Rower jest całym jej światem, dlatego po ostatnim szkolnym dzwonku zapowiadającym wakacje, wsiada na siodełko i wyrusza na rowerową wyprawę do Hiszpanii, a dokładnie do miejsca licznie odwiedzanego przez pielgrzymów z całego świata - do Santiago de Compostela. Celem jest nie tylko spotkanie z samym sobą, ale chęć niesienia pomocy innym, zbierając na „wytchnienio-busa”.
O wyczynach katechetki ze Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 21 im. H. Sienkiewicza w Gliwicach – Sośnicy pialiśmy na łamach „Nowin Gliwickich” wielokrotnie. Nauczycielka Anna Guzek na przełomie maja i czerwca, co roku zabierała kilkoro uczniów na rowerową wyprawę po Polsce, a każdy wykręcony kilometr nie tylko przybliżał ich do celu, ale zamieniali na cenne złotówki, tym samym zbierali pieniądze na szczytne cele, jak chociażby pomoc w rozbudowie gliwickiego Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Gliwicach. W tym roku z uwagi na bardzo niesprzyjające warunki atmosferyczne, które skutecznie uniemożliwiałyby rowerowe treningi, skłoniły do podjęcia decyzji o przerwie w rowerowych zmaganiach uczniów. Dlatego nauczycielka postanowiła wyruszyć w samodzielną podróż, nie tylko rowerową, ale i w głąb siebie – Pomysł na podróż na rowerze do tak wyjątkowego miejsca, jakim jest Santiago de Compostela, towarzyszył mi już od dawna i chciałam go za wszelką cenę zrealizować. Już w zeszłym roku zakupiłam paszport i muszlę pielgrzyma i miałam wyruszać na moim jednośladzie, który jest całym moim życiem. Jednak nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, sprawy prywatne nie pozwalały mi w danej chwili zrealizować marzeń, dlatego odłożyłam je na później. Od roku ostro trenuje z myślą o Hiszpanii i jadę! Za nieco ponad tydzień, a więc 28 czerwca wyruszam z progu mojego domu w Gliwicach w samotną, 40-dniową podróż – cieszy się Anna Guzek, która dopina ostatnie szczegóły swojej największej życiowej wyprawy rowerowej.
Rzym, Wiedeń, Monachium
Wycieczka do Hiszpanii będzie najdłuższą rowerową przygodą Pani Ani, która oprócz przemierzania Polski wzdłuż i wszerz może pochwalić się wyprawą z Gliwic m.in.: do Rzymu, nad jezioro Lago di Garda we Włoszech, do Monachium, czy Wiednia. Tym razem do pokonania będzie blisko 3 800 km. Trasa nauczycielki będzie przebiegała w następującym kierunku: Opole, Wrocław, Zgorzelec, południowe Niemcy, następnie Belgia, Holandia i cała Francja. Finalnie do Santiago poprowadzi szlak francuski. – Pielgrzymka była od dawna w moim sercu. Utwierdziłam się w przekonaniu, że z pewnością kiedyś tam wyruszę, kiedy byłam z 10 lat temu w kinie na filmie pt. „Droga życia” o Santiago i św. Jakubie. To miejsce przyciąga tysiące pielgrzymów z różnych części świata i choć większość podejmuje się trudu i idzie na piechotę, to ja chcę dotrzeć tam na moim rowerze. Będąc w drodze do Santiago, chcę po prostu spotkać się sama z sobą, z Bogiem, by odnaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, które nieraz pojawiają się w moim życiu, a także po to, by po prostu spotkać drugiego człowieka. Planuję odwiedzić miejscowość Loyola, a kiedy dotrę do celu, a więc do Santiago de Compostela, na zakończenie wyjątkowej pielgrzymki ruszę w kierunku przylądka Cabo Fisterra w zachodniej Galicji, który jest ostatnim punktem Szlaku św. Jakuba. Uważany jest za symboliczny koniec świata, gdzie pielgrzymi m.in. dokonywali obmycia w wodach Oceanu Atlantyckiego, jako symbol oczyszczenia z grzechów, zostawienia tego trudu, który niosło się przez całą drogę – podsumowuje Guzek.
Wioząc w sakwie cały dobytek
Nauczycielka od początku roku do czerwca przejechała na swoim jednośladzie około 4 000 km. Podczas pielgrzymki planuje codziennie pokonywać odcinki liczące około 100 km, choć także zdarzy się po drodze dzień wolny na regenerację organizmu. Samotna wyprawa wiąże się z dobrą organizacją, dlatego w sakwach i na bagażnik rowerowy zostanie zapakowany namiot, kuchenka, czy śpiwór. – To będzie zupełnie inna wyprawa niż do tej pory, kiedy ruszałam z uczniami, ponieważ nie mam załatwionego żadnego noclegu, nie wiem, co przyniesie mi dzień i jaka będzie pogoda na trasie, po prostu w całości oddaję się Opatrzności Bożej – podsumowuje pani Ania i dodaje – Chcę jednak, by mój trud i wysiłek nie poszedł na marne, a wyprawa przyczyniła się do zrobienia czegoś dobrego. Chciałabym zebrać fundusze na samochód dla Fundacji NieOdkładalni, a mowa o „wytchnienio-busie” do przewozu osób chorych i niepełnosprawnych. Sam koszt busa to kwota 200 000 zł, dlatego chciałabym zebrać choć jedną czwartą tej kwoty. Zasada jest niezmienna - kilometry zamieniamy na złotówki, dlatego każda firma, czy osoba prywatna, która chciałaby dołożyć swoją cegiełkę, jest mile widziana!
Została założona zrzutka, do której każdy może dołączyć - https://zrzutka.pl/zet6vy. Warto pomagać, bo dobro zawsze wraca. Pani Ani życzymy wiatru w plecy i zdobycia wymarzonego celu!
c.
Fot. Archiwum prywatne A. Guzek
Komentarze (0) Skomentuj