1 kwietnia w Szpitalu Miejskim na oddziale pediatrii nie było mowy ani o nudzie ani o ponurych minach. Zamiast tego – magia, śmiech, balony i... obrazki znikające z książki. Wszystko za sprawą wolontariuszek z Fundacji Dr Clown, które zadbały o to, by najmłodsi choć na chwilę zapomnieli, że są w szpitalu.

Magiczny świat Dr Clowna

Na pediatrię wkroczyły dziś postacie niezwykłe – doktor Zapomniałam i doktor Motyl. Z czerwonymi nosami i barwnymi przebraniami natychmiast podbiły serca dzieci i ich rodziców. Twarze najmłodszych pacjentów szpitala rozjaśnił uśmiech. Bo przecież misją Fundacji jest leczenie śmiechem.
– Mamy wiele sztuczek, ale najważniejsza jest relacja – podkreśla dr Zapomniałam. – To, że jesteśmy z dzieckiem, tu i teraz. Owszem, są też magiczne rekwizyty: iluzje, cyrkowe sztuczki, ale najważniejsze jest to, żeby dzieci przez te kilka minut zapomniały, gdzie są. I żeby się śmiały.
Do jednej z ulubionych sztuczek małych pacjentów niezbędna jest magiczna książka – taka, w której obrazki znikają, a dzieci muszą je... wyczarować. – Kupiłyśmy ją na promocji – śmieje się dr Motyl. – Z 200 na 700 zł. Ale była bez obrazków! Dzieci używają zaklęć, kolorów – i nagle ilustracje wracają.

Kiedy uśmiech staje się terapią

Na oddziale pediatrycznym dzieci wyglądają wolontariuszy z niecierpliwością. 3-letnia Marysia musi poczekać na odłączenie kroplówki. Jest podekscytowana – jeszcze zanim przybyły kolorowe postacie, na oddziale pojawiły się balony, które zapowiadały znakomitą zabawę. Jej tata, pan Marcin, przyznaje: – Nie wiedziałem, że coś takiego jest organizowane. Jak byłem dzieckiem i leżałem w szpitalu, to o takich akcjach można było pomarzyć. A teraz? Córka nie może się doczekać, aż pojawią się clowni.
Wolontariusze Fundacji Dr Clown odwiedzają dzieci regularnie, ale każda wizyta to nowe emocje – i nie zawsze łatwe. – Zdarzają się sytuacje trudne, nieprzewidziane – mówi dr Zapomniałam. – Ale nawet z nich można wyciągnąć coś dobrego. Śmiech potrafi rozbroić napięcie, dać nadzieję.
Fundacja Dr Clown działa w całej Polsce, a jej działania wzorowane są na osobie Patcha Adamsa – amerykańskiego lekarza i społecznika, będącego inspiracją tytułowej postaci z filmu z Robinem Williamsem. - Idea jest prosta: wyrywamy dzieci z choroby na 10 - 15 minut. Bo przez ten czas myślą o sztuczkach, nie o diagnozach – mówią wolontariusze.

Tak jest łatwiej

Z działania clownów zadowolony jest także personel medyczny. – Śmiech naprawdę leczy – mówi dr Martyna Krzyścik. – Czasami dzieci są w złym stanie, ale kiedy się śmieją, to wszystko jest łatwiejsze – i dla nich, i dla rodziców. Bo to właśnie rodzice często potrzebują tej radości równie mocno.
Zdarza się, że po takiej wizycie trzeba... przegadać emocje. – Rozmawiamy między sobą, bierzemy udział w superwizjach – opowiadają wolontariuszki. – Działalność dr Clowna to nie tylko sztuczki. To praca nad sobą, nad emocjami, nad empatią.

Adriana Urgacz-Kuźniak
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj