Sprawa 4-latka z Gliwic wstrząsnęła opinią publiczną w całej Polsce. Chłopczyka, niekompletnie ubranego, błąkającego się po ul. Warszawskiej znalazła Yulia B. Gdy zaprowadziła malca na posterunek, na jaw wyszedł koszmar, w jakim żył chłopczyk. Dziś Ignasiem opiekuje się już rodzina zastępcza. Matce i jej partnerce zostały postawione zarzuty.

 To, co wiadomo na pewno, znajduje się w treści komunikatu gliwickiej prokuratury: „Jak ustalono, Patrycja J. znęcała się fizycznie i psychicznie nad dzieckiem partnerki w ten sposób, że wyzywała dziecko słowami obelżywymi, straszyła oddaniem do domu dziecka, karała długotrwałym siedzeniem w szafie, pozbawiała go picia i jedzenia, zabraniała załatwiania potrzeb fizjologicznych, rzucała dzieckiem o ścianę, szarpała je za uszy, gryzła, uderzała pięściami i kablem po całym ciele, dusiła i kopała małoletniego. Jego matka nie reagowała na zachowanie partnerki i sama stosowała wobec dziecka przemoc słowną i fizyczną - dawała mu klapsy i wyzywała”.

Po urodzeniu Ignasia Julia B. zamieszkała z matką, a po jej śmierci zaczęła żyć z Patrycją J., która miała dwoje własnych dzieci. Partnerka nie tolerowała chłopca. Z kolei jego ojciec jest poszukiwany przez policję. Julia B. twierdzi, że Patrycja znęcała się także nad nią, co zdają się potwierdzać liczne interwencje Policji wynikające ze wszczynanych w tym domu awantur. Kobiety złożyły wyjaśnienia, ale nie przyznały się do winy. Śledztwo trwa i obejmuje przesłuchanie świadków i sprawdzenie wątków, w tym tych, które pojawiły się w mediach.
Koszmar Ignasia rozgrzał media. Niektóre z nich zaczęły szukać dodatkowych sensacyjnych historii, opisujących dramat chłopca. Na tę chwilę nie są one potwierdzone. Sąsiedzi nie chcą rozmawiać z dziennikarzami, co jest całkowicie zrozumiałe. Apelują o spokój. 
aku

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj