Jedzenie jest nam niezbędne do życia. Z czysto fizjologicznej czynności urosło jednak do rangi sztuki. Po jednej stronie spotkać możemy mistrzów, takich jak Kurt Scheller, który gościł niedawno w restauracji Pod Wiązem. Z drugiej – odbiorców iście artystycznych doznań smakowych, którzy z przyjemnością delektują się kunsztem, dalece wykraczającym poza możliwości domowego gotowania.

Restauracja Pod Wiązem po raz kolejny ściągnęła mistrza. Po tym, jak o kubki smakowe gości zadbali Tomasz Jakubiak i Daria Ładocha, 18 czerwca można było skosztować wspaniałości przygotowanych pod sumiastym wąsem samego Kurta Schellera. W dniu prezentacji towarzyszył mi Paweł Gruba znany z Hell’s Kitchen. Obaj mistrzowie kuchni tryskali energią i humorem. Natomiast dania przyniosły obecnym najwyższej klasy doznania smakowe.

Po powitalnym drinku, na stole pojawił się Amuse Bouche, którym okazał się tatar wegetariański, będący kombinacją m.in. pieczonego bakłażana, musu z okary oraz tradycyjnych dodatków, jak ogórki konserwowe i cebulka. To danie uzupełniała chrupiąca foccacia. Przyjemnie podrażnione kubki smakowe chwilę później uraczone zostały zimną przystawką. Była nią terryna z dzika z wieprzowiną, sos żurawinowy, karmelizowany kumkwat (a w wersji wege: karczoch z marynowanym ogórkiem i rzodkiewką). Kolejne danie było całkowicie wegańskie – zupa chłodnik z arbuza i warzyw (pomidora, ogórka, papryki i czosnku), odsłoniła przed gośćmi nieoczekiwane połączenie smaków.

Ciepła przystawka wzbudziła szczególnie dużo pozytywnych komentarzy. Na talerzach pojawił się bowiem jesiotr, specjalnie sprowadzony z najlepszego kaliskiego gospodarstwa rybnego. Medalion z jesiotra podany został z puree z kalafiora, z zielonym szparagiem, bobem i różą brokuła. Nieliczni, którzy zamówili wege, otrzymali indyjskie samosas z warzywami (kalafiorem i zielonym groszkiem).

Gdy nadszedł czas na danie główne, okazał się nim doskonały antrykot z sosem na bazie pieprzu madagarskiego, grillowana polenta, młoda marchewka z orzechami – a dla wegan: ziemniaczany knish z puree zielonego groszku. Całe przyjęcie degustacyjne zamknął deser łączący słodki smak bezy, z kwaskowymi owocami. To danie podane zostało już w pięknie oświetlonym ogrodzie.

Sami zachwyceni, zrealizowaliśmy naszą dziennikarską powinność, wypytując innych gości o ich doznania smakowe i opinie na temat spotkania z Kurtem Schellerem. Poza oczywistymi pochwałami dla dań, powtarzały się także pochlebne zdania na temat samego pomysłu na realizację tego typu spotkań z kulinarnymi mistrzami. Goście podkreślali, że nie ma w naszym mieście drugiego takiego miejsca, w którym można by było spróbować dań mistrzów, a następnie porozmawiać o kulinarnych doznaniach i preferencjach z innymi smakoszami i entuzjastami dobrej kuchni.

Tak, za taki cykl wydarzeń należą się restauracji Pod Wiązem brawa. A skoro już o oklaskach mowa: Pani Iwona Kulik, szefowa kuchni stanęła na wysokości zadania, za co należą jej się głębokie ukłony. Chapeau bas także przed pozostałymi pracownikami restauracji – od tych skrytych w czeluściach kuchni, po kelnerów i kelnerki: wszystko zapięte było na ostatni guzik.

Jeśli jesteście głodni takich doznań, zapowiadamy, że we wrześniu kucharze Pod Wiązem gotować będą z Piotrem Ogińskim. Już teraz ostrzymy sobie zęby na to kolejne, smakowite wydarzenie.

PS: zupę z arbuzem koniecznie musimy podać domownikom. To naprawdę był sztos!

Adriana Urgacz-Kuźniak

 

 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj