Na mocy wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie Marek Sanecznik utracił mandat radnego Knurowa. To jednak nie koniec sprawy. Zainteresowany twierdzi, że postępowanie wyjaśniające przeprowadzono z naruszeniem prawa, w tym ochrony prywatności. I składa skargi do Generalnego Inspektora Danych Osobowych oraz komendanta wojewódzkiego policji.


Sprawa gości na naszych łamach nie pierwszy raz. Przypomnijmy pokrótce tło. Pod koniec drugiego kwartału ubiegłego roku do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego  trafiło zgłoszenie, w którym anonimowi mieszkańcy Czerwionki-Leszczyny  „z wiarą w dobrą zmianę” donosili,  że  że radny z rodziną mieszka w ich miejscowości, w jednorodzinnym domku. ŚUW zwrócił się do więc do rady miasta o zbadanie, czy radny posiadał w dniu wyborów i czy nadal posiada prawo wybieralności do rady Knurowa. We wrześniu ubiegłego roku komisja rewizyjna uznała, że Sanecznik jest mieszkańcem Czerwionki-Leszczyn, gdyż „tam zlokalizowane jest jego centrum życiowe”.

Rada, kierując się ustaleniami komisji, wygasiła mandat radnego. Na listopadowej sesji decyzję o tym poparło 16 radnych, przy jednym głosie przeciw i trzech  wstrzymujących się (radny Sanecznik wyłączył się z głosowania).

Zainteresowany zaskarżył uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, ale 27 lutego sąd oddalił skargę. W obszernym uzasadnieniu WSA podnosił m.in., że ustalenia rady są słuszne - Sanecznik jest wprawdzie zameldowany na stałe w Knurowie, ale jego pobytowi w tej miejscowości „brakuje cech koncentracji życia osobistego i rodzinnego”. Radny nie dał jednak za wygraną i odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. 22 sierpnia NSA podtrzymał wcześniejsze rozstrzygnięcia. Tym samym Sanecznik stracił mandat.

Tak wygląda to od strony proceduralnej. Zdaniem zainteresowanego, sprawa ma jednak drugie dno. A tłem jest polityka – Sanecznik to zaciekły krytyk prezydenta miasta Adama Ramsa i jeden z nielicznych, były już, radny, który się z tym nie kryje.

- W mojej ocenie to polityczna zemsta. Tak długo szukano pretekstu, aż się znalazł – uważa Sanecznik. - Pogodziłem się z wyrokiem, ale kwestionuję intencje rady. Nie chodziło o ustalenie prawdy i praworządność. Dowodzi tego stosowanie różnych miar. Podobne wątpliwości w związku z legalnością objęcia mandatu budziła sytuacja przewodniczącego rady Tomasza Rzepy (również padł ofiarą donosu do ŚUW w kontekście miejsca zamieszkania w dniu wyborów, jednak komisja rewizyjna nie znalazła podstaw do uchylenia  mandatu - A.P.), ale włos mu z głowy nie spadł.  
 
Sanecznik, w odwecie (?), domaga się innych głów. Komisja rewizyjna, w toku postępowania, zebrała m.in. informacje o miejscach realizowania obowiązku szkolnego przez córki radnego (dla porządku – chodzą do szkół spoza Knurowa),  dysponuje też notatką, z której wynika, że policja prowadziła rozpoznanie w miejscu domniemanego pobytu radnego w Knurowie.

- Policja nie miała prawa węszyć wokół mnie, rozpytywać po sąsiadach. Komendant wojewódzki policji w Katowicach, po zbadaniu sprawy i w odpowiedzi na moją skargę, stwierdził, że policjanci z Knurowa oraz Czerwionki-Leszczyn przekroczyli swoje uprawnienia – policja nie miała podstaw do włączenia się w postępowanie przed komisją rewizyjną.

Sanecznik złożył też zawiadomienie do Generalnego Inspektora Danych Osobowych o zbadanie legalności działań komisji w zakresie zbierania i posługiwania się wiadomościami na temat jego nieletnich dzieci bez jego zgody. GIODO nie zajął jeszcze stanowiska.      

Jakkolwiek nie zakończy się ta sprawa, nie ma to już wpływu  na przyszłość Sanecznika w samorządzie. Wakat w radzie zostanie obsadzony w drodze  wyborów uzupełniających w okręgu nr 16, obejmującym ulice: Janty, Mickiewicza, Ogrodową, Pocztową, Sienkiewicza, Słoniny i Spółdzielczą. Termin nie jest jeszcze znany.

(pik)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj