Przed północą w niedzielę, 5 lipca, w budynku należącym do sióstr boromeuszek odezwał się dzwonek alarmowy. Znak, że w "oknie życia" pojawiło się dziecko.
Siostry natychmiast sprawdziły okno - leżał tam chłopczyk. Boromeuszki zaopiekowały się noworodkiem, został on też od razu przebadany w szpitalu miejskim. Dziecko jest zdrowe.
Osobie, która chłopczyka zostawiła, nie grożą żadne konsekwencje prawne. "Okno życia" działa właśnie po to, by można było w nim umieszczać dzieci, którymi matki nie chcą lub nie są w stanie się zaopiekować. To w historii gliwickiego okna trzeci uratowany noworodek.
Gliwickie „okno życia” funkcjonuje w ośrodku opiekuńczo-leczniczym boromeuszek dzięki porozumieniu właśnie kongregacji sióstr, szpitala wielospecjalistycznego oraz Caritas Diecezji Gliwickiej.
Wcześniej okno istniało przy ul. Górnych Wałów, ale zostało zlikwidowane. Teraz działalność jest kontynuowana.
Niestety, sytuacja prawna malucha nie jest najlepsza. Bez oświadczenia matki o zrzeczeniu się praw rodzicielskich i wyrażeniu zgody na adopcję, będzie on długo oczekiwać na rodzinę.
Lepiej wygląda to w przypadku, gdy matka zrzeknie się praw w szpitalu i tam zostawi dziecko. Decyzję może podjąć przed porodem i po nim, a ma na nią aż 43 dni.
Komentarze (0) Skomentuj