Zakończyły się 93. Mistrzostwa Polski w Tenisie Fundacja Radan Open 2019, z rekordową pulą nagród 140 tys. zł, które rozgrywane były w ubiegłym tygodniu na kortach przy ul. Kosynierów w Gliwicach. Nie zabrakło niespodzianek i rywalizacji na najwyższym poziomie.
Tytułów nie obronili ubiegłoroczni mistrzowie: Marta Leśniak i Maciej
Rajski. Pierwsza przegrała już w ćwierćfinale, Rajski uległ w półfinale
rewelacji turnieju 19-letniemu Danielowi Michalskiemu.
Po grach eliminacyjnych, jako pierwsze o tytuł mistrzowski zagrały deblistki. Wśród pań wygrały Martyna Kubka (GKT Nafta Zielona Góra) i Weronika Falkowska (AT Masters Radom), które w finale ograły Darię Kuczer (SKT Promasters Szczecin) i Anastazję Szoszynę (WKS Grunwald Poznań) 6:0, 6:2. Co ciekawe, przed rokiem Falkowska zdobyła tytuł w parze z... Szoszyną.
Soszyna zrekompensowała sobie deblową przegraną triumfem w mikście. Wespół z Grzegorzem Panfilem (UKS Beskidy Ustroń), pokonali w finale nierozstawionych Aleksandrę Jeleń (WKT Mera Warszawa) i Krzysztofa Wetoszkę (SKT Promasters Szczecin) 6:1, 6:4. Wśród panów deblowy tytuł mistrzowski trafił w ręce ubiegłorocznych srebrnych medalistów - Jana Zielińskiego (WKT Mera Warszawa) i Kacpra Żuka (Legia Warszawa), którzy w finale nie dali szans duetowi z Ustronia Grzegorz Panfil - Paweł Ciaś 6:4, 6:2.
Triumfatorzy debli zarobili po 4800 zł brutto każdy, a złoci medaliści w mikście po 2200; finaliści otrzymali po 2200 (deble) oraz 1200 (mikst).
W niedzielę rozegrano finały gier pojedynczych. Przed południem 18-letnia Stefania Rogozińska-Dzik (Legia Warszawa) pokonała rozstawioną z numerem 1 Anastazję Szoszynę (WKS Grunwald Poznań) 3:6, 6:1, 6:4. Mieszkająca w Polsce od ośmiu lat niespełna 22-letnia Ukrainka opuściła Śląsk aż z trzema medalami. Niestety, w najważniejszym meczu „zapłaciła” za iście „końską dawkę” tenisa, jaką sobie zafundowała w mistrzostwach.
- Może to był błąd, żadna z dziewczyn nie startowała w tylu konkurencjach, co ja. Kosztowało mnie to sporo sił i na końcu chyba ich zabrakło – przyznała Szoszyna, która jeszcze w niedzielę wczesnym rankiem, kilka godzin przed meczem, nastawiała nadwyrężone wysiłkiem kręgi w kręgosłupie.
Pierwsza partia nie zapowiadała jednak zwycięstwa Rogozińskiej-Dzik. Pewnie wygrała Soszyna. Jej rywalka słabo serwowała i miała kilka serii przegranych punktów, w trakcie których nie była w stanie przeciwstawić się rywalce. Z kolei preferująca ofensywny tenis Szoszyna grała bardzo pewnie, wcześniej zdobyła przewagę przełamania, szybko ją powiększyła i set zakończył się wynikiem 6:3.
W drugiej odsłonie rywalizacja o złoto zmieniła swoje oblicze. Nastolatka skorzystała z przerwy na toaletę, z której wróciła odmieniona: zagrała zdecydowanie najlepszy set w całym turnieju, co chwilę po korcie niosło się jej głośne „jazda!”, które pewnie poniosło ją do wygranej 6:1 i remisu w meczu.
Początek trzeciego seta przypominał drugą partię, gdyż po prostych błędach Szoszyny bardzo szybko na tablicy wyników pojawił się rezultat 4:1 dla Rogozińskiej-Dzik. Ukrainka sprawiała wrażenie, jakby nie miała już sił. Wydawało się, że młoda tenisistka z Warszawy nie wypuści tego prowadzenia. Wtedy jednak nastąpiła niespodziewana reaktywacja Szoszyny, która wygrała 3 kolejne gemy i w zaciętej końcówce decydowała wojna nerwów. Tę lepiej wytrzymała debiutująca w seniorskich mistrzostwach Polski 18-latka, wygrywając całe spotkanie 3:6, 6:1, 6:4.
Na koniec warto przypomnieć, iż oprócz medali, pucharów i nagród rzeczowych złoto w grze pojedynczej warte było 18 tys. złotych, finalistka otrzymała połowę z tej sumy. Dodatkowym wyróżnieniem dla mistrzyni jest „dzika karta” do sierpniowego turnieju Warsaw Sports Group Open z pulą nagród 60 tys. dolarów.
Finał mężczyzn, w którym rozstawiony z nr 5. Daniel Michalski (WKT Mera Warszawa) grał z nierozstawionym Pawłem Ciasiem (UKS Beskidy Ustroń), został z powodu deszczu przerwany przy stanie 6:4 i 1:1 dla Ciasia.
Pierwszy set rozgrywany był w bardzo trudnych warunkach, przy nieustannie padającym deszczu i zmiennym wietrze. Od początku widać było, że w takich okolicznościach nawet najlepsi tenisiści mistrzostw nie są w stanie zaprezentować swojego najlepszego tenisa. W decydującej fazie pierwszej partii Ciaś zdobył przewagę przełamania, którą potwierdził wygranym gemem serwisowym. Seta zakończyła prawdopodobnie najdłuższa wymiana (41 uderzeń!) turnieju, a gdyby nie zawahanie Michalskiego mogła trwać jeszcze dłużej...
Mecz został wznowiony po godz. 16. W dokończonym finale 25-letni Ciaś, zawodowo grający w tenisa już tylko okazjonalnie wygrał drugą partię również 6:4 i zdobył swój trzeci tytuł mistrzowski. Poprzednie świętował w latach 2013 i 2015.
- Warunki były dzisiaj bardzo niesprzyjające. Wiatr i padający deszcz w pierwszym secie nie ułatwiały nam gry, ciężko było kontrolować piłkę. Co zadecydowało? Może Daniel był bardziej nerwowy, a może mi bardziej pomogło doświadczenie - skomentował bezpośrednio po finale mistrz Polski.
Finaliści singla panów oprócz medali, pucharów i nagród rzeczowych (firmy Seiko i Recman) otrzymali nagrody finansowe. Mistrz w grze pojedynczej zapracował na premię w wysokości 18 tys. złotych oraz „dziką kartę” do wrześniowego Pekao Szczecin Open (z pulą nagród 175 tys. dolarów).
Gliwickie mistrzostwa były częścią cyklu Lotos PZT Polish Tour.
Po grach eliminacyjnych, jako pierwsze o tytuł mistrzowski zagrały deblistki. Wśród pań wygrały Martyna Kubka (GKT Nafta Zielona Góra) i Weronika Falkowska (AT Masters Radom), które w finale ograły Darię Kuczer (SKT Promasters Szczecin) i Anastazję Szoszynę (WKS Grunwald Poznań) 6:0, 6:2. Co ciekawe, przed rokiem Falkowska zdobyła tytuł w parze z... Szoszyną.
Soszyna zrekompensowała sobie deblową przegraną triumfem w mikście. Wespół z Grzegorzem Panfilem (UKS Beskidy Ustroń), pokonali w finale nierozstawionych Aleksandrę Jeleń (WKT Mera Warszawa) i Krzysztofa Wetoszkę (SKT Promasters Szczecin) 6:1, 6:4. Wśród panów deblowy tytuł mistrzowski trafił w ręce ubiegłorocznych srebrnych medalistów - Jana Zielińskiego (WKT Mera Warszawa) i Kacpra Żuka (Legia Warszawa), którzy w finale nie dali szans duetowi z Ustronia Grzegorz Panfil - Paweł Ciaś 6:4, 6:2.
Triumfatorzy debli zarobili po 4800 zł brutto każdy, a złoci medaliści w mikście po 2200; finaliści otrzymali po 2200 (deble) oraz 1200 (mikst).
W niedzielę rozegrano finały gier pojedynczych. Przed południem 18-letnia Stefania Rogozińska-Dzik (Legia Warszawa) pokonała rozstawioną z numerem 1 Anastazję Szoszynę (WKS Grunwald Poznań) 3:6, 6:1, 6:4. Mieszkająca w Polsce od ośmiu lat niespełna 22-letnia Ukrainka opuściła Śląsk aż z trzema medalami. Niestety, w najważniejszym meczu „zapłaciła” za iście „końską dawkę” tenisa, jaką sobie zafundowała w mistrzostwach.
- Może to był błąd, żadna z dziewczyn nie startowała w tylu konkurencjach, co ja. Kosztowało mnie to sporo sił i na końcu chyba ich zabrakło – przyznała Szoszyna, która jeszcze w niedzielę wczesnym rankiem, kilka godzin przed meczem, nastawiała nadwyrężone wysiłkiem kręgi w kręgosłupie.
Pierwsza partia nie zapowiadała jednak zwycięstwa Rogozińskiej-Dzik. Pewnie wygrała Soszyna. Jej rywalka słabo serwowała i miała kilka serii przegranych punktów, w trakcie których nie była w stanie przeciwstawić się rywalce. Z kolei preferująca ofensywny tenis Szoszyna grała bardzo pewnie, wcześniej zdobyła przewagę przełamania, szybko ją powiększyła i set zakończył się wynikiem 6:3.
W drugiej odsłonie rywalizacja o złoto zmieniła swoje oblicze. Nastolatka skorzystała z przerwy na toaletę, z której wróciła odmieniona: zagrała zdecydowanie najlepszy set w całym turnieju, co chwilę po korcie niosło się jej głośne „jazda!”, które pewnie poniosło ją do wygranej 6:1 i remisu w meczu.
Początek trzeciego seta przypominał drugą partię, gdyż po prostych błędach Szoszyny bardzo szybko na tablicy wyników pojawił się rezultat 4:1 dla Rogozińskiej-Dzik. Ukrainka sprawiała wrażenie, jakby nie miała już sił. Wydawało się, że młoda tenisistka z Warszawy nie wypuści tego prowadzenia. Wtedy jednak nastąpiła niespodziewana reaktywacja Szoszyny, która wygrała 3 kolejne gemy i w zaciętej końcówce decydowała wojna nerwów. Tę lepiej wytrzymała debiutująca w seniorskich mistrzostwach Polski 18-latka, wygrywając całe spotkanie 3:6, 6:1, 6:4.
Na koniec warto przypomnieć, iż oprócz medali, pucharów i nagród rzeczowych złoto w grze pojedynczej warte było 18 tys. złotych, finalistka otrzymała połowę z tej sumy. Dodatkowym wyróżnieniem dla mistrzyni jest „dzika karta” do sierpniowego turnieju Warsaw Sports Group Open z pulą nagród 60 tys. dolarów.
Finał mężczyzn, w którym rozstawiony z nr 5. Daniel Michalski (WKT Mera Warszawa) grał z nierozstawionym Pawłem Ciasiem (UKS Beskidy Ustroń), został z powodu deszczu przerwany przy stanie 6:4 i 1:1 dla Ciasia.
Pierwszy set rozgrywany był w bardzo trudnych warunkach, przy nieustannie padającym deszczu i zmiennym wietrze. Od początku widać było, że w takich okolicznościach nawet najlepsi tenisiści mistrzostw nie są w stanie zaprezentować swojego najlepszego tenisa. W decydującej fazie pierwszej partii Ciaś zdobył przewagę przełamania, którą potwierdził wygranym gemem serwisowym. Seta zakończyła prawdopodobnie najdłuższa wymiana (41 uderzeń!) turnieju, a gdyby nie zawahanie Michalskiego mogła trwać jeszcze dłużej...
Mecz został wznowiony po godz. 16. W dokończonym finale 25-letni Ciaś, zawodowo grający w tenisa już tylko okazjonalnie wygrał drugą partię również 6:4 i zdobył swój trzeci tytuł mistrzowski. Poprzednie świętował w latach 2013 i 2015.
- Warunki były dzisiaj bardzo niesprzyjające. Wiatr i padający deszcz w pierwszym secie nie ułatwiały nam gry, ciężko było kontrolować piłkę. Co zadecydowało? Może Daniel był bardziej nerwowy, a może mi bardziej pomogło doświadczenie - skomentował bezpośrednio po finale mistrz Polski.
Finaliści singla panów oprócz medali, pucharów i nagród rzeczowych (firmy Seiko i Recman) otrzymali nagrody finansowe. Mistrz w grze pojedynczej zapracował na premię w wysokości 18 tys. złotych oraz „dziką kartę” do wrześniowego Pekao Szczecin Open (z pulą nagród 175 tys. dolarów).
Gliwickie mistrzostwa były częścią cyklu Lotos PZT Polish Tour.
Komentarze (0) Skomentuj