Miasto zdecydowało: nowym prezesem Szpitala Miejskiego nr 4 będzie
Renata Bryła, od niedawna członkini zarządu spółki, księgowa z
wieloletnim stażem. Piotr Wieczorek, zastępca prezydenta Gliwic, nie
wyklucza powołania do zarządu innych osób - menadżerów służby zdrowia.
-To będzie kontynuacja złej polityki poprzednika, Mariana Jarosza, a nie
nowe otwarcie - mówią pracownicy.
Kryzys wybuchł z całą siłą w grudniu 2016 roku, po likwidacji chirurgii dziecięcej i narastał przez cały 2017 r. Zagrożone były niemal wszystkie oddziały, lekarze i pielęgniarki zwalniali się, zadłużenie urosło do prawie 30 mln zł, mieszkańcy zorganizowali marsz solidarności, odbyła się specjalna sesja rady miasta. Co więcej, Marian Jarosz, były już prezes szpitalnej spółki, dwukrotnie podawał się do dymisji, ale miasto konsekwentnie jej nie przyjmowało, tłumacząc, że to "dobry menadżer i sprawny organizator".
Co zatem sprawiło, że w lutym 2018 r. rezygnację przyjęło? - Zaistniały nowe okoliczności, a pan Jarosz już wykonał swoje zamierzenia. Od lutego 2017 r. mamy nowy podmiot, powstały z połączenia "wojskowego" i Gliwickiego Centrum Medycznego. To był bardzo trudny i pracowity czas - enigmatycznie tłumaczy powody decyzji Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.
Decyzja o zmianie zapadła szybko i , jak twierdzą niektórzy pracownicy szpitala, była do przewidzenia. - Nie po to parę miesięcy temu miasto uzupełniało skład zarządu - mówią. Wieczorek wyjaśnia, że od nowego prezesa oczekuje ... nowej strategii. - Pani Bryła zapewne przedstawi taki program. Rozglądamy się za innymi osobami, menedżerami służby zdrowia, którzy ewentualnie uzupełnią skład zarządu - dodaje zastępca prezydenta. Na lekarskiej giełdzie pojawia się kandydatura "doktora z onkologii", ale miasto jej nie potwierdza.
Dr Anita Rogalska, przewodnicząca MOT ZZL w Szpitalu Miejskim nr 4, była zaskoczona takimi działaniami, tym bardziej że związki negocjowały z Jaroszem nowe regulaminy, a prace były bardzo zaawansowane. Zwraca uwagę na to, że zamknięto dwa oddziały: chirurgię dziecięcą w byłym GCM i ortopedię w dawnym "wojskowym", brakuje lekarzy na pediatrii i anestezjologii, co zagraża ciągłości pracy oddziałów, podjęto nietrafione decyzje inwestycyjne, związane z lokalizacją tzw. OIOM na poddaszu, nie ma także ani jednej czynnej całodobowo pracowni tomograficznej, wykonującej badania z kontrastem. - Wciąż nie ma sprawnej komunikacji i przepływu informacji pomiędzy pracownikami, widać różnicę w uposażeniach lekarzy na tym samym stanowisku pracy( rzędu 30 proc.), zaprzeczające zasadzie równego traktowania pracowników. Sprawy sądowe zakończyły się prawomocnymi wyrokami, potwierdzającymi wykroczenia przeciwko prawom pracowniczym - wylicza Rogalska.
Jej zdaniem, po wprowadzeniu nowego regulaminu pracy, należałoby oczekiwać również nowego regulaminu wynagradzania. Negocjacje, dotyczące tego pierwszego, już się zakończyły i są uzgodnione z obecnym zarządem, pozostaje tylko droga proceduralna. Wyrażamy gotowość do współpracy, ale opartej na szacunku i merytorycznej dyskusji - mówi przewodnicząca związków.
Małgorzata Lichecka
Co zatem sprawiło, że w lutym 2018 r. rezygnację przyjęło? - Zaistniały nowe okoliczności, a pan Jarosz już wykonał swoje zamierzenia. Od lutego 2017 r. mamy nowy podmiot, powstały z połączenia "wojskowego" i Gliwickiego Centrum Medycznego. To był bardzo trudny i pracowity czas - enigmatycznie tłumaczy powody decyzji Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.
Decyzja o zmianie zapadła szybko i , jak twierdzą niektórzy pracownicy szpitala, była do przewidzenia. - Nie po to parę miesięcy temu miasto uzupełniało skład zarządu - mówią. Wieczorek wyjaśnia, że od nowego prezesa oczekuje ... nowej strategii. - Pani Bryła zapewne przedstawi taki program. Rozglądamy się za innymi osobami, menedżerami służby zdrowia, którzy ewentualnie uzupełnią skład zarządu - dodaje zastępca prezydenta. Na lekarskiej giełdzie pojawia się kandydatura "doktora z onkologii", ale miasto jej nie potwierdza.
Dr Anita Rogalska, przewodnicząca MOT ZZL w Szpitalu Miejskim nr 4, była zaskoczona takimi działaniami, tym bardziej że związki negocjowały z Jaroszem nowe regulaminy, a prace były bardzo zaawansowane. Zwraca uwagę na to, że zamknięto dwa oddziały: chirurgię dziecięcą w byłym GCM i ortopedię w dawnym "wojskowym", brakuje lekarzy na pediatrii i anestezjologii, co zagraża ciągłości pracy oddziałów, podjęto nietrafione decyzje inwestycyjne, związane z lokalizacją tzw. OIOM na poddaszu, nie ma także ani jednej czynnej całodobowo pracowni tomograficznej, wykonującej badania z kontrastem. - Wciąż nie ma sprawnej komunikacji i przepływu informacji pomiędzy pracownikami, widać różnicę w uposażeniach lekarzy na tym samym stanowisku pracy( rzędu 30 proc.), zaprzeczające zasadzie równego traktowania pracowników. Sprawy sądowe zakończyły się prawomocnymi wyrokami, potwierdzającymi wykroczenia przeciwko prawom pracowniczym - wylicza Rogalska.
Jej zdaniem, po wprowadzeniu nowego regulaminu pracy, należałoby oczekiwać również nowego regulaminu wynagradzania. Negocjacje, dotyczące tego pierwszego, już się zakończyły i są uzgodnione z obecnym zarządem, pozostaje tylko droga proceduralna. Wyrażamy gotowość do współpracy, ale opartej na szacunku i merytorycznej dyskusji - mówi przewodnicząca związków.
Małgorzata Lichecka
Komentarze (0) Skomentuj