Cztery dziewczyny – Danuta, Marzena, Kornelia i Ania -10 lat temu założyły komitet społeczny, którego celem jest walka z kocią bezdomnością i spowodowanym nią cierpieniem zwierząt.W ramach zapobiegania bezdomności wyłapują koty wolno żyjące i poddają je kastracji (zarówno kocury jak i kotki). Koty dzikie, jeżeli mają zapewnioną opiekę i wyżywienie, wracają w miejsce bytowania, kotom akceptującym człowieka i kociętom szukają nowych domów, a starsze i schorowane zwykle zostają pod ich opieką.
Znajdują domy u dobrych ludzi
Uratowane koty przebywają w prywatnych domach, zwanych tymczasowymi.
- Są to nasze domy, ponadto korzystamy też z pomocy innych osób, które przyjmują zwierzęta w potrzebie do siebie, prowadząc dla nas domy tymczasowe – wyjaśniają wolontariuszki. - Domom tymczasowym zapewniamy wszystko, co jest im potrzebne – wsparcie we wszystkich działaniach (np. oswajanie), opiekę weterynaryjną i utrzymanie. Koty są wydawane do adopcji odrobaczone, wyleczone, zaszczepione, ich dom stały musi spełniać odpowiednie warunki, zapisane w umowie adopcyjnej – dodają.
Co roku wydają do adopcji około 80-100 kotów, a około 50-70 bezdomniaków jest kastrowanych, aby zmniejszyć populację niechcianych kociąt.
- To bardzo ważny punkt naszej działalności. Kotka może co roku urodzić nawet 20-40 kociąt - podkreślają dziewczyny.
W ciągu ponad 10 lat działalności grupy Pokochaj i przygarnij liczba uratowanych i adoptowanych kotów przekroczyła tysiąc.
- Nasze koty żyją w domach stałych nie tylko na terenie Śląska i Polski, ale także we Francji, Niemczech, Austrii, Szwajcarii. Wszystkie adopcje zagraniczne są zgodne z procedurami UE.
Ufamy sobie i się lubimy
Wspólna historia wolontariuszek zaczęła się o wiele wcześniej, przed 2013 rokiem, od prywatnego pomagania zwierzętom w potrzebie, co wiązało się z ponoszeniem niemałych kosztów. Dlatego też pomyślały o zorganizowaniu grupy pomocowej, komitetu społecznego, który może prowadzić zbiórkę publiczną.
- Jest wielu ludzi, którym jak nam, dobro zwierząt leży na sercu i chcieliby pomóc, a nie mają ku temu warunków, natomiast chętnie pomagają finansowo – mówią wolontariuszki. Na pytanie o to, jak im się razem pracuje, dodają: Stanowimy indywidualności ale dobrze się rozumiemy, ufamy sobie i lubimy się. – Danuta zna się na zdrowiu kotów, Kornelia odkryła w sobie talent fotograficzny, Marzena jest najlepsza w wyłapywaniu dzikich kotów, w dodatku ma zacięcie artystyczne, najmłodsza koleżanka Ania potrafi wszystko to, czego nie potrafią starsze, dodatkowo studiując koci behawioryzm – wyliczają.
Pokochaj i przygarnij na facebooku
- W marcu 2013 roku po raz pierwszy otrzymałyśmy zgodę Urzędu Miasta Gliwice na prowadzenie zbiórki publicznej, i tak się zaczęło wspólne pomaganie, które trwa już ponad 10 lat. O naszych działaniach, zgodnie z obietnicą złożoną darczyńcom, informujemy w mediach społecznościowych, głównie na facebooku (www.facebook/pokochajiprzygarnij) – opowiadają dziewczyny.
Pierwszym spektakularnym sukcesem i pokazaniem siły facebooka, było wyłapanie pięknego kota, staruszka o niesamowitej urodzie, ze sfilcowaną sierścią.
- Okazało się po dwóch dniach, że zgubił się 1,5 roku wcześniej, rodzina straciła nadzieję, aż tu nagle został odnaleziony – cieszą się dziewczyny.- Niezapomnianą adopcją była także adopcja… węża zbożowego Stasia, który miał nawet udaną sesję zdjęciową. Co ciekawe, na węża było więcej chętnych niż na niejednego kota. Oprócz setek uratowanych i wyadoptowanych zwierząt mamy na koncie też kilka psów. Kotów które zapadły nam w pamięć jest bardzo dużo. Dwa z nich to Balbinka i Neko.
Balbinka trójłapka to kotka, która uosabia pełne poświęceń kocie macierzyństwo. Nie wiadomo, jak straciła łapkę - musiało to być jednak bardzo bolesne doświadczenie, prawdopodobnie związane z człowiekiem, którego Balbinka się bała i unikała. Kocięta zmusiły ją jednak do ponownego zbliżenia się do człowieka - tylko tak mogła je wykarmić.
- Dzięki dobrym ludziom znalazła się u nas - kocięta znalazły dobre domy, a Balbinka po kastracji została w DT - okazała się przemiłą kotką, bardzo lubianą przez inne koty i swoich ludzi – wspominają wolontariuszki.
Neko (czyli kot po japońsku). Niesamowita kotka (wtedy jeszcze maleńkie kocię), która też kosztowała najwięcej poświęcenia.
- Pomimo zaciętej walki i wstawania po nocach co godzinę nie udało się uratować jej wzroku. Nie przeszkodziło jej to w uświadomieniu nam, że koty nie wiedzą, czym jest niepełnosprawność. Mimo braku wzroku Neko potrafi aportować i poluje na muchy. Nie brakuje jej też odwagi. Do adopcji poszła z poznanym w DT przyszywanym bratem strachulcem, miłością od pierwszego powąchania. Dzisiaj są pięknym teamem. On jest jej wzrokiem, ona jego odwagą – opowiadają dziewczyny.
Nie da się pomagać bez pieniędzy
Na szczęście fanpage Pokochaj i przygarnij ma duże zasięgi, a przede wszystkim duże grono czytelników i sprzymierzeńców, którzy wspierają grupę finansowo.
- Aby móc działać, leczyć, karmić, kastrować zwierzaki w potrzebie organizujemy też różnego rodzaju bazarki, akcje sprzedażowe. W przypadku ciężkich chorób lub operacji organizujemy zrzutki. Czasem młode pary, wstępujące w związki małżeńskie, a kochające zwierzęta, proponują wsparcie w formie karmy lub pieniędzy zbieranych od gości zamiast kwiatów. Jesteśmy otwarte na każdą formę pomocy finansowej – zapowiadają wolontariuszki.
Obecnie największym wyzwaniem dla nich jest coraz bardziej odczuwalna inflacja. Nie tylko leczenie i wyżywienie jest coraz droższe, realnie maleją także wypłaty.
- Trafia do nas coraz więcej próśb ludzi prywatnych, których nie stać na utrzymanie zwierzaków i proszą o pomoc finansową w leczeniu lub znalezienie nowych domów. W miarę możliwości staramy się na różne sposoby także pomagać karmicielom kotów wolno żyjących. Nieustającym wyzwaniem pozostaje niska świadomość społeczna dotycząca nie tylko naszych działań, ale też ich przyczyny, czyli kociej bezdomności – wyjaśniają dziewczyny.
Jak podkreślają, ze względu na to, że działają wolontaryjnie, pomagają kotom w czasie wolnym od pracy. Nie prowadzą schroniska, a pojemność ich domów tymczasowych jest ograniczona. Dlatego też starają się wspierać innych merytorycznie i sprzętowo.
- Zachęcamy do współpracy każdą osobę i instytucję, która zechce nieść pomoc – kończą rozmowę wolontariuszki.
Adriana Urgacz-Kuźniak
Komentarze (0) Skomentuj