Zaledwie na chwilę pojawili się w centrum miasta, a ich obecność wzbudziła duże zainteresowanie. We wtorek 20 sierpnia media społecznościowe obiegły filmiki oraz zdjęcia podróżującego pana Dariusza ze swoją świtą.
Gąska Sunny oraz kaczka, która zwie się Wirek to ptasi przyjaciele Dariusza Brzeskiego, który pochodzi z Dolnego Śląska, a dokładniej z Kłodzka. Skład uzupełnia, a zarazem pilnuje psiak – Kundelini. To właśnie Ci goście tydzień temu przyjechali do Gliwic i swoją obecnością wywołali spore poruszenie, wszak gąska podróżująca miejskim autobusem lub prowadzona na smyczy w samym centrum Gliwic to niecodzienny widok. Zdążyli wpaść do stadniny koni oraz nad zbiornik Dzierżno Duże w powiecie gliwickim, na piknik integracyjny Fundacji „Nieodkładalni”, czy odwiedzić mieszkańców gliwickiego Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta.
Najpierw Covid, a później powrót do korzeni
Pan Dariusz już jako dziecko wyjechał ze swoimi rodzicami do USA. Tam dorastał, studiował antropologię w Houston, a później wyruszył w świat. Brzeski dziesięć lat temu postanowił przenieść się do Europy, a dokładnie do Niemiec, by być bliżej swojego ojczystego kraju i pielęgnować kulturalne oraz językowe korzenie. Zmiana życia nastąpiła, gdy w trakcie pandemii w przeciągu dwóch dni zmarli w Polsce jego rodzice. – Wróciłem na ziemię po moim ojcu, nie mogłem pogodzić się z tak ogromną startą, która mnie spotkała, a Sunny i Wirek okazały się być moją terapią, dzięki której wyszedłem z żałoby i wspólnie tworzymy zgrany zespół – wspomina Dariusz Brzeski – Powróciłem do tradycji, a więc upraw bez chemii, do odmian rodzimych. Jedną z nich, którymi byłem bardzo zainteresowany to nasze rodzime odmiany zwierząt, bo większość kaczek, czy kur, które ludzie posiadają, są obcymi odmianami. Wirek to kaczka staropolska, natomiast gąska Sunny to gąską siodłata. Ptaki kupiłem na wiejskim targu, gąska była po 25 zł, a kaczuszka za 20 zł. Postanowiłem je przygarnąć i wychować, tym samym zapewnić im dożywocie. Gąski najczęściej żyją dwa lub trzy lata, a potrafią być długowieczne i żyć do 30-tki. Będąc załamany śmiercią rodziców, nawiązałem z nimi głęboką więź, a przyczyniło się do tego wychowanie od małego i moja rola, jakby rodzica. Podczas spotkań z dziećmi, seniorami, czy osobami niepełnosprawnymi często nawiązuję do tego, iż jest to powrót do naszych tradycji, w pewnym sensie do kultury – tłumaczy pan Dariusz.
Wywołując radość i uśmiech
Spotykając na drodze takie towarzystwo, nie sposób uśmiechnąć się, często zrobić zdjęcie, czy zwyczajnie zagadać. Brzeski jest już do tego wszystkiego przyzwyczajony, a gdyby tego było mało, zaczyna być w niewielkim stopniu rozpoznawalny, ponieważ nie raz gościł w radiu, telewizji, portalach internetowych, czy na stronach prasy drukowanej. Podobnie rzecz się miała właśnie w Gliwicach, gdzie pracownik z Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta spotkał pod dworcem PKP całą ekipę i postanowił zagadać. - Całkowity przypadek sprawił, że akurat przechodziłem przez dworzec i spotkałem pana Darka ze swoim zwierzyńcem. Zrobiłem zdjęcia, zagadałem i po krótkiej rozmowie zaprosiłem do odwiedzin schroniska dla mężczyzn, w którym pracuję, ponieważ sam wspominał, że jest umówiony na wizytę w domu dziecka, więc pomyślałem, czy uda się znaleźć chwilę wieczorem i wpaść do placówki. Wizyta zwierzaków to była zdecydowanie radosna chwila dla naszych podopiecznych. Mogliśmy poznać historię jego życia, dowiedzieć się, jak odnosi się do kultury, która zanika. Dobrze, że są takie osoby, którym chce się pokazywać, uczyć, i tłumaczyć. Brakuje takich osób, a pan Darek daje takie oderwanie od rzeczywistości, spotkanie z nim to jest pewnego rodzaju terapia. Pan Dariusz jest specyficzną osobowością, która ma swój cel życiowy, do którego dąży – mówi Mariusz, pracownik w Towarzystwie Pomocy im. Św. Brata Alberta.
Chętnie powróci w gliwickie strony
Choć pan Dariusz jest już w dalszej podróży po Polsce, a dokładnie w Beskidach, to chętnie powróci do Gliwic i spotka się z dziećmi, które po wakacjach wrócą do szkolnych ławek. – W Gliwicach byłem krótki czas i wspominam go bardzo pozytywnie, to było naprawdę piękne, gliwiczanie byli tacy mili i ciepli. Chciałbym zorganizować spotkanie w nowym roku szkolnym dla dzieci, gdyby ktoś chciał mnie zaprosić na spotkanie, chętnie przyjadę. Często z dziećmi robimy warsztaty, gdzie wykonują zakładki do książek z piórek, które naturalnie wypadają Sunny. Mówię o tym, jak to dawniej pisało się gęsim piórem i co najważniejsze, jest one symbolem literatury, jednak coraz mniej dzieci zdaje sobie z tego sprawę, a to jest część naszej kultury – podsumowuje.
Chętnych, by ugościć pana Darka, zapraszamy do kontaktu z redakcją „Nowin Gliwickich”, gdzie udzielimy więcej informacji.
c.
Komentarze (0) Skomentuj