Niemal do zera spadły szanse, że miasto na czas złoży projekt wykonawczy centrum przesiadkowego. Jeżeli tego nie zrobi, przepadnie okazja na uzyskanie 130 mln zł ze środków UE. A bez tych pieniędzy zawali się plan inwestycji.
Na zgłoszenie projektu do dofinansowania z programu operacyjnego dla Śląska pozostały niespełna trzy tygodnie. Czasu coraz mniej, a miasto wciąż nie ma firmy do dokończenia projektu rozpoczętego przez biuro Pas Projekt z Nadarzyna, z którym rozwiązało umowę.
Potrzebna byłaby firma, która wykona prace ekspresowo. Pytanie, czy któraś podejmie ryzyko. Teoretycznie udało się taką znaleźć. Wiadomo, że od jakiegoś czasu prowadzone są rozmowy z biurem projektowym Mostostal Zabrze Biprohut SA (dawne Przedsiębiorstwo Inżynierskie Biprohut z Gliwic). Niby – jak przekazuje Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic – wszystko jest na dobrej drodze, ale wiążące decyzje wciąż czekają.
Niezależnie od wyniku, jakim zakończy się sprawa dotacji, miasto zamierza pociągnąć do odpowiedzialności Pas Projekt. Można założyć – magistrat nie udziela na ten temat informacji – że Gliwice z przyobiecanej wykonawcy kwoty ok. 6,8 mln zł chcą odzyskać co najmniej ok. 3,3 mln. Tyle bowiem ma wynieść wynagrodzenie za dokończenie dokumentacji, które jest przedmiotem negocjacji z Mostostalem.
- Wykonawca okazał się nierzetelny, zawalił terminy i naraził miasto na straty. Nie powiodły się próby polubownego zakończenia współpracy. Bardzo prawdopodobne, że firmę z Nadarzyna spotka kara finansowa wynikająca z opóźnień. Tym samym bierzemy pod uwagę, że sprawa może trafić do sądu – mówi Jarzębowski.
Dla Pas Projektu ewentualny spór z gliwickim magistratem nie byłby pierwszym. Opieszałość w związku z dokumentacją projektową hali sportowej w Słupsku kosztowała firmę 80 tys. zł kary. Za współwłaścicielem biura Sławomirem G. ciągną się również oskarżenia natury karnej. W dwóch sprawach, w związku z realizacją akwaparku w Słupsku oraz inwestycji na terenie Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, został nieprawomocnie skazany za fałszowanie dokumentów.
Czas ucieka. Jeżeli nie dojdzie do niespodziewanego zwrotu, Gliwice stracą okazję na 130 mln zł unijnego dofinansowania, a wraz z nią szansę na przebudowę centrum w najbliższej przyszłości. Magistrat chce dopomóc cudowi. Pomny możliwej klęski próbuje zatrzymać bieg wypadków.
- Może uda się przesunąć termin zgłaszania projektów. Nie tylko Gliwice spotkały się z problemami z wykonawcą. Tym samym rośnie szansa, że nasza linia obrony się powiedzie – przekonuje Jarzębowski.
(pik)
Komentarze (0) Skomentuj