Mateusz Pałka, projektant graficzny z Gliwic, spontanicznie zaprojektował logo miasta. I choć koncepcję wysłał urzędnikom, nie doczekał się odpowiedzi. Może dlatego, że miasto konkursu organizować nie zamierza. Tak zdecydowali radni z komisji edukacji i kultury, uznając, że zajmie się tym rada nowej kadencji.
Mateusz Pałka zawodowo zajmuje się wizerunkiem firm w internecie, więc to naturalne, że zainteresował się logotypem miasta. Intrygował go od dawna, a dyskusja i krytyczne głosy mieszkańców, dotyczące koncepcji zaprezentowanych przez miasto we wrześniu 2017 roku, były tylko dodatkowym impulsem.
Nim zabrał się do pracy, przygotował plan. Zazwyczaj przed rozpoczęciem projektowania konsultuje się z klientem, ale w tym przypadku musiał zrezygnować, bo przecież miasto niczego u niego nie zamawiało. Ale dla Pałki nie stanowiło to problemu. Po wpadce agencji ze Słupska wiedział, jakich błędów nie popełniać. - Przyszłość jest tu, ale w nawiązaniu do historii. Tego ostatniego zabrakło mi we wcześniejszych propozycjach. Miasto bardzo mocno chciało się promować jako dążące do przyszłości, ale o przeszłości zapomniało. Jest bardzo ważna i nie powinniśmy od niej odchodzić. Kluczem dobrego logo wydawało mi się połączenie tych dwóch idei - tłumaczy założenie Pałka.
Istotna jest kolorystyka. Niebieski i czerwony to barwy godła miasta. Pałka ostatecznie zdecydował się na użycie trzech: niebieskiego, czerwonego i granatowego (do elementów biznesowych). - Odbiorca musi wiedzieć, że pasują do konkretnej marki, w tym przypadku Gliwic - tłumaczy projektant.
Wykorzystał czcionkę campton, którą wybrał ze względu na geometryczną formę, mocno zbliżoną do samego znaku. - Wszystko jest spójne, przejrzyste i czytelne - dodaje.
Tworząc nowy znak graficzny, zestawił herb (w unowocześnionej formie) z motywem starego logo. I choć nie był przekonany, czy radiostacja jest istotna, wiedział, czego w 2017 roku oczekiwało miasto: dwie z trzech wybranych w głosowaniu mieszkańców propozycji nawiązywały właśnie do radiostacji. Dlatego pojawiła się też w jego projekcie, podobnie jak slogan „Przyszłość jest tu”.
Nad logotypem oraz identyfikacją wizualną Pałka pracował po godzinach, w domowym zaciszu, by nie kolidowało to z obowiązkami zawodowymi. - Dla frajdy, sprawdzenia się, bo zaprojektowanie dobrego logo jest sztuką, która niewielu się udaje. Miasto zostaje z nim na lata, dlatego potrzeba umiaru i rzetelnej wiedzy historycznej, by zrobić to dobrze - podkreśla Pałka. Logo testował najpierw wśród innych projektantów i spotkało się z dobrym przyjęciem. Internautom koncepcja też się podobała, choć pojawiły się głosy, że przypomina chińskie znaki oraz... kieliszek do wina.
- Faktycznie, coś z tym kieliszkiem jest na rzeczy - śmieje się Pałka. - Ludzie bardziej skupiają się na kresce, nie patrząc na całość, dlatego być może dostrzegają w mojej koncepcji samurajski miecz zamiast radiostacji. A kieliszek do wina to nic innego jak nawiązanie do obłego kształtu herbowej tarczy.
Projektant przesłał swoją propozycję działowi promocji urzędu miejskiego i na razie odpowiedzi nie otrzymał. Okazało się, że miasto z konkursu na logotyp zrezygnowało. Paweł Staszel, p. o. naczelnika wydziału kultury i promocji wyjaśnia, że zajmowano się tymi kwestiami i planowano nawet powołanie komisji konkursowej. - W jej skład mieliby wejść przedstawiciele rady miasta, ASP w Katowicach, Politechniki Śląskiej oraz Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej. Zainteresowania udziałem w pracach komisji nie wyraził żaden z radnych - wyjaśnia Staszel, nie precyzuje jednak, którzy to radni i ilu ich było.
Wydział zwrócił się więc z prośbą o opinię do komisji edukacji, kultury i sportu. - W odpowiedzi radni poinformowali, że w ich ocenie, sprawą zmiany obowiązującego logo powinni zająć się przedstawiciele rady miasta następnej kadencji. Prezydent do tej propozycji się przychylił - mówi naczelnik.
Od autorki
Ze słów urzędnika wynika wprost, że o odsunięciu konkursu w czasie zdecydowała garstka radnych z komisji kultury. Jej przewodniczącą jest Krystyna Sowa z ugrupowania Koalicja dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza, więc przychylenie się prezydenta akurat do tej opinii nie dziwi. Dziwi natomiast, dlaczego takie decyzje podejmuje się w wąskim gronie (komisja), nie zaś podczas publicznej debaty, najlepiej z udziałem mieszkańców.
Małgorzata Lichecka
Nim zabrał się do pracy, przygotował plan. Zazwyczaj przed rozpoczęciem projektowania konsultuje się z klientem, ale w tym przypadku musiał zrezygnować, bo przecież miasto niczego u niego nie zamawiało. Ale dla Pałki nie stanowiło to problemu. Po wpadce agencji ze Słupska wiedział, jakich błędów nie popełniać. - Przyszłość jest tu, ale w nawiązaniu do historii. Tego ostatniego zabrakło mi we wcześniejszych propozycjach. Miasto bardzo mocno chciało się promować jako dążące do przyszłości, ale o przeszłości zapomniało. Jest bardzo ważna i nie powinniśmy od niej odchodzić. Kluczem dobrego logo wydawało mi się połączenie tych dwóch idei - tłumaczy założenie Pałka.
Istotna jest kolorystyka. Niebieski i czerwony to barwy godła miasta. Pałka ostatecznie zdecydował się na użycie trzech: niebieskiego, czerwonego i granatowego (do elementów biznesowych). - Odbiorca musi wiedzieć, że pasują do konkretnej marki, w tym przypadku Gliwic - tłumaczy projektant.
Wykorzystał czcionkę campton, którą wybrał ze względu na geometryczną formę, mocno zbliżoną do samego znaku. - Wszystko jest spójne, przejrzyste i czytelne - dodaje.
Tworząc nowy znak graficzny, zestawił herb (w unowocześnionej formie) z motywem starego logo. I choć nie był przekonany, czy radiostacja jest istotna, wiedział, czego w 2017 roku oczekiwało miasto: dwie z trzech wybranych w głosowaniu mieszkańców propozycji nawiązywały właśnie do radiostacji. Dlatego pojawiła się też w jego projekcie, podobnie jak slogan „Przyszłość jest tu”.
Nad logotypem oraz identyfikacją wizualną Pałka pracował po godzinach, w domowym zaciszu, by nie kolidowało to z obowiązkami zawodowymi. - Dla frajdy, sprawdzenia się, bo zaprojektowanie dobrego logo jest sztuką, która niewielu się udaje. Miasto zostaje z nim na lata, dlatego potrzeba umiaru i rzetelnej wiedzy historycznej, by zrobić to dobrze - podkreśla Pałka. Logo testował najpierw wśród innych projektantów i spotkało się z dobrym przyjęciem. Internautom koncepcja też się podobała, choć pojawiły się głosy, że przypomina chińskie znaki oraz... kieliszek do wina.
- Faktycznie, coś z tym kieliszkiem jest na rzeczy - śmieje się Pałka. - Ludzie bardziej skupiają się na kresce, nie patrząc na całość, dlatego być może dostrzegają w mojej koncepcji samurajski miecz zamiast radiostacji. A kieliszek do wina to nic innego jak nawiązanie do obłego kształtu herbowej tarczy.
Projektant przesłał swoją propozycję działowi promocji urzędu miejskiego i na razie odpowiedzi nie otrzymał. Okazało się, że miasto z konkursu na logotyp zrezygnowało. Paweł Staszel, p. o. naczelnika wydziału kultury i promocji wyjaśnia, że zajmowano się tymi kwestiami i planowano nawet powołanie komisji konkursowej. - W jej skład mieliby wejść przedstawiciele rady miasta, ASP w Katowicach, Politechniki Śląskiej oraz Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej. Zainteresowania udziałem w pracach komisji nie wyraził żaden z radnych - wyjaśnia Staszel, nie precyzuje jednak, którzy to radni i ilu ich było.
Wydział zwrócił się więc z prośbą o opinię do komisji edukacji, kultury i sportu. - W odpowiedzi radni poinformowali, że w ich ocenie, sprawą zmiany obowiązującego logo powinni zająć się przedstawiciele rady miasta następnej kadencji. Prezydent do tej propozycji się przychylił - mówi naczelnik.
Od autorki
Ze słów urzędnika wynika wprost, że o odsunięciu konkursu w czasie zdecydowała garstka radnych z komisji kultury. Jej przewodniczącą jest Krystyna Sowa z ugrupowania Koalicja dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza, więc przychylenie się prezydenta akurat do tej opinii nie dziwi. Dziwi natomiast, dlaczego takie decyzje podejmuje się w wąskim gronie (komisja), nie zaś podczas publicznej debaty, najlepiej z udziałem mieszkańców.
Małgorzata Lichecka
Komentarze (0) Skomentuj