Z polityką mam pewien problem, bo gdy uczestniczę w konferencjach, panelach, dyskusjach wolę być akademikiem, a nie politykiem.
Z prof. Markiem Gzikiem, Gliwicjuszem 2023 w kategorii indywidualnej i internautów, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, rozmawia Małgorzata Lichecka.

Politechnika Śląska jest dla pana...
Jeżeli chodzi o moje życie zawodowe, najważniejsza. Na uczelni zdobyłem doświadczenie naukowe i organizacyjne.

W swojej naukowej pracy skupia się pan na… 
Moje wykształcenie wywodzi się z korzenia mechaniki. Później była biomechanika, to właśnie z biomechaniką kręgosłupa związany był mój doktorat i habilitacja. Po niej, w zasadzie w bardzo krótkim czasie, zostałem szefem zespołu biomechaników na Wydziale Mechanicznym Technologicznym. Równolegle uczelnia podjęła decyzję o powołaniu Wydziału Inżynierii Biomedycznej. Na tym wydziale przez pierwszy rok, między 2011a 2012, byłem prodziekanem i kierownikiem Katedry Biomechatroniki. Wyzwaniem stało się budowanie zespołu. W 2012 roku zostałem dziekanem na Wydziale Inżynierii Biomedycznej i wówczas moje zainteresowanie już poszło znacznie szerzej: nie tylko biomechanika, nie tylko biomechatronika, ale w ogóle inżynieria biomedyczna, z zastosowaniem w medycynie, sporcie i obronności.

Za swoje największe osiągnięcie uważa pan...
Mój zespół, czyli 27 osób: doktorantów, doktorów na stanowiskach adiunkta, czterech profesorów, w tym trzech tytularnych. A prywatnie? Dobrze czuję w moim domu, z rodziną, bo jest fantastyczna. I chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że moje dzieci są związane z Politechniką Śląską. Syn jest absolwentem Wydziału Mechanicznego Technologicznego, córka kończy studia inżynierskie na Wydziale Inżynierii Biomedycznej.

Polityka skusiła pana dlatego, że...
W zasadzie to skusił mnie, a raczej do niej zaprosił, profesor Eugeniusz Świtoński. Ale od początku. Otóż profesor był współpomysłodawcą utworzenia Wydziału Inżynierii Biomedycznej Politechniki Śląskiej. Często jest tak, że profesorowie, szefowie katedr czy zespołów, raczej niechętnie wypuszczają spod swoich skrzydeł takie ukształtowane zespoły, profesor był jednak pod tym względem zupełnie inny. Inspirował mnie do działania i nowego otwarcia. Wspierała go w tym, i motywowała, inna ważna dla mnie osoba w mojej zawodowej drodze - prof. Dagmara Tejszerska. Niestety, zmarła miesiąc przed powołaniem wydziału, więc to ja kontynuowałem jej misję. Była naszym dobrym duchem, zastępczynią prof. Świtońskiego, odpowiedzialną za biomechaników na Wydziale Mechanicznym Technologicznym. Ten czas był dla nas wszystkich bardzo dynamiczny i ciekawy: od naukowca mocno zaangażowanego w prace naukowe i habilitację, bardzo szybko musiałem stać się menadżerem nauki dla swojego zespołu. I profesor Świtoński, mając duże doświadczenie polityczne, troszkę popchnął mnie w tę przygodę z polityką. Do Platformy Obywatelskiej wstąpiłem w 2010 roku, gdy już byłem profesorem Polityki Śląskiej. W 2012 roku złożyłem, jako dziekan, projekt związany ze Śląskim Centrum Inżynierskiego Wspomagania Medycyny i Sportu. W 2013 roku znalazł się on na liście kluczowych projektów w regionie i wszedł do kontraktu pomiędzy zarządem województwa śląskiego a rządem naszego państwa. W 2014 roku Borys Budka, ówczesny lider PO w Gliwicach, widząc mój potencjał i działalność naukową oraz organizacyjną – byłem dziekanem i pełnomocnikiem rektora do współpracy z przemysłem, zaproponował, żebym wystartował w wyborach do Sejmiku Województwa Śląskiego. Wystartowałem z trzeciego miejsca na liście, otrzymując około 6300 głosów, co pozwoliło mi objąć mandat radnego. I tak zaczęła mnie wciągać polityka, coraz mniej byłem naukowcem, coraz bardziej organizatorem, a moje coraz szersze kontakty polityczne budowały moją pozycję menadżera nauki.

Pana największym autorytetem jest… 
Profesor Eugeniusz Świtoński, mój mistrz, i profesor Dagmara Tejszerska, która była bardzo ciepłą osobą i miała znakomity kontakt z ludźmi. To od niej nauczyłem się dobrej współpracy z ludźmi. Natomiast profesor Świtoński nauczył mnie współpracować z otoczeniem społeczno-gospodarczym, nawiązywać szerokie kontakty. Nauczył mnie także pokory w kontaktach z ludźmi, szczególnie w środowisku naukowym, które jest bardzo specyficzne: inteligentni ludzie z poczuciem własnej wartości, więc niełatwo było mi być dziekanem, szczególnie jednym z najmłodszych w historii Politechniki Śląskiej, i współpracować z autorytetami, z profesorami o już ugruntowanej renomie. Wówczas to właśnie prof. Świtoński był olbrzymim wsparciem, a jego doświadczenie i szerokie kontakty sprawiły, że uniknąłem wielu różnych problemów, konfliktów.

Najbardziej, zawodowo, jest pan dumny z...
Z Europejskiego Centrum Inżynierskiego Wspomagania Medycyny i Sportu. Ten ośrodek to zwieńczenie wielu lat pracy. Projekt wyjątkowy w skali europejskiej, z wkładem ( ponad 100 mln zł) światowego giganta - firmy Philips i fantastycznym zespołem. A nie było łatwo. Jednak dziś, kiedy EHTIC już działa, mam ogromną satysfakcję, że dzięki niemu może rozwijać się młode pokolenie inżynierów związanych z inżynierią biomedyczną nie tylko na Politechnice Śląskiej.

W pracy inżyniera biomedyka liczy się przede wszystkim...
To wiedza multidyscyplinarna, bo inżynieria to jest zawsze zakres nauk inżynieryjno-technicznych, ale nie da się dobrze jej uprawiać bez wiedzy z zakresu anatomii czy fizjologii. U nas na wydziale są na przykład biomechanicy, biomateriałoznawcy, informatycy, elektronicy, ale mamy również świetnych muzyków po szkole muzycznej, więc trochę musimy być takimi ludźmi Renesansu.

Pana najcenniejsze doświadczenie wiąże się z...
Byciem menadżerem nauki. Z polityką mam pewien problem, bo gdy uczestniczę w konferencjach, panelach, dyskusjach wolę być akademikiem, a nie politykiem. Choć jako minister nauki i szkolnictwa wyższego staram się być koncyliacyjny. Jednak to właśnie z bycia menedżerem nauki mam wiele satysfakcji, ja to lubię po prostu robić. A polityka? Jest mi potrzebna, żeby dla tego środowiska robić to jeszcze lepiej.

Gliwicjusz to dla pana… 
Ukoronowanie mojej pracy, ale i współpracy z ludźmi. Mam w życiu szczęście, urodziłem się w szczęśliwej rodzinie, mam szczęśliwą rodzinę, miałem wspaniałych mentorów. To oni tchnęli we mnie marzenia a ja je dzisiaj już prawie zrealizowałem.

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj