Renata Bohm to kobieta instytucja. Mimo 78 lat, wigoru i chęci działania jej nie brakuje. Długo była sołtysem i radną. To dzięki takim ludziom, jak ona, obchodzące w tym roku 800-lecie Rudno (gmina Rudziniec) ma piękną świetlicę, siłownię oraz izbę pamięci.
- Od pokoleń mieszkam w Rudnie i dlatego sprawy tej wioski są mi bliskie
– mówi Bohm. - To ważne, by pozostawić po sobie ślad, zapaść w pamięć.
Stąd moje zaangażowanie w działalność społeczną.
Od młodzieńczych lat ciężko pracowała. Już jako 16-latka, w pobliskiej blachowni, rozładowywała wagony. - Nanosiłam się 50-kilogramowych worków, oj, nanosiłam. A to są efekty tej harówki – pani Renata uśmiecha się i pokazuje spracowane dłonie z przyciętymi palcami. - Potem, na szczęście, już miałam lżejszą pracę, w księgowości. Skończyłam kurs, technikum i przez lata, aż do emerytury, „zliczałam cyferki”.
Od zawsze lubiła działać społecznie i pomagać ludziom. To po ojcu, który też był człowiekiem niezwykle aktywnym. Jak lwica walczyła o utrzymanie rudnowskiej podstawówki, kiedy władze gminy chciały jej likwidacji. Dawniej jako jedna z nielicznych we wsi miała auto i gdy trzeba było kogoś gdzieś zawieźć, nigdy nie odmawiała.
- Ludzie namówili mnie, żebym została sołtysem. Nigdy nie lubiłam się afiszować, ale ostatecznie wyraziłam zgodę. Tak mnie wciągnęło, że sołtysowałam przez trzy kadencje. Osiem lat byłam radną. W końcu, z uwagi na wiek, trzeba było powiedzieć pas.
Zanim to się jednak stało, pani Renata zrobiła wiele dobrego dla swojej wsi i jej mieszkańców. Czternaście lat temu uparła się, że wybuduje świetlicę, bo żadne pomieszczenie w niewielkiej szkole nie mogło spełniać tej funkcji. Napisała pismo do wójta, że trzeba zmodernizować stary pawilon sportowy na boisku LKS Młodość Rudno. Choć liczyła na publiczny grosz, musiała się obejść smakiem.
- Jednak, jak się uprę, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – uśmiecha się Bohm. - Udało się pozyskać trochę pieniędzy z różnych źródeł, m.in. konkursów, w których wzięło udział nasze sołectwo. Założyliśmy w tym celu „Stowarzyszenie na rzecz odnowy i rozwoju lokalnego sołectwa Rudno”. Sami wykonaliśmy większość prac i dzisiaj świetlica, będąca też zapleczem socjalno-sportowym, tętni życiem. Potem postawiliśmy obok świetlicy zadaszoną scenę, która idealnie sprawdza się na festynach. Jeszcze później udało się załatwić siłownię na wolnym powietrzu.
Siedzimy w niewielkim pomieszczeniu przy szkole podstawowej. Wokół mnóstwo historycznych pamiątek. To tutaj, w dawnej bibliotece, udało się urządzić izbę tradycji.
- Mam ogromny szacunek do czasów minionych, ludzi, którzy tworzyli historię naszej wsi – mówi pani Renata. - Chciałam ich jakoś uhonorować. Narodził się pomysł na takie miejsce, pomogła gmina – wyremontowała pomieszczenie, dała pieniądze na gabloty, stoły, krzesła. W urządzaniu pomagali ludzie.
Zaczęło się gromadzenia pamiątek. Bohm rozpuściła wici po Rudnie, by przynosić stare fotografie, sprzęty domowe i inne rzeczy. - Chciałam pokazać odwiedzającym, jak ludzie żyli dawniej, jak mieszkali, jak się ubierali, jakie mieli tradycje – mówi. Odzew był natychmiastowy. Odezwały się nawet osoby z Niemiec. Izba pełna jest historii. Na ścinach stare fotografie, przestrzenne pamiątki ślubne w ramkach z początków XX w. Wisi też wykonany w technice witrażowej herb Rudna. Na półkach sprzęty domowe: żelazka, młynki, karbidki, ozdobne pojemniki na przyprawy, heble, tarka do prania, maszyna do szycia, stary patefon, akordeon. Obok chusty, w jakie opasywały się rudnianki. Są też dwa stroje ślubne z dawnych czasów, od państwa Pierończyków, i mundury: kolejarski oraz górniczy. W gablotach porcelanowe talerze, ręcznie malowane filiżanki. Jest nawet ozdobny ornat i mszał kościelny.
- Udało mi się zdobyć dwa drewniane świeczniki i zamek z klamką z dawnego, rozebranego w 1922 r. drewnianego kościółka. Mają kilkaset lat – mówi z dumą nasza bohaterka.
Ostatnim „dzieckiem” Bohm jest okolicznościowy album „Rudno. Historia i obrazy z dawnych lat”. Wydawnictwo ukazało się kilka dni przed jubileuszem. Pełno w nim unikalnych fotografii Rudna, wsi, którą tak bardzo Bohm ukochała.
Jeśli ktoś chce odwiedzić izbę w Rudnie, wystarczy zatelefonować do pani Renaty: 697 244 694.
Od młodzieńczych lat ciężko pracowała. Już jako 16-latka, w pobliskiej blachowni, rozładowywała wagony. - Nanosiłam się 50-kilogramowych worków, oj, nanosiłam. A to są efekty tej harówki – pani Renata uśmiecha się i pokazuje spracowane dłonie z przyciętymi palcami. - Potem, na szczęście, już miałam lżejszą pracę, w księgowości. Skończyłam kurs, technikum i przez lata, aż do emerytury, „zliczałam cyferki”.
Od zawsze lubiła działać społecznie i pomagać ludziom. To po ojcu, który też był człowiekiem niezwykle aktywnym. Jak lwica walczyła o utrzymanie rudnowskiej podstawówki, kiedy władze gminy chciały jej likwidacji. Dawniej jako jedna z nielicznych we wsi miała auto i gdy trzeba było kogoś gdzieś zawieźć, nigdy nie odmawiała.
- Ludzie namówili mnie, żebym została sołtysem. Nigdy nie lubiłam się afiszować, ale ostatecznie wyraziłam zgodę. Tak mnie wciągnęło, że sołtysowałam przez trzy kadencje. Osiem lat byłam radną. W końcu, z uwagi na wiek, trzeba było powiedzieć pas.
Zanim to się jednak stało, pani Renata zrobiła wiele dobrego dla swojej wsi i jej mieszkańców. Czternaście lat temu uparła się, że wybuduje świetlicę, bo żadne pomieszczenie w niewielkiej szkole nie mogło spełniać tej funkcji. Napisała pismo do wójta, że trzeba zmodernizować stary pawilon sportowy na boisku LKS Młodość Rudno. Choć liczyła na publiczny grosz, musiała się obejść smakiem.
- Jednak, jak się uprę, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – uśmiecha się Bohm. - Udało się pozyskać trochę pieniędzy z różnych źródeł, m.in. konkursów, w których wzięło udział nasze sołectwo. Założyliśmy w tym celu „Stowarzyszenie na rzecz odnowy i rozwoju lokalnego sołectwa Rudno”. Sami wykonaliśmy większość prac i dzisiaj świetlica, będąca też zapleczem socjalno-sportowym, tętni życiem. Potem postawiliśmy obok świetlicy zadaszoną scenę, która idealnie sprawdza się na festynach. Jeszcze później udało się załatwić siłownię na wolnym powietrzu.
Siedzimy w niewielkim pomieszczeniu przy szkole podstawowej. Wokół mnóstwo historycznych pamiątek. To tutaj, w dawnej bibliotece, udało się urządzić izbę tradycji.
- Mam ogromny szacunek do czasów minionych, ludzi, którzy tworzyli historię naszej wsi – mówi pani Renata. - Chciałam ich jakoś uhonorować. Narodził się pomysł na takie miejsce, pomogła gmina – wyremontowała pomieszczenie, dała pieniądze na gabloty, stoły, krzesła. W urządzaniu pomagali ludzie.
Zaczęło się gromadzenia pamiątek. Bohm rozpuściła wici po Rudnie, by przynosić stare fotografie, sprzęty domowe i inne rzeczy. - Chciałam pokazać odwiedzającym, jak ludzie żyli dawniej, jak mieszkali, jak się ubierali, jakie mieli tradycje – mówi. Odzew był natychmiastowy. Odezwały się nawet osoby z Niemiec. Izba pełna jest historii. Na ścinach stare fotografie, przestrzenne pamiątki ślubne w ramkach z początków XX w. Wisi też wykonany w technice witrażowej herb Rudna. Na półkach sprzęty domowe: żelazka, młynki, karbidki, ozdobne pojemniki na przyprawy, heble, tarka do prania, maszyna do szycia, stary patefon, akordeon. Obok chusty, w jakie opasywały się rudnianki. Są też dwa stroje ślubne z dawnych czasów, od państwa Pierończyków, i mundury: kolejarski oraz górniczy. W gablotach porcelanowe talerze, ręcznie malowane filiżanki. Jest nawet ozdobny ornat i mszał kościelny.
- Udało mi się zdobyć dwa drewniane świeczniki i zamek z klamką z dawnego, rozebranego w 1922 r. drewnianego kościółka. Mają kilkaset lat – mówi z dumą nasza bohaterka.
Ostatnim „dzieckiem” Bohm jest okolicznościowy album „Rudno. Historia i obrazy z dawnych lat”. Wydawnictwo ukazało się kilka dni przed jubileuszem. Pełno w nim unikalnych fotografii Rudna, wsi, którą tak bardzo Bohm ukochała.
Jeśli ktoś chce odwiedzić izbę w Rudnie, wystarczy zatelefonować do pani Renaty: 697 244 694.
Komentarze (0) Skomentuj