sieci uzbrojenia podziemnego, a następnie remont nawierzchni jezdni i chodników. Wzdłuż ulicy ma biec ścieżka rowerowa.
Do tej pory usunięto torowisko, wybudowano pół kilometra wodociągu, 600-metrowy odcinek kanalizacji deszczowej, wyremontowano kanalizację sanitarną (ok. 300 m) i przełożono sieci teletechniczne (ok. 800 m). Do wymiany jest niemal dwukilometrowy fragment leżącej wzdłuż Jagiellońskiej sieci energetycznej.
Zapytaliśmy w ZDM, kiedy prace zostaną wznowione. - Dokładamy wszelkich starań, aby stało się to jak najszybciej - usłyszeliśmy od Jadwigi Jagiełło-Stiborskiej, rzeczniczki prasowej. - Aktualnie nie jest możliwe ich kontynuowanie czy pozostawienie infrastruktury elektroenergetycznej w istniejącym stanie. W przypadku wykonywania robót bez porozumienia, ZDM nie uzyska zgody na wyłączenie kolizyjnych kabli i ich przebudowę, a realizowanie prac stanowiłoby zagrożenie życia i zdrowia osób przebywających na terenie budowy.
- W obecnej sytuacji wznowienie prac na ul. Jagiellońskiej nie jest możliwe - potwierdza Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic. - Dokładamy wszelkich starań, prowadząc rozmowy poparte wymianą korespondencji, aby jak najszybciej osiągnąć porozumienie z Tauronem i zakończyć ten remont. Jeśli w najbliższym czasie nie znajdziemy kompromisu, zrobimy przekładkę sieci energetycznej na własny koszt, a potem, poprzez sąd, będziemy domagali się zwrotu poniesionych nakładów od firmy Tauron.
(san)
Komentarze (0) Skomentuj