W związku z przetargiem na operatora hali nie sprawdziło się powiedzenie, że do trzech razy sztuka. I tym razem obiekt nie znalazł gospodarza. Co ponownie stawia pytanie o sensowność inwestycji za ponad 360 mln zł.
Trzeci już z rzędu przetarg na dzierżawcę areny widowiskowo-sportowej
zakończył się ponownie bez rozstrzygnięcia. Tym razem porażka jest
szczególnie dotkliwa, bo miasto robiło, co mogło, by w końcu się udało.
Dla zachęty m.in. radykalnie obniżono minimalny czynsz dzierżawny,
schodząc ze stawki 203 tys. zł, która obowiązywała poprzednim razem, do
100 tys. zł (netto). Przyszły dzierżawca nie musiałby też płacić
potężnego podatku nieruchomościowego za halę.
Scenariusz zakładał, że wszystko rozstrzygnie się w swobodnej licytacji – wygra firma, która zaproponuje lepszą cenę. Nic takiego na nastąpiło. Dzierżawą wstępnie zainteresowały się trzy firmy, te same, co poprzednio, czyli Polskie Towarzystwo Wspierania Przedsiębiorczości z Katowic (zarządza Spodkiem i Międzynarodowym Centrum Kongresowym) oraz warszawskie spółki GIG i Wizja Multimedia. Ofertę wiążącą złożyła tylko jedna. Ale i ona, jak poinformowało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Gliwicach w komunikacie z 22 maja, nie spełniała kryteriów przetargu.
Jak przekazało nam PWiK, konsorcjum Wizja Multimedia sp. z o.o. oraz Henryk Wielechowski zaproponowało miesięczny czynsz dzierżawny w kwocie 33 tys. zł (netto). Ponadto firma nie przedłożyła dowodu wniesienia wadium, co wykluczało ofertę z przetargu.
Miasto ma twardy orzech do zgryzienia. Hala widowiskowo-sportowa jest już praktycznie gotowa, ale wciąż nie posiada programu działalności. Miasto, w związku z atrakcjami na pierwsze i dalsze miesiące po otwarciu, miało oczekiwania wobec dzierżawcy areny. Fiasko przetargu rodzi szereg pytań. Czy Gliwice mają scenariusz awaryjny? Będzie kolejna próba znalezienia niezależnego operatora? A może szukanie ratunku w spółce powołanej przez miasto, czego, na wypadek takiej sytuacji jak obecna, nie wykluczał prezydent? Czy będzie ona miała wpływy na termin uruchomienia areny? Na razie urząd zachowuje milczenie. W biurze prasowym prezydenta dowiedzieliśmy się jedynie, że decyzje w związku z areną będą podejmowane jak najszybciej.
Na koniec, bez satysfakcji, można zauważyć, że bieg wypadków w związku z halą przyznaje rację Komisji Europejskiej. Urzędnicy z Brukseli nie dali pieniędzy, bo w ich opinii gigantyczny obiekt przy ul. Akademickiej jest ponad miarę potrzeb Gliwic i regionu.
(pik)
Scenariusz zakładał, że wszystko rozstrzygnie się w swobodnej licytacji – wygra firma, która zaproponuje lepszą cenę. Nic takiego na nastąpiło. Dzierżawą wstępnie zainteresowały się trzy firmy, te same, co poprzednio, czyli Polskie Towarzystwo Wspierania Przedsiębiorczości z Katowic (zarządza Spodkiem i Międzynarodowym Centrum Kongresowym) oraz warszawskie spółki GIG i Wizja Multimedia. Ofertę wiążącą złożyła tylko jedna. Ale i ona, jak poinformowało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Gliwicach w komunikacie z 22 maja, nie spełniała kryteriów przetargu.
Jak przekazało nam PWiK, konsorcjum Wizja Multimedia sp. z o.o. oraz Henryk Wielechowski zaproponowało miesięczny czynsz dzierżawny w kwocie 33 tys. zł (netto). Ponadto firma nie przedłożyła dowodu wniesienia wadium, co wykluczało ofertę z przetargu.
Miasto ma twardy orzech do zgryzienia. Hala widowiskowo-sportowa jest już praktycznie gotowa, ale wciąż nie posiada programu działalności. Miasto, w związku z atrakcjami na pierwsze i dalsze miesiące po otwarciu, miało oczekiwania wobec dzierżawcy areny. Fiasko przetargu rodzi szereg pytań. Czy Gliwice mają scenariusz awaryjny? Będzie kolejna próba znalezienia niezależnego operatora? A może szukanie ratunku w spółce powołanej przez miasto, czego, na wypadek takiej sytuacji jak obecna, nie wykluczał prezydent? Czy będzie ona miała wpływy na termin uruchomienia areny? Na razie urząd zachowuje milczenie. W biurze prasowym prezydenta dowiedzieliśmy się jedynie, że decyzje w związku z areną będą podejmowane jak najszybciej.
Na koniec, bez satysfakcji, można zauważyć, że bieg wypadków w związku z halą przyznaje rację Komisji Europejskiej. Urzędnicy z Brukseli nie dali pieniędzy, bo w ich opinii gigantyczny obiekt przy ul. Akademickiej jest ponad miarę potrzeb Gliwic i regionu.
(pik)
Komentarze (0) Skomentuj