To koniec noclegowni przy ul. Składowej w Gliwicach. Czy placówka powróci w innej lokalizacji? Tego jeszcze nie wiadomo, bo miasto ciągle rozważa celowość jej funkcjonowania. Wydaje się, że bardziej preferuje stworzenie i utrzymywanie ogrzewalni.
- Z pomocą bezdomnym jest jak z edukacją – mówi Jan Sznajder, prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Gliwicach, które przez niemal dwie dekady prowadziło ośrodek. - Jest podstawówka, szkoła średnia i studia. U nas w towarzystwie też zachowana była ta trójstopniowość: ogrzewalnia, noclegownia i schronisko.

Sznajder nie bez kozery tworzy te porównanie. - Kiedy zakładaliśmy ośrodek, naszą intencją było utworzenie miejsca pośredniego. Takim miała być noclegownia. Wiadomo, schronisko to placówka o określonym rygorze i nie każdy potrafi się dostosować do obowiązującego regulaminu. Noclegownia stanowiła naturalny przedsionek przed ostatecznym podjęciem decyzji o zmianie stylu życia i chęci wyjścia z bezdomności. Jeszcze wcześniejszym etapem była ogrzewalnia.

Placówka przy Składowej powstała w 2000 roku. Stworzono ją w zrujnowanych pomieszczeniach PKP. Aktywność wielu osób spowodowała, że obiekt udało się gruntownie wyremontować i dostosować do obowiązujących standardów. Jednocześnie mogło przebywać tam ok. 50 mężczyzn. Z  finansowym wsparciem firmy Dako kilka lat temu dobudowano jadalnię, w której ludzie w trudnej sytuacji materialnej mogli zjeść ciepły posiłek, otrzymać żywność. Teraz wydawany jest tylko chleb.

Niestety, w tzw. międzyczasie okazało się, że w miejscu funkcjonowania noclegowni miasto planuje budowę centrum przesiadkowego i utrzymywanie placówki jest niemożliwe.

 - To nie jedyny powód – tłumaczy Sznajder. - Po sąsiedzku mieliśmy też magazyn użyczony przez miasto (na przechowywanie opału, kiedyś żywności), który musimy zwrócić. Względy lokalizacyjne są istotne, ale z drugiej strony mamy też kwestie organizacyjne. Zmieniła się funkcja noclegowni i w tej chwili, od stycznia do kwietnia, jest ona ogrzewalnią. To nie tylko problem zmiany nazewnictwa. W ogrzewalni ma prawo przebywać każdy, nie ujawniając swoich personaliów. Może być nawet pod wpływem alkoholu, maksymalnie do pół promila. Zapewniamy ciepły napój, chleb i czasem coś do niego.

Sznajder mówi, że powodem zmiany roli, jaką pełniła placówka przy Składowej, była również coraz mniejsza liczba osób z niej korzystających. 

- Obłożenie spadło o połowę. Stało się tak dlatego, że pojawiły się nowe ośrodki pomocowe: schronisko w Niewieszy (gliwicki samorząd ma podpisaną z nim umowę) i filia prowadzonego przez nas w Bojkowie ośrodka, którą uruchomiliśmy przy ul. Traugutta w Gliwicach.

Sznajder zwraca też uwagę na nowe standardy usług, które niedawno wprowadzono w naszym kraju. 

- Noclegownie i ogrzewalnie mają być teraz nieodpłatne dla korzystających z ich usług. Dotychczas za pobyt płacili sami podopieczni albo OPS. Ten ostatni opłacał koszta na podstawie wysyłanych mu, ściśle kontrolowanych, rozliczeń z prowadzącymi placówki pomocowe. Teraz nie wolno tego robić. Ośrodki muszą mieć zawarte umowy z samorządami, na terenie których funkcjonują.    

To rozwiązanie, zdaniem Sznajdera, nakłada na gminy dodatkowe zadania i, niejednokrotnie, narzuca konieczność uruchomienia własnych placówek, które przyporządkowane są OPS-om. Czy w Gliwicach, wzorem chociażby Zabrza, urzędnicy stworzą noclegownię i ogrzewalnie? Czas pokaże.

Andrzej Sługocki                                                                  

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj