To będzie miejsce dla każdego, kto chce nie tylko zajmować się
ogrodnictwem, ale też uczestniczyć w imprezach i akcjach społecznych.
Ogród społeczny powstanie przy Ziemowita, na terenie, którym dysponuje stowarzyszenie Forum Ceramików. Trwa urządzanie przestrzeni oraz zbiórka crowdfundingowa - https://zrzutka.pl/ogrod-spoleczny - na niezbędne sprzęty i sadzonki.
Natalka Wójcik i Paweł Harlender z Ośrodka Studiów o Mieście Gliwice twierdzą, że pomysł to strzał w dziesiątkę. Po pierwsze dlatego, że ludzie chętnie angażują się w taką inicjatywę, po drugie, miasto zyska atrakcyjny zielony teren. No i najważniejsze: uprawianie roślin będzie pretekstem do spotkań, warsztatów, koncertów, wspólnego gotowania w ramach kuchni społecznej.
Ogród można budować wspólnie z organizatorami. Wymyślił go Harlender i namówił innych członków stowarzyszenia. Wójcik mówi, że nie trzeba było ich specjalnie przekonywać. Wspólne gospodarowanie jest powrotem do natury, korzeni.
- Zapomnieliśmy już, jak to jest dzielić się i wytwarzać, hodować i gotować nie tylko dla siebie. Ogród społeczny jest czymś innym niż ogródki działkowe: ogrodzone, z rozbudowaną hierarchią, z mnóstwem zakazów - wyjaśnia Wójcik.
Przy Ziemowita trwa organizacja przestrzeni, powstał już projekt i wstępny plan nasadzeń. Grządki, rabatki, miejsce na warzywa, zioła i kwiaty. Potrzebne są jednak fundusze, chociażby na ziemię (setki litrów), narzędzia, skrzynki. Połączą ich nie tylko pomidory czy ogórki. Ma to być otwarta przestrzeń do gotowania, śpiewania, tańczenia, muzykowania.
Wójcik wylicza zalety takiego miejsca: okazja do nawiązania nowych znajomości, szansa na wzmocnienie relacji sąsiedzkich i międzypokoleniowych, źródło wiedzy o przyrodzie, środowisku, ekologii, wymiana doświadczeń między uczestnikami, dodatkowa zieleń w mieście dostępna dla mieszkańców, okazja do poznania zasad zero waste i slow food. - No i alternatywa dla siłowni – dodaje Harlneder.
To nie będą grządki, na których posadzimy pomidory czy zioła, oznaczymy karteczką z nazwiskiem i będziemy wpadać tylko dla „naszych” zbiorów. Sadzą wszyscy, wspólnie zbierają, razem gotują i biesiadują, uczą się ogrodnictwa, poznają nowych przyjaciół, przychodzą z dziećmi, które też muszą nauczyć się nie tylko zasad funkcjonowania takiego ogrodu, również tego, skąd bierze się jedzenie.
- Zbyt często słyszę „ze sklepu”. W szkole tego nie uczą albo nie przywiązują wagi, a przecież, żeby powstała mąka czy dżem, najpierw musi być produkt, czyli ziarno i owoc – Wójcik jest przekonana, że ogród społeczny odczaruje wiele rzeczy, a dzieciaki będą mogły samodzielnie spróbować różnych zajęć.
Na terenie ogrodu znajdą się m.in.: narzędziownik, miejsce na grilla, podniesione rabaty (rośliny będą w gazonach), przestrzeń dla organizowania warsztatów, otwarty kompostownik.
- Chcemy, żeby to było miejsce otwarte dla wszystkich, gdzie zgodnie z ideą współtworzenia i współdzielenia powstaną naprawdę wielkie rzeczy – Harlender jest pewien, że gliwiczanie zasługują na dostęp do takiej przestrzeni. Bo nie każdy ma swój ogród, ogródek działkowy lub balkon, zaś wspólne działanie to zawsze dobry pomysł. Wójcik obrazowo prezentuje najważniejsze przesłanie ogrodu społecznego: to przestrzeń, w której pan Janusz zagada do pani Grażyny przy wspólnym uprawianiu marchewki.
- Wspólnie z mężem przy naszym bloku uporządkowaliśmy kawałek zieleni, dbamy o trawnik, posadziliśmy krzewy i kwiaty. Piknikujemy tam sobie, zapraszając innych. Ludzie najpierw trochę się boczyli, dziwili, ale w końcu zagadują, a co odważniejsi próbują przysiąc się na ten kocyk - Wójcik uważa, że ludziom potrzebny jest niewielki impuls.
Gliwicki ogród społeczny to na razie grupa inicjatywna, do której każdy może się przyłączyć. Jest miejsce, trwa zbiórka funduszy, budowa grządek ruszy lada moment. Całość będzie sukcesywnie rozbudowywana i być może w mieście powstanie wiele takich społecznych ogrodów. - Liczymy na to i chętnie wesprzemy każdą taką inicjatywę – dodają Wójcik i Harlender.
Małgorzata Lichecka
Komentarze (0) Skomentuj