W sobotę przyjął święcenia kapłańskie w gliwickiej katedrze i rozpoczął nową drogę w swoim życiu. We wrześniu rozpocznie nowe obowiązki już jako wikariusz, a zapewne także jako katecheta. Rozmawiamy z jedynym neoprezbiterem diecezji gliwickiej.
Patryk Adler – 27-latek, który ukończył Wyższe Międzydiecezjalne Seminarium Duchowe w Opolu, pochodzi z Gliwic z rodzinnej parafii św. Jacka w Gliwicach-Sośnicy, od ubiegłej soboty - nowo wyświęcony kapłan w diecezji gliwickiej.
Na samym początku naszej rozmowy ogromne gratulacje na nowej drodze kapłańskiej. Emocje już opadły?
Emocje zdecydowanie tak, jednak zmęczenie rośnie odwrotnie proporcjonalnie do opadających emocji (śmiech).. ale wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Może zacznijmy od samego początku, jak wyglądała droga do kapłaństwa księdza Patryka? Kiedy pojawiły się te pierwsze myśli, że chciałbym zostać kapłanem?
Pierwsze myśli pojawiły się już w gimnazjum i tak się one we mnie kotłowały raz mocniej, raz słabiej przez całe technikum. Kiedy skończyłem szkołę średnią, nie zdecydowałem się, by pójść od razu do seminarium, rozpocząłem studia na Politechnice Śląskiej na kierunku ‘Automatyka i Robotyka’. Dopiero po pierwszym roku studiów odważyłem się podjąć decyzję, że wstępuję do seminarium. Myślę, że bycie przez wiele lat w gronie liturgicznej służby ołtarza, jako ministrant przyczyniło się poniekąd do decyzji, by rozeznać swoją drogę życiową.
Seminarium to miejsce, gdzie można rozeznać swoją drogę życiową, jednak młodzi ludzie niezbyt często korzystają z tej możliwości. Nie każdy, kto rozpocznie tam naukę, zostanie księdzem...
Kiedy rozmawiałem z innymi księżmi o powołaniu, czy pójściu do seminarium, to usłyszałem takie zdanie od jednego z nich, że seminarium nie wiąże się z tym, że trzeba zostać księdzem, to jest okres tych paru lat rozeznawania powołania, pytania Pana Boga, czy mam być księdzem, czy mam być mężem, czy mam zostać zakonnikiem, albo mam żyć w samotności. To stwierdzenie bardzo mi pomogło podjąć tę decyzję, iż chcę wstąpić do seminarium i tam rozeznać moje powołanie. Wstąpienie do seminarium nie wiąże się z jego skończeniem, są to też normalne studia teologiczne. Jesteśmy studentami na Uniwersytecie Opolskim, więc tak jak z każdych innych studiów można zrezygnować w każdej chwili, tym samym nie kończyć seminarium.
Kiedy przyszła ta myśl, że chcę zostać księdzem, że to właśnie ta droga jest tą właściwą ?
Tak naprawdę, to w taki cichy sposób gdzieś to powołanie się we mnie rozwijało. Nie było to ani jakieś sensacyjne nawrócenie, ani spektakularne usłyszenie głosu Pana Boga, tylko to wszystko się działo w takiej ciszy, powołanie powoli kiełkowało, by wreszcie wydać plon, a nastąpiło to pod koniec drugiego roku seminarium. Dwa lata rozeznawania i pytania siebie oraz Pana Boga, czy mam zostać księdzem, czy nie, by po dwóch latach podjąć tę decyzję, że chcę spróbować. Następne lata nauki chciałem spędzić w seminarium, ale już z ukierunkowaniem myśli w stronę tego, że mam zostać księdzem.
Dlaczego księdzem, a nie zakonnikiem?
Wywodzę się z parafii diecezjalnej i całe moje życie wzrastałem wokół księży diecezjalnych, choć wiedziałem, że są inne zakony, zgromadzenia braci, czy ojców franciszkanów, dominikanów itd., to nie miałem nigdy problemu z rozeznaniem, że jest to wezwanie do kapłaństwa księży diecezjalnych.
Ilu kolegów rozpoczynało z księdzem seminarium?
Zaczynało nas na roku dziewięć osób, byli to mężczyźni z dwóch diecezji: gliwickiej, jak i opolskiej, a finalnie zostało wyświęconych 4. Z diecezji gliwickiej zaczynało nas trzech, jednak tylko ja dotrwałem do święceń kapłańskich.
W przyszłym roku nie będzie święceń kapłańskich w Gliwicach, nie ma nikogo na V roku studiów. Statystyki z lat ubiegłych – 2022 rok – 6 kapłanów, 2023 rok – 3 kapłanów, w tym tylko ksiądz. Niestety, ale seminarium nie pęka w szwach...
Raczej świeci pustkami… Jeśli chodzi o naszą diecezję, to kleryków diecezji gliwickiej obecnie jest pięciu na pięciu latach nauki, więc łatwo można policzyć, że średnio przypada jeden na rok. Mamy lukę, ponieważ nie ma nikogo z diecezji gliwickiej na V roku, czyli tych, którzy byliby wyświęcani na prezbiterów w przyszłym roku, ale także nie ma nikogo na I roku. Obecna sytuacja kształtuje się tak, iż mamy dwóch kleryków na II roku, dwie osoby na III roku i jednego kleryka na IV roku z diecezji gliwickiej.
Z czego mogą wynikać takie pustki w seminarium? Czy możemy domniemać, że młodzi ludzie boją się podejmować ważne decyzje?
Z rozmów ze znajomymi, z moimi rówieśnikami, a nawet z młodszymi kolegami dostrzegam problem w podejmowaniu decyzji i to wiążących decyzji na całe życie. Mówimy cały czas o braku powołań do kapłaństwa, warto zauważyć, że coraz mniej ludzi decyduje się brać ślub, już nie tyle kościelny, ile w ogóle wiązać się w jakikolwiek sposób na całe życie. Myślę, że źródłem problemu może być zwykłe podjęcie wiążącej decyzji mniejszej, bądź większej. Młodzi nie chcą czasami decydować się na coś wielkiego, jak chociażby wstąpienie do seminarium, czy zawarcie związku małżeńskiego, czy to w cywilnym, czy w kościelnym wydaniu. W seminarium też to widać, coraz więcej jest kleryków, którzy wstępują do seminarium już po jakimś doświadczeniu życiowym, czy to właśnie studia, niekoniecznie tak jak w moim przypadku tylko rok, ale są klerycy, którzy są po studiach magisterskich, inżynierskich, albo po jakiś dobrych kilku latach pracy i dopiero decydują się na wstąpienie do seminarium w wieku 25, 26, czy 30 lat. Ta decyzja prędzej, czy później będzie musiała zostać podjęta, jednakże coraz bardziej jest ona rozciągnięta w czasie.
Czy były jakieś trudności, zwątpienia, czy aby na pewno odpowiednią drogę ksiądz wybrał ?
Oczywiście, że się zdarzało, to jest normalne, nie było to wszystko takie piękne, iż powiedziałem sobie, że chcę zostać księdzem i wszystko idzie z górki. Zdarzały się kryzysy na różnych płaszczyznach, ale wtedy zawsze wracałem do tego pytania z drugiego roku, na które sobie odpowiedziałem, co chce robić i kim chcę być, to też w jakiś sposób pomagało mi pozostać wierny wyborowi, wierny decyzji.
Żyjemy w takich czasach, gdzie jest coraz więcej hejtu, zarówno na instytucje kościelne, jak i na księży. Czy ksiądz jest na to przygotowany?
Oczywiście liczę się z tym, że nikt z nas nie będzie przez całe życie głaskany po głowie, tylko trzeba się będzie skonfrontować z pewnymi sytuacjami. Usłyszałem kiedyś takie zdanie skierowane w moją stronę, że mam słuchać ludzi zarówno tych, którzy mówią dobrze, ale też tych, którzy mówią źle i wyciągać z tego wnioski, stanąć w prawdzie z samym sobą i po prostu ruszyć dalej. Jeżeli coś jest hejtem, to w tym przypadku też trzeba stanąć w prawdzie z samym sobą, czy ten hejt ma jakiś sens, czy to jest prawda, czy też nie, bo jeśli jest prawdą to, co o mnie mówi, to mogę w sobie to zmienić, a jeśli to nieprawda, to mimo że to trudne, to raczej się tym nie przejmować.
Czego życzyć nowo wyświęconemu ?
Usłyszałem w ostatnim czasie mnóstwa życzeń, ale życzyłbym sobie tego, by po prostu być dobrym człowiekiem, dobrym chrześcijaninem i dobrym księdzem.
/c
Komentarze (0) Skomentuj