W klubie Spartan Team Knurów spędza każdą wolną chwilę, gdzie trenuje i przygotowuje się do walk. W grudniu 2024 roku w Indonezji sięgnęła po najważniejszy tytuł w karierze – Mistrzyni Świata MMA.
Małgorzata Tkocz – 23-latka, która na co dzień mieszka w Czerwionce – Leszczyny. Multimedalistka krajowych i międzynarodowych Mistrzostw MMA i K1. Od siedmiu lat zawodniczka klubu Spartan Team Knurów, trenerka kickboxingu. Zdobywczyni tytułu Mistrzyni Świata podczas Mistrzostw Świata MMA oraz Striking MMA, które odbyły się w Indonezji w kategorii 65,8 kg.
Przede mną młoda dziewczyna, która może pochwalić się ogromnym sukcesem na koncie, a więc tytułem Mistrzyni Świata w Striking MMA. Czy sporty walki, to była miłość od pierwszego treningu?
Zaczęło się bardzo niewinnie, pamiętam, że jako dziecko często oglądałam filmy z Jackie Chanem. Na pierwszy trening z kickboxingu poszłam razem z koleżanką. Wybrałam się z czystej ciekawości, bez większych motywacji, czy snucia planów na przyszłość. Pamiętam, że zmotywowana trenerami, którzy chwalili moje poczynania, dawałam z siebie wszystko, a efekty mojego wysiłku przynosiły mi jeszcze większego kopa, by właśnie w to pójść i tak już zostałam. Od samego początku, a więc jako nastolatka byłam związana ze sportami walki. Jeśli dobrze sobie przypominam, to trenuję od 13 roku życia. Na początku stawiałam na kick boxing. Treningi coraz bardziej mnie pochłaniały, sportowa przygoda toczyła się coraz szybciej, wiedziałam, że chcę się temu poświęcić w stu procentach, a co najważniejsze postanowiłam, że po prostu chcę z tego żyć. Czas zweryfikował, że kickboxing nie jest w Polsce tak sławny, jak MMA, to znaczy nie ma tylu gal i walk, dlatego podjęłam decyzję, by się przebranżowić i zmienić styl walki, a więc z kickboxingu przeszłam do MMA.
Młode dziewczyny decydują się, by trenować tak jak Pani sztuki walki?
Kiedy stawiałam swoje pierwsze kroki, to bardzo mało dziewczyn decydowało się, by trenować sztuki walki. Zazwyczaj byłam sama na sali treningowej z chłopakami. Zauważyć można, że coraz więcej kobiet decyduje się na tę wymagającą dyscyplinę.
Czy taryfy ulgowe dla Pani wchodziły w rachubę..?
Zazwyczaj na sali jest bardzo miła atmosfera, wspólnie rozmawiamy, czy się wspieramy wzajemnie, natomiast kiedy przychodzi czas sparingu z mężczyznami, to następuje dziwna rzecz.. Mężczyzna ma dwie opcje, albo będzie bity przez kobietę, albo będzie ją bił. (śmiech) Finalnie dajemy radę współpracować, by po pierwsze nikomu nie stała się krzywda, a po drugie, by nie było zbyt dużej ujmy na ich honorze.
Kickboxing oraz MMA, choć są podobnymi sztukami walki, to jednak nieco się różnią…
Kickboxing to jest stójka, czyli bije się boksersko i dokładam do tego nogi, natomiast w MMA, które trenuje od około 3,5 roku, dodatkowo do rąk i kopnięć dochodzą techniki w parterze i zapasy, czyli obalanie przeciwnika, duszenia, dźwignie na łokcie, na nogi, jest to wszechstronna dyscyplina. Od samego początku sporty walki, które trenuję, traktuję jak sport, czy to siatkówkę, czy piłkę nożną, choć zdecydowanie jest większy kontakt ze swoim przeciwnikiem. Wychodzę na ring zrobić swoją robotę i jedyne, o co się boję, to to, że przez stres, czy adrenalinę nie będę mogła w pełni pokazać swoich umiejętności. Prawda jest taka, że nie chce przegrać i to jest jedyna rzecz, o którą się boję podczas walki, bo ciosów, kopnięć, czy duszenia kompletnie się nie obawiam i wychodzę z założenia, że będzie, co ma być.
Ile stoczonych walk już za Panią?
W swoim życiu stoczyłam już 38 walk, natomiast odkąd jestem w MMA, to nazbierało się ich aż 12, w tym ta najważniejsza, dzięki której sięgnęłam po tytuł Mistrzyni Świata MMA.
Jak Pani znalazła się w kadrze na Mistrzostwa w Indonezji?
Nie planowałam tych zawodów. Koleżanka zachęciła mnie, by wziąć udział, a dzięki moim umiejętnościom i determinacji, trenerzy zauważyli we mnie potencjał i postanowili dać mi szansę, stąd moja obecność w reprezentacji. Z uwagi, iż zaliczyłam sporo startów amatorskich w MMA, które odbywały się w Polsce, w tym organizowane w kraju Mistrzostwa Europy, postanowiłam przejść na zawodowstwo. Wprawdzie zrobiłam dwie walki zawodowe, jednak nie było z kim walczyć w mojej kategorii, więc stwierdziłam - niech żyje przygoda i jadę do Indonezji. W mojej kategorii, a więc 65,8 kg walczyły zawodniczki z: Kazachstanu, Indonezji, Czech oraz Egiptu. Pięć dziewczyn rywalizowało ze sobą. Miałam to szczęście i dostałam wolny los, co oznaczało, że zamiast trzech stoczonych walk, czekały mnie tylko dwie.
Walka o finał nie była łatwa, bowiem mierzyła się Pani z dwukrotną mistrzynią świata..
Miałam od początku takie przeczucie, że spotkamy się w klatce. Naprzeciwko mnie stała pięciokrotna mistrzyni Kazachstanu, a w swoim dorobku może dwukrotnie pochwalić się tytułami mistrzyni świata. Do każdej walki przygotowuję się na sto procent, podobnie było w tym przypadku. Staram się skupić i walczyć, by pokazać najlepszą wersję siebie.
To się chyba bezapelacyjnie udało..
Nie planowałam tego, ale bezpośrednie kopnięcie spowodowało zakończenie walki finałowej poprzez nokaut zawodnika. To był ogromny szok i niesamowite szczęście. To była bardzo piękna chwila. Mam nadzieję, że kolejne przede mną.
Kobiety walczące w MMA chyba nie należą do delikatnych?
Kobiety anatomicznie są słabsze niż mężczyźni, ale jeżeli spojrzeć na walki kobiet w klatkach, to jest tam dużo więcej agresji niż podczas walk mężczyzn. Ta zawziętość i chęć wygranej jest bardzo duża. Co ciekawe, w tych walkach wcale nie widać, że kobiety są delikatniejsze, wręcz przeciwnie, są w stanie przyjąć bardzo dużo ciosów, czy kopniaków. W moim przypadku, podczas walk nie czuję bólu.
Jakie plany na nowy 2025 rok?
Stawiam na walki zawodowe, moim celem jest dostać się do największej organizacji MMA na świecie, a więc UFC. Nie wykluczam, iż bardzo chętnie znów wybiorę się na Mistrzostwa Europy lub Świata. Przemek Wejner, Robert Henek, Kamil Metera i Aleksy Mzaur to moi trenerzy, którzy z pewnością zadbają o moją formę i dalsze sukcesy.
c.
Komentarze (0) Skomentuj