PalmJazz Festival to dziś jedno z ważniejszych wydarzeń muzycznych w Polsce.
Zapoczątkowany przez Krzysztofa Kobylińskiego, twórcę i dyrektora artystycznego festiwalu, PalmJazz zyskuje nie tylko coraz więcej miłośników, ale też rozrasta się: artyści koncertują już na scenach innych miast, w Polsce i za granicą. W ciągu siedmiu lat festiwal gościł ponad pół tysiąca artystów z pięciu kontynentów.

- To marka istniejąca dzięki muzykom, którzy nas odwiedzają i o nas opowiadają. O festiwalu pisały londyńskie gazety, mówi się o nim w nowojorskich klubach. PalmJazz to także niezwykła publiczność, współtworząca atmosferę każdego koncertu - mówi Kobyliński i dodaje, że tegoroczna edycja to prawie 16 koncertów w Gliwicach oraz wydarzenia towarzyszące - PalmJazz Days w Raciborzu, Tarnowskich Górach, a także w... Londynie.

Listopadowa odsłona rozpocznie się 2 listopada o godz. 18.00  koncertem w Centrum Kultury Jazovia,  a zagra amerykańskie Joshua Redman Trio. Marianne Solivann, Audrey Martell i Lura to kobieca część PalmJazzu.

- Męski punkt widzenia muzyki zaprezentują między innymi panowie z legendarnej i najbardziej kreatywnej grupy stylu fussion, a chodzi o Yellowjackets, a także Steve Coleman and Five Elements oraz niezrównany Al Di Meola - jego koncert już 12 listopada w Teatrze Miejskim w Gliwicach -  tak Kobyliński opowiada o programie.

Nie zabraknie polskich wykonawców. Wystąpi Stanisław Soyka z zespołem, Piotr Baron Band, Marcin Wasilewski Trio, rodzina Miśkiewiczów. - W to wszystko wpleciemy koncerty w Raciborzu, a tam niekwestionowane gwiazdy z Manu Katche Trio i Yasmin Levy na czele - dodaje Kobyliński. Ósma edycja festiwalu zapowiada się nie tylko atrakcyjnie , ale również intensywnie. Bo są dni, w których  organizatorzy zaplanowali po dwa koncerty.   

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj