Przez wiele lat chaszcze, potem dziki parking, następnie - krótko - teren budowy już oficjalnego parkingu. A na koniec – kolejna sprzedaż placu po synagodze. To miejsce od lat budzi gorące dyskusje. Przede wszystkim ze względu na znaczący kontekst historyczny.

Działka w ścisłym centrum miasta, na Starówce, od ponad dwóch dekad jest przedmiotem zainteresowania firm chcących w tym miejscu wybudować apartamentowce. Jednak teren ten jest przestrzenią specjalnego znaczenia z bardzo wyrazistym i tragicznym historycznym kontekstem, a funkcjonująca w obiegu społecznym i wśród mieszkańców nazwa – plac po synagodze – sytuuje to miejsce w kategorii trudnych do zagospodarowania.

Do 1938 r. zajmowała je jedna z piękniejszych, pod względem architektonicznym, synagog na Górnym Śląsku, spalona podczas Nocy Kryształowej. Pozostało po niej puste miejsce. Po 1945 roku urządzono tu plac zabaw dla dzieci i skweru. Tak było do 2002 roku, czyli do momentu sprzedaży przez gminę żydowską terenu prywatnemu właścicielowi. Kupiła go, za 700 tys. zł, spółka I-mag z Gliwic, planując budowę apartamentowca. Przez lata teren straszył – krzakami, rozpadającym się ogrodzeniem, a z planów spółki nic nie wyszło – jak tłumaczyli przedstawiciele ówczesnego właściciela przeszkodą nie do pokonania okazał się brak możliwości budowy tym miejscu wyższego obiektu. Nieruchomość wystawiono na sprzedaż, a oferta, po długim okresie poszukiwań kupca, skusiła w 2018 r. Budimex z Dąbrowy Górniczej, która chciała zbudować na placu po synagodze … parking. Na co, po interwencji społeczników i mieszkańców, nie wyraził zgody Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Tak więc w 2020 roku Budimex wystawił działkę na sprzedaż. Cena – 2 mln zł. Kupiła ją gliwicka firma Marel, ta sama, która buduje apartamentowce przy Moniuszki.

Awantura wybuchła kiedy do sieci wyciekły wizualizacje zagospodarowania placu. Wprawdzie po kilku godzinach zniknęły z profili lokalnych mediów i radnej, ale zdążyły narobić sporego zamieszania. Przede wszystkim oburzyli się społecznicy.

Seweryn Botor, historyk, opiekun starego cmentarza żydowskiego na Piasku uważa, że są miejsca, w których należałoby się zatrzymać i zastanowić nad ich historycznym kontekstem. -Takim jest właśnie plac po gliwickiej synagodze. Pusta parcela niejako krzyczy swoją przestrzenią, przypominając o bardzo ponurym czasie. Z czysto humanistycznej pobudki, jaką jest chęć godnego pamiętania o Zbrodni z jednoczesną troską o spójność wizualną starówki, warto zrewidować plan zabudowy tego miejsca. W moim odczuciu zieleniec z zaznaczonymi fundamentami synagogi, ławkami, drzewami i tablicą ku czci ok. 600 Żydów, których deportowano z Gliwic do Auschwitz byłby najrozsądniejszym wyjściem z tej trudnej sytuacji. Rozwój miasta jest ważny, jednak nie zatracajmy w tym ludzkiej wrażliwości… Sam inwestor z pewnością znajdzie w Gliwicach także inne lokalizacje, gdzie jego nowatorskie projekty będą mogły być realizowane, bez przytłaczania zabytkowej przestrzeni – tłumaczy Botor. Z kolei Alicja Mainusch - Buhl, radna KO, dodaje, że zaproponowana wizualizacja jest dla wielu zainteresowanych społeczników i nieformalnych grup zajmujących się historią i dziedzictwem kulturowym Gliwic nie do zaakceptowania. - Zabudowa nie została dopasowana do już istniejących historycznych budynków, nie uwzględnia jakiegoś odwołania do przeszłości tego miejsca czy jakiejś formy upamiętnienia placu po synagodze – uzasadnia swoje stanowisko radna.

Spółka Marel, właściciel działki między Kościelną a Dolnych Wałów, w początkach sierpnia 2024 r. faktycznie przesłała do urzędu miejskiego wniosek o wydanie decyzji budowlanej. Jak czytamy we wniosku ma to być „ budynek mieszkalny wielorodzinny z usługą w parterze, garażem podziemnym, zagospodarowaniem terenu oraz instalacjami wewnętrznymi i zewnętrznymi”. Wizualizacje, które pojawiły się w sieci budziły wiele kontrowersji przede wszystkim ze względu na . - wielkość inwestycji, jej estetykę, a także to, że powstanie w miejscu o bardzo znaczącym kontekście historycznym. - Złożony wniosek o pozwolenie na budowę został poddany weryfikacji formalnej, w wyniku której stwierdzono, że zawiera braki. Dopiero po ich uzupełnieniu przez inwestora możliwe będzie przystąpienie do oceny dokumentacji projektowej pod kątem merytorycznym, w tym również pod względem wielkości inwestycji. Taka kolejność jest zgodna z obowiązującymi przepisami - wyjaśnia Mariusz Kopeć, rzecznik prezydentki Katarzyny Kuczyńskiej-Budki.

Czy miasto zaakceptuje te plany i wyda decyzję? Czy może rozpocznie negocjacje z właścicielem działki co do charakteru zabudowań i zmiany na przykład estetyki elewacji? A może rozważa wykup działki od firmy Marel lub zamianę działek? - W postępowaniu administracyjnym dotyczącym wydania pozwolenia na budowę nie ma miejsca na negocjacje. Projekt budowlany musi być w pełni zgodny z obowiązującymi przepisami, w tym z warunkami i ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wymagania, które nie mają podstawy prawnej, nie mogą być stawiane w tym postępowaniu – komentuje Kopeć.

Mirosław Rymer, rzecznik prasowy Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach, wskazuje, że temat jest świeży, ale inwestycja wymaga pozwolenia konserwatorskiego. To warunek konieczny do uzyskania pozwolenia budowlanego.- Po drugie, wniosek, który wpłynął do biura WKZ zawiera braki formalne i inwestor zostanie wezwany do ich uzupełnienia. Po trzecie, pragnę wyjaśnić, iż w sytuacji, w której dany obiekt lub teren nie jest wpisany do rejestru zabytków lub ujęty w gminnej ewidencji zabytków, organy ochrony zabytków nie mają podstaw prawnych do ingerowania w proces inwestycyjny. Ich ewentualne stanowisko nie wywołuje żadnych skutków prawnych i nie może stanowić podstawy do odmowy wydania pozwolenia na budowę – dodaje Rymer.

Marcin Pecio właściciel spółki Marel potwierdza, że spółka Marel rzeczywiście ma zamiar zrealizować na działce inwestycję mieszkaniową z funkcjami usługowymi. - Planujemy projekt na ok. 40 lokali mieszkalnych i ok. 60 miejsc parkingowych na dwóch kondygnacjach podziemnych. Materiały, które zostały pokazane w mediach to tylko model budynku, który na pewno ulegnie jeszcze dużym zmianom. W związku z koniecznością zaopiniowania projektu przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, musieliśmy pokazać bazowy model, a na jego podstawie rozpoczęliśmy konsultacje. Projekt jest zgodny z obecnym Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Po wstępnych rozmowach z WKZ, myślimy jak odpowiednio utrzymać kontekst historyczny w tej lokalizacji – mówi Pecio.

Małgorzata Lichecka

wstecz

Komentarze (1) Skomentuj

  • Olo 2024-08-25 10:03:51

    Ciekawe czemu najpierw poprzedni właściciele sprzedali działkę i zainkasowali 700 tysięcy a teraz to by chcieli żeby plac był pusty zabudowany pomnikiem. Pewnie miasto w ich opinii powinno odkupić. Niech go odkupią i gospodarzą.