Znak naszych czasów – coraz mniej na drzwiach wypisanych kredą K + M + B. Ma to oczywiście związek z postępującą sekularyzacją społeczeństwa, ale w tym roku dodatkowym powodem jest zbyt mała ilość księży w niektórych parafiach. Decyzję o braku kolędy w jej tradycyjnej formie podjęła m.in. parafia na Trynku.
Są też w naszym mieście parafie, w których księża odwiedzą jedynie tych, którzy wyrazili taką chęć, wypełniając na stronie internetowej odpowiedni formularz.
Tradycyjna kolęda
Pamiętam kolędę na wsi, na której mieszkała moja rodzina. Trwała cały rok, choć wieś wielka nie była. Ksiądz w każdym z domów przyjmowany był jako gość, na którego się czeka – nikt więc nie wypuszczał go zbyt szybko. Nie gardził poczęstunkiem, ale pieniędzy nie brał, a jeśli w domu była bieda, sam przynosił dla dzieci cukierki. Taka wizyta, to było coś.
Również dziś są wśród nas tacy, którzy z ekscytacją nasłuchują dzwonków na korytarzu lub ulicy, przygotowują biały obrus, świece, talerzyk z wodą i krzyż. Wciąż wiele dzieci czeka na ten podpisany przez księdza obrazek z modlitwą. Bywa, że są to rodziny niepraktykujące (nie chodzące do kościoła), a nawet niewierzące. Wizyta duszpasterska może być bowiem nie tylko deklaracją wiary, ale także okazją do rozmowy na bieżące tematy, a dla osób samotnych – na rozmowę w ogóle, o tym, o czym z nikim nie mają okazji rozmawiać.
Kiedyś nieco wstydliwe było nie mieć na drzwiach wypisanego kredą błogosławieństwa K + M + B i aktualnego roku. Dziś w niektórych środowiskach jest dokładnie odwrotnie.
Ta kolęda będzie inna
W tym roku kolęda w tradycyjnej formie nie odbędzie się m.in. na Trynku, w parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Zastąpi ją msza kolędowa, czego powodem ma być zbyt mała ilość księży w parafii. W parafii Miłosierdzia Bożego każda rodzina może w kancelarii odebrać tzw. „zestaw kolędowy”, w którym znajdą się: obrazki z modlitwą błogosławieństwa domu w kształcie piramidki i kreda. Tak w sposób symboliczny można podtrzymać tradycję kolędowego spotkania z Bogiem.
- Odwiedziny kolędowe są pewną formą duszpasterską, która ciągle poszukuje właściwego kształtu. Żyjemy w czasach wielkich zmian społecznych, które zwykłym ludziom stawiają zupełnie nowe wymagania – mówi ks. Krystian Piechaczek, Rzecznik Prasowy Kurii Diecezjalne w Gliwicach.
Zapytany o to, jak kształtuje się w ostatnich latach ilość osób przyjmujących kolędę, wyjaśnia, że takie statystyki na szczeblu diecezjalnym nie są prowadzone.
- Niektóre parafie dysponują danymi z kilku ostatnich lat, z których najczęściej wynika, że udział wiernych w kolędzie maleje. Dotyczy to zwłaszcza mieszkańców większych miast. Jednak powodem tego stanu rzeczy nie jest jedynie brak zainteresowania samą kolędą, ale - w przypadku dorosłych - bardzo mocno wydłużony dzień pracy oraz - w przypadku młodszej części społeczeństwa - spora liczba zajęć pozaszkolnych – zauważa rzecznik Kurii.
Na te, ale również na inne sytuacje parafie starają się odpowiednio reagować, organizując kolędę na zapisy lub dokonując umownego podziału parafii na dwie lub trzy części, przy czym tylko jedna z nich zostanie objęta odwiedzinami duszpasterskimi. Są również parafie, które postanowiły pozostać przy dotychczasowej formie kolędy.
- Nie sądzę, aby kolęda miała szybko odejść w zapomnienie. Utwierdzają mnie w tym doświadczenia z niedawnego okresu pandemii, w którym niektóre parafie naszej diecezji zdecydowały się na kolędę w formie on-line, korzystając z ogólnie dostępnych komunikatorów – dodaje ks. Piechaczek.
Tak, ogłosiliśmy sondę na facebooku
Współcześnie rozmowa o religii budzi bardzo duże emocje po obu stronach – wierzących i niewierzących. Ci pierwsi obawiają się prowokacji, ci drudzy często bez ogródek wypowiadają się negatywnie na temat księży, religii i osób wierzących. Zauważalny jest brak dialogu, zrozumienia i poszanowania wyborów innych osób. Nie dziwi nas zatem, że sonda opublikowana na naszym facebookowym profilu, która miała dać nam możliwość oceny nastrojów społecznych i pozwolić na szacunkowe określenie ilości osób przyjmujących kolędę, wprowadziła niektórych Czytelników w konsternację.
Ostatecznie spośród osób, które oddały głos za pomocą odpowiedniej emotikony, 143 Czytelników zadeklarowało, że przyjmie kolędę, a 126 osób, że nie. Pokazuje to, jak bardzo podzielone jest obecnie nasze społeczeństwo.
Nasz proboszcz jest wspaniałym człowiekiem i świetnym gospodarzem, a kolęda to jest rozmowa przede wszystkim między ludźmi. Bez wścibstwa i ingerencji w sprawy prywatne. Ale normalnie poruszamy tematy życia, pracy, zdrowia. Dla mnie też jest ważna pamięć o bliskich. Nasz proboszcz pamięta, że w grudniu 7 lat temu zmarł mój Tato. Modlił się w intencji zmarłych rodziców. Nie chodzę do kościoła, wiara jest dla mnie sprawą bardzo intymną. Ale wspólna modlitwa w intencji zmarłych rodziców mnie poruszyła. Co jest ważne. Nigdy nie ma mowy o pieniądzach. Nikt ich nie zbiera. Ministranci mają zaplombowaną skarbonkę. W opisie harmonogramu na stronie internetowej jest informacja, że kto chce, może dać ile chce podczas mszy na koniec - podsumowanie wizyt. I wskazany jest cel, na który przeznaczone będą pieniądze. Myślę, że temat kolędy jest trudny. Mało ludzi wpuszcza, myślę, że sporo osób ma postawę pretensjonalną. Bo jednak kościół - instytucja coraz gorzej się sprawdza jako wspólnota z ludźmi i dla ludzi. I medialny szum oraz księża celebryci niszczą to, co tworzą dobrego dla ludzi tacy księża, jak nasz proboszcz. Nigdy nie krytykuje, niczego nie narzuca, zawsze słucha.
Ja już od 2 lat nie przyjmuję księży i nie będę. Nie wierzę w instytucję Kościoła Katolickiego. NIE praktykuję tej religii, mimo że dzieci mam ochrzczone i były u komunii, ale na tym zakończyłam swoją „współpracę” z tą instytucją. Chcę mieć pogrzeb świecki. Poza tym co ma na celu taka wizyta duszpasterska? Spisanie ile osób w domu, gdzie pracujemy, jak nam się żyje i czy dobrze się układa. Wszystko mają odnotowane.
Mój mąż, ze względu na tradycję, chce przyjąć księdza. Ja zwykle tylko stoję i syna ogarniam, żeby nie skakał po proboszczu. Jest zima i gdyby to była inna pora roku, wychodziłabym z domu z synem. Jak nie było dzieci, chodziłam w dzień kolędy na drugą zmianę do pracy.
Adriana Urgacz-Kuźniak
Komentarze (0) Skomentuj