Niszczejące przez lata fragmenty barokowych polichromii, znajdujące się
na elewacji kościoła pw. Wszystkich Świętych, to kolejne cenne zabytki,
które Anna Wątorska, konserwator dzieł sztuki z Muzeum w Gliwicach,
uratowała przed bezwzględnym wpływem czasu.
Prace zabezpieczające unikatowe malowidła prowadzono na zlecenie parafii Wszystkich Świętych, dzięki środkom z funduszu Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach. Zabezpieczone freski są dziś jedynym przykładem nowożytnych polichromii w kościele pw. Wszystkich Świętych. Ich wyjątkowość polega również na lokalizacji – to bardzo nietypowe, że umieszczono nie wewnątrz świątyni, ale na jej zewnętrznej ścianie.
Malowidła ścienne, a w zasadzie przetrwałe do naszych czasów ich fragmenty, znajdziemy na elewacji wieży kościoła pod wezwaniem Wszystkich Świętych od strony południowej, nad portalem, w trzech zamkniętych łukiem odcinkowym blendach. Pokryte wcześniej grubą warstwą zabrudzeń, przez dziesiątki lat były prawie niedostrzegalne. Nie zachowały się żadne poświęcone im dokumenty, brak jest też jakichkolwiek materiałów ikonograficznych. Jedynie w Katalogu Zabytków Województwa Katowickiego, wydanym w 1966 roku, wspomniano o ich istnieniu. Co najmniej od kilku dekad zniszczenia malowideł powiększały się. Działa się rzecz najgorsza dla polichromii: odpadały kawałki tynku. W 2015 r. trafiły one do rejestru zabytków. Prace zabezpieczające wykonała Anna Wątorska, konserwator dzieł sztuki z Muzeum w Gliwicach.
Z ogromną pieczołowitością wzmacniała, czyściła i odtwarzała to, co było możliwe. Nie była to pełna rekonstrukcja malowideł, a jedynie zabezpieczenie i konserwacja zachowawcza. Benedyktyńska praca Anny Wątorskiej przyniosła fantastyczny efekt. Udało się odsłonić to, o czym wcześniej tylko domniemywano – Zmartwychwstanie Jezusa, Chrystusa Bolesnego oraz Wniebowstąpienie. Polichromie powstały prawdopodobnie w XVII i XVIII wieku, czyli w okresie baroku. Brak na nich inskrypcji, a stan ich zachowania był bardzo zły. Liczne odspojenia zaprawy od wątku ceglanego tworzyły pęcherze lub daszkowe uniesienia tynku z freskami. Zabrudzenia uniemożliwiały pełne odczytanie treści.
Pierwsza kwatera (od lewej strony), ze sceną Zmartwychwstania, przetrwała do naszych czasów w pięćdziesięciu procentach. Na fresku uwieczniono smukłą postać Chrystusa w obłokach, z uniesioną prawą ręką. W lewej trzyma chorągiew z białym krzyżem. Postać ubrana jest w bogato drapowaną czerwoną szatę. Druga kwatera zachowała się w sześćdziesięciu procentach. Na fresku widać postać Chrystusa Bolesnego (Vir Dolorum) ze skrzyżowanymi (a może związanymi?) rękami trzymającymi coś, co przypomina pałkę tataraku i rózgę. Dobrze widoczna jest głowa z koroną cierniową w aureoli oraz tło (zarys architektury, półkoliste sklepione wnętrze). Kolorystyka tego malowidła jest bardzo oszczędna, ogranicza się do szarości i rozbielonych żółcieni. Trzecia kwatera zachowała się najlepiej, bo w dziewięćdziesięciu procentach. Przedstawia scenę Wniebowstąpienia. Chrystus unosi się w obłokach z rozpostartymi rękami w czerwonej, pofałdowanej szacie. Po lewej stronie, na dole malowidła, widoczne są głowy wpatrzonych w niego ludzi. Tu kolory położono bezpośrednio na zaprawę wapienno-piaskową w kolorze ugrowo-szarym.
Malowidła ścienne, a w zasadzie przetrwałe do naszych czasów ich fragmenty, znajdziemy na elewacji wieży kościoła pod wezwaniem Wszystkich Świętych od strony południowej, nad portalem, w trzech zamkniętych łukiem odcinkowym blendach. Pokryte wcześniej grubą warstwą zabrudzeń, przez dziesiątki lat były prawie niedostrzegalne. Nie zachowały się żadne poświęcone im dokumenty, brak jest też jakichkolwiek materiałów ikonograficznych. Jedynie w Katalogu Zabytków Województwa Katowickiego, wydanym w 1966 roku, wspomniano o ich istnieniu. Co najmniej od kilku dekad zniszczenia malowideł powiększały się. Działa się rzecz najgorsza dla polichromii: odpadały kawałki tynku. W 2015 r. trafiły one do rejestru zabytków. Prace zabezpieczające wykonała Anna Wątorska, konserwator dzieł sztuki z Muzeum w Gliwicach.
Z ogromną pieczołowitością wzmacniała, czyściła i odtwarzała to, co było możliwe. Nie była to pełna rekonstrukcja malowideł, a jedynie zabezpieczenie i konserwacja zachowawcza. Benedyktyńska praca Anny Wątorskiej przyniosła fantastyczny efekt. Udało się odsłonić to, o czym wcześniej tylko domniemywano – Zmartwychwstanie Jezusa, Chrystusa Bolesnego oraz Wniebowstąpienie. Polichromie powstały prawdopodobnie w XVII i XVIII wieku, czyli w okresie baroku. Brak na nich inskrypcji, a stan ich zachowania był bardzo zły. Liczne odspojenia zaprawy od wątku ceglanego tworzyły pęcherze lub daszkowe uniesienia tynku z freskami. Zabrudzenia uniemożliwiały pełne odczytanie treści.
Pierwsza kwatera (od lewej strony), ze sceną Zmartwychwstania, przetrwała do naszych czasów w pięćdziesięciu procentach. Na fresku uwieczniono smukłą postać Chrystusa w obłokach, z uniesioną prawą ręką. W lewej trzyma chorągiew z białym krzyżem. Postać ubrana jest w bogato drapowaną czerwoną szatę. Druga kwatera zachowała się w sześćdziesięciu procentach. Na fresku widać postać Chrystusa Bolesnego (Vir Dolorum) ze skrzyżowanymi (a może związanymi?) rękami trzymającymi coś, co przypomina pałkę tataraku i rózgę. Dobrze widoczna jest głowa z koroną cierniową w aureoli oraz tło (zarys architektury, półkoliste sklepione wnętrze). Kolorystyka tego malowidła jest bardzo oszczędna, ogranicza się do szarości i rozbielonych żółcieni. Trzecia kwatera zachowała się najlepiej, bo w dziewięćdziesięciu procentach. Przedstawia scenę Wniebowstąpienia. Chrystus unosi się w obłokach z rozpostartymi rękami w czerwonej, pofałdowanej szacie. Po lewej stronie, na dole malowidła, widoczne są głowy wpatrzonych w niego ludzi. Tu kolory położono bezpośrednio na zaprawę wapienno-piaskową w kolorze ugrowo-szarym.
Komentarze (0) Skomentuj