Gliwiczanom Norbert Blacha znany jest jako muzyk, kompozytor, aranżer, autor „Modlitwy o Pokój”, z działań w ramach festiwalu Cantate Deo oraz jako organista w kościele pw. Wszystkich Świętych.
Dla swoich studentów był niezastąpionym profesorem, dla młodych muzyków – inspiracją. Dla Gabrieli Blachy był jednak przede wszystkim tatą. Z miłości do niego i jego muzyki od 12 lat organizuje festiwal Wesoły Wędrownik, dzięki któremu twórczość Norberta Blachy ma szansę zaczarować nowe pokolenia słuchaczy, a tym już oczarowanym – dać możliwość uczestniczenia w sutej uczcie muzycznej. Kolejne takie wydarzenie w Gliwicach już 29 września. Z tej okazji spotkaliśmy się z Gabrielą, by posłuchać opowieści o jej ojcu.
Tata i jego role
- Chyba nie jestem w stanie ograniczyć się do jednego – zamyśla się Gabi Blacha, gdy pytam o najbardziej wyraziste wspomnienie taty. – To chyba zależy od tego, jaką rolę przyjmował. Jako pedagog na Akademii Muzycznej i w Katowicach i w Krakowie był Panem Profesorem. Będąc małą dziewczynką jeździłam na koncerty i próby i patrzyłam na niego, na to co robi, na tych wszystkich studentów, z których wielu dziś można usłyszeć. Kuba Badach, Mietek Szcześniak, Kasia Klich… A z młodszego pokolenia - Gabriela Gąsior, Marta Florek, Wojciech Myrczek, Bracia Golec – wylicza.
Kolejnym wspomnieniem pojawiającym się w jej głowie są Pasterki. Przez 25 lat był organistą w kościele pw. Wszystkich Świętych.
- Ta barwa dźwięków organ i to, w jaki sposób się nimi bawił… Po śmierci taty dotarło do mnie, jak niesamowity jest to instrument, gdy zasiada za nim ktoś, kto kocha muzykę. Organy zamieniają się wtedy w całą orkiestrę, a organista może bawić się każdym ukrytym w nich instrumentem – mówi córka kompozytora.
Opowiada też o Tacie jako realizatorze nagrań chóralnych i orkiestrowych w Studio B1, twórczym obliczu ojca, które uwielbiały obserwować wraz z mamą i starszą siostrą, Iwoną.
- Od dziecięcych lat. Gdy byłyśmy małe z siostrą, mama uczyła nas dziecięcych piosenek, które Tato napisał. To nasze wspólne rodzinne dzieło które zostało wydane – mówi. - Myślę, że tata przede wszystkim był zawsze sobą. Ale dla mnie najważniejsza jego rola, to bez wątpienia tata, po prostu. Niesamowicie ciepły człowiek. Tata, z którym można było konie kraść i żartować niezależnie od pory dnia czy nocy – opowiada, a ja zauważam, jak mocno błyszczą jej oczy.
Z poczuciem humoru
Jedno ze wspomnień Gabi, wywołuje na jej twarzy szczególny uśmiech.
- Kilkanaście lat temu na Placu Krakowskim koncert dała Golec uOrkiestra. Ze sceny padły wtedy pozdrowienia dla ich profesora, Norberta Blachy. A Tata często opowiadał o tych bliźniakach ze śmiechem. Mówił, że nigdy nie wiedział, który z nich przyszedł na egzamin z kształcenia słuchu. „Wiesz co, przyszedł jeden, ale tak naprawdę nie wiem który. Zaraz po nim przyszedł kolejny… Ale obaj zdali, choć nie wiedziałem, którego egzaminuję”, opowiadał rozbawiony.
(Nie)idealna rodzina
Kusi, aby na tym doskonałym obrazie gliwickiego kompozytora znaleźć jakąś rysę. Pytam, czy się złościł, jak okazywał emocje.
- Cała nasza rodzina jest dość temperamentna – śmieje się Gabi. – A tata potrafił wyrazić dobitnie swoje zdanie. Był bardzo uparty. Ale to są chyba cechy ważne, kiedy człowiek jest wrażliwy.
Zarówno Gabi, jak i Iwona są do taty bardzo podobne. Uzupełniają się i razem tworzą niemal kompletny obraz taty. Obie zajmują się muzyką. Gabi Blacha uczy wokalu, prowadzi warsztaty gospel, tworzy własną muzykę z elementami soulu, jazzu, popu i gospel. Gra na skrzypcach jazzowych, śpiewa, pisze teksty i muzykę. No i w końcu – organizuje festiwal Wesoły Wędrownik. Z kolei Iwona gra na fortepianie m.in. w Gliwickiej Orkiestrze Kameralnej i w zespole Eleganza. Jest wspaniałą pianistką. Gabi podkreśla, że jest też mamą Tobiasza i Nikodema. Są mali, ale wychowana w rodzinie muzyków dostrzega w nich tę wrażliwość na dźwięk, której sama od dziecka doświadczała.
Skąd wziął się Wesoły Wędrownik?
- To było 12 lat temu. Pamiętam ten moment, kiedy dzięki pani Krystynie Krzyżanowskiej-Łobodzie w Teatrze Muzycznym powstał pomysł wydarzenia muzycznego, łączącego twórczość różnych kompozytorów. To był rok, w którym zmarł tato, padła więc propozycja, żeby i jego utwory pokazać.
Gabi przyznaje, że w muzyce taty jest zakochana.
- Jeśli czymś żyjemy od dziecka, to tym nasiąkamy. Od 12 lat sukcesywnie staram się rozwijać Festiwal, żeby pokazywać twórczość taty od różnej strony, z różnej perspektywy, w różnych odsłonach. Stąd w tym roku odsłona gospel i chóralna, a w grudniu kolędowa.
Pierwsza odsłona festiwalu, w Żywcu, już za nami. Kolejna, w Gliwicach, odbędzie się w dniach 28-29 września. 26-27 października Wesoły Wędrownik zawędruje do Katowic, a 14-15 grudnia do Jastrzębia Zdroju.
Termin tegorocznej edycji festiwalu w Gliwicach zbiegł się w czasie z dwiema ważnymi datami.
- 28 września są urodziny mojego taty, a 29. pani Krystyny Krzyżanowskiej-Łobody. Gdy z jej synem, Łukaszem, ustalaliśmy termin festiwalu, nie myśleliśmy o tym, że może on być prezentem urodzinowym dla naszych rodziców – uśmiecha się Gabriela.
W ramach gliwickiej odsłony festiwalu odbędą się warsztaty chóralne w Centrum Kultury Studenckiej Mrowisko prowadzone przez Łukasza Łobodę, a w ich efekcie koncert w Kościele Wszystkich Świętych przy akompaniamencie Iwony Blachy-Durczok.
Zapraszamy!
Adriana Urgacz-Kuźniak
Komentarze (0) Skomentuj